niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 18.

"Zawsze razem"
-Ty zaczynasz- powiedziałam, gdy staliśmy przygotowani do strzału z ciężkimi pistoletami w dłoniach.
-Razem- odpowiedział Harry patrząc przed siebie i skupiając swój wzrok na celu.
-Ale ja się boję- zaśmiałam się.
Harreh strzelił pierwszy, zaraz potem ja. Później każdy strzelaliśmy razem. Po kilku kolejnych strzałach plansze przysunęły się.
-A widzisz! 3 razy prawie w środek, a raz trafiłam- zaśmiała się, wytykając koniuszek języka w jego stronę.
-Eee, ja też trafiłem!- powiedział po namyśle Loczek.
-Pokaż- podeszłam do chłopaka, a on szybko zerwał przyczepioną tablicę i schował ją za plecy. 
-Nie wierzysz mi?- zapytał, wydymając dolną wargę.
-Wierze ci, ale nie w tym momencie- zaśmiałam się i zabrałam Harremu tablicę. Popatrzyłam się na nią, a potem przeniosłam wzrok na Harrego i powiedziałam:-Nie wolno kłamać, panie Styles.
Harry spuścił głowę i burknął coś pod nosem. Przytuliłam go, a on natychmiast się rozweselił. 
Postrzelaliśmy jeszcze dwie serie, aż Harry trafił w sam środek.
Potem pojechaliśmy na pizzę.
Czekaliśmy z jakieś 20 minut ja jedzenia, ale warto było. Najlepsza pizza, jaką kiedykolwiek jadłam. 

Około godziny 18 wyszliśmy z pizzerii. Wsiadłam do samochodu Loczka i ruszyliśmy. Harry nie oznajmił mi nawet gdzie, a na pewno nie zmierzał do mojego domu. Jechał z kompletnie odwrotnym kierunku. Przez większość czasu zastanawiałam się co on kombinuje, a można było spodziewać się po nim wszystkiego.
Nagle Harry zatrzymał się i wyjął spod siedzenia chustkę, którą chciał mi zawiązać na oczy. 
-Harry, co ty przepraszam masz zamiar zrobić?- zapytałam, a Harry odsłonił moje oczy, położył mi palec na ustach i uśmiechnął się tak słodko, że nie byłam w stanie nic powiedzieć. Korzystajac z okazji, Styles związał moje oczy i nic nie widziałam. 
Rozmawiałam z Harrym, nie widząc jego twarzy i odezwał się spokojnym głosem:- Spokojnie, nie wywożę cię na koniec kraju- zaśmiał się Harry. 
-No nie wiem- odpowiedziałam i zaczęłam śmiać sie razem z nim. 
Po jakimś czasie samochód stanął, słyszałam jak Hazza odpina swoja pasy, a potem moje, wysiadł z auta i trzasnął drzwiami, podszedł do moich drzwi, otworzył je i pomógł mi wysiąść. Szczerze mówiąc czułam się jak ułomna, bo byłam totalnie zdezorientowana. Nie wiedziałam co zrobić. Zamknął drzwi auta i zaczął mnie gdzieś prowadzić.
-Harry, ja sie przewrócę- stwierdziłam, trzymając sie kurczowo jego dłoni i ręki.
-Nie przewrócisz- odpowiedział i wziął mnie na ręce.- Boże kochany, ale ty jesteś lekka!- zaśmiał się, a ja nawet nie miałam jak mu rzucić piorunującego spojrzenia.
Czułam, jak idzie i co chwila są jakieś dołki, jakby się w nich zapadał. 
W końcu ukląkł i posadził mnie na piaszczystym podłożu. Usiadł za mną, zdjął z moich oczu i objął mnie w pasie. 
Widok, który rozprzestrzeniał się przede mną był wspaniały. Rozległy ocean i chowające sie za horyzont słońce, które sprawiało, ze niebo zaczyna nabierać różnych kolorów, zaczynając na pomarańczu a kończąc na czerwieni.
Niebo za nami zachodziło już ciemnymi kolorami, a przed nami rozpościerały się piękne pastele. 
-To jest piękne- stwierdziłam, kładąc głową na jego ramieniu.
-Nigdy tego nie widziałaś, prawda?- uśmiechnął się delikatnie Harry, a ja jedynie pokręciłam głową.Przychodziłam tu bardzo często z rodzicami, głównie w wakacje, bo niedaleko mieszkała ciocia Laura ze swoimi córkami Mayą i Emily. Pamiętam, że zawsze przyjeżdżał do niej Louis, którego już kompletnie nie pamiętam. Ciekawe jak on wygląda...
-Spakowałeś się już?- zapytałam, wyrywając sie z rozmyśleń nad przeszłością. 
-Jeszcze nie- westchnął chłopak.- Jutro to zrobię. 
Kiwnęłam głową, a potem odchyliłam ją delikatnie. Harry nachylił się nade mną i pocałował moje delikatne usta. 
-Nie chcę się z tobą rozstawać, Lex- zaczął Hazz. 
-Ja też nie cgcę, ale tak trzeba- odpowiedziałam ze smutkiem w głosie. W tym momencie byłabym w stanie rzucić szkołę i wyjechać z Harrym, nie zważając na nic. Jednak po dłuższych przemyśleniach ten pomysł nie okazał się zbyt dobry, więc wyrzuciłam go z mojej głowy. 
-Będę przyjeżdżał w każdą wolną chwilę- obiecał. 
-Ja też- odpowiedziałam i zatonęliśmy w fali pocałunków. 

Po pięknym zachodzie słońca zostaliśmy chwilę na plaży, a potem zebraliśmy się i Harry odwiózł mnie do domu. 
Po drodze zadzwoniła Noemi, mówią, że musi pilnie wyjechać do rodziców i że wytłumaczy wszystko jak wróci. Z tego co mówiła, wynikało że moze nie wrócić nawet do rozpoczęcia roku i mam iść z Mads wybrać ciuchy na nowy rok.

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 17.

"Ale ja nie chcę"
Zabawa była przednia. W konkursach tylko Zayn i Harry brali udział bez zastanowienia, bo byli najbardziej wstawieni. A co za tym szło- najbardziej im odwalało. Tańczyli razem na gazetach, zapraszali chłopców do zabawy, bawili się z dziewczynami, robili sobie zdjęcia, potem puszczali muzyke, robili remixy, rapowali. Po prostu świetnie się bawili razem z innymi.

Około 2. w nocy wszyscy się rozeszli do domów. Z Harrym poszłam jeszcze na spacer.
-Będę do ciebie przyjeżdżała- wtrąciłam podczas naszej rozmowy.- W wakacje, ferie, wolne dni. Przecież to tylko rok.
-Ja też będę cię odwiedzał w wolnym czasie- uśmiechnął się i zatrzymał się, trzymając moją dłoń. Odwróciliśmy się do siebie twarzami, a on pocałował mnie w czoło czule.- Wyjeżdżamy 2 września- dokończył i przytulił mnie mocno, a ja odwzajemniłam jego uścisk.
-Ja nie chcę-zaczęłam- nie chcę żebyście wyjeżdżali, żebyś ty wyjeżdżał. Cała wasza piątka jest wspaniała. 
-Ja też nie chcę- powiedział smutno Harreh.- Ale musimy.
Rozmawialiśmy o tym bardzo długo spacerując po parku. Obiecałam Harremu, ze nigdy nikogo nie pokocham bardziej niż jego. Że nigdy się w nikim nie zakocham i on zawsze będzie tym jedynym. Przysiągł mi to samo, ale ja nie chciałam by był nieszczęśliwy. On jednak uważał się za największego szczęściarza na świecie.
Odprowadził mnie do domu, a ja pocałowałam go namiętnie na pożegnanie.
Po ciuchu weszłam do domu, zostawiając torbę na komodzie. Weszłam po schodach na piętro i skierowałam się do łazienki.
Wzięłam prysznic, przebrałam się w wygodną piżamę, umyłam zęby i ruszyłam do swojego pokoju, gdzie od razu położyłam się do łóżka i zasnęłam.

-Lexi! Wstawaj. Idziemy dzisiaj po książki!- budziła mnie Emi o 9:30.
Dziś był 30 sierpnia. Za dwa dni chłopcy wylatują do kraju. A za trzy dni idę już do szkoły. I rozpocznie się jakże długi rok.
-Idę!-krzyknęłam na wpółprzytomna. 
Ubrałam się w kolorową sukienką na trzy czwarty rękaw i do tego baleriny. Włosy spięłam w wysoką kitkę, delikatnie się pomalowałam i zeszłam na dół do siostry.
-Załatwmy to szybko, dobrze?- zapytałam, biorąc jabłko do ręki.
-Jasne- odpowiedziała rozpromieniona Noemi.- Potem mam cię zawieźć prosto do Harrego, tak?- dopytała, a ja skinęłam głową, bo miałam usta pełne kawałka jabłka.
-Niedługo wyjeżdża, więc muszę!- powiedziałam, przełykając kęs owocu. 
Wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do Julliarda po listę podręczników, a potem do najbliższej księgarni, gdzie kupiłyśmy wszystkie książki. Potem ruszyłyśmy po przybory i zeszyty. Po jakiejś godzinie byłam wolna.
Jechałyśmy do Harrego i jedyne co przerywało milczenie była muzyka w radiu. 
Było beznadziejnie. Nie lubię rozstań, wręcz ich nienawidzę, jeśli tyczy się to najbliższych osób, a Harry jak i chłopcy w 100% do nich należeli.
Podjechałyśmy pod dom Loczka, a ja natychmiast pożegnałam się z Noemi i wysiadłam z auta zabierając swoją torbę.
Weszłam do klatki, a potem po schodach trafiłam do wynajętego apartamentu Harrego. Zapukałam i w drzwiach pojawił się Loczek, któremu rzuciłam się na szyję.
-Czekałem- odezwał się jego spokojny głos.
-A ja tęskniłam- wypowiedziałam te słowa w jego koszulkę. Czułam zapach jego cudownych perfum, które rozpoznam wszędzie i zawsze.
-Dzisiaj idziemy szaleć, więc mam nadzieję, że jesteś gotowa na wszystko- zaśmiał się Harry, a ja skinęłam jedynie głową, wpatrując się jak zahipnotyzowana w jego zielone tęczówki.
Chłopak założył buty i wyszliśmy z mieszkania. 
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do kina, gdzie Harry znowu wybrał jakąś dziecinną bajkę, tylko i wyłącznie by mi przeszkadzać.
Udało mu się to, ale nie ma co sie dziwić, bo skakał po całej sali, bawił się siedzeniami, moimi włosami, śpiewał, gadał, rozsypywał popcorn i rozwalał wszystko w pobliżu.

-Teraz idziemy na strzelnicę, potem na pizzę, a dalej się wymyśli- oznajmił po seansie, gdy siedzieliśmy już w jego aucie.
-Na strzelnicę?!- zaśmiałam się.- Przecież my się pozabijamy!- powiedziałam, spoglądając na Harrego.
-Przynajmniej będąc z tobą- odrzekł, uśmiechając sie słodko, a potem pocałował mnie namiętnie.
____________________________________________
Przepraszam, ze nic przez tak długo czas nie pisałam, ale nie miałam czasu :c :*