niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 18.

"Zawsze razem"
-Ty zaczynasz- powiedziałam, gdy staliśmy przygotowani do strzału z ciężkimi pistoletami w dłoniach.
-Razem- odpowiedział Harry patrząc przed siebie i skupiając swój wzrok na celu.
-Ale ja się boję- zaśmiałam się.
Harreh strzelił pierwszy, zaraz potem ja. Później każdy strzelaliśmy razem. Po kilku kolejnych strzałach plansze przysunęły się.
-A widzisz! 3 razy prawie w środek, a raz trafiłam- zaśmiała się, wytykając koniuszek języka w jego stronę.
-Eee, ja też trafiłem!- powiedział po namyśle Loczek.
-Pokaż- podeszłam do chłopaka, a on szybko zerwał przyczepioną tablicę i schował ją za plecy. 
-Nie wierzysz mi?- zapytał, wydymając dolną wargę.
-Wierze ci, ale nie w tym momencie- zaśmiałam się i zabrałam Harremu tablicę. Popatrzyłam się na nią, a potem przeniosłam wzrok na Harrego i powiedziałam:-Nie wolno kłamać, panie Styles.
Harry spuścił głowę i burknął coś pod nosem. Przytuliłam go, a on natychmiast się rozweselił. 
Postrzelaliśmy jeszcze dwie serie, aż Harry trafił w sam środek.
Potem pojechaliśmy na pizzę.
Czekaliśmy z jakieś 20 minut ja jedzenia, ale warto było. Najlepsza pizza, jaką kiedykolwiek jadłam. 

Około godziny 18 wyszliśmy z pizzerii. Wsiadłam do samochodu Loczka i ruszyliśmy. Harry nie oznajmił mi nawet gdzie, a na pewno nie zmierzał do mojego domu. Jechał z kompletnie odwrotnym kierunku. Przez większość czasu zastanawiałam się co on kombinuje, a można było spodziewać się po nim wszystkiego.
Nagle Harry zatrzymał się i wyjął spod siedzenia chustkę, którą chciał mi zawiązać na oczy. 
-Harry, co ty przepraszam masz zamiar zrobić?- zapytałam, a Harry odsłonił moje oczy, położył mi palec na ustach i uśmiechnął się tak słodko, że nie byłam w stanie nic powiedzieć. Korzystajac z okazji, Styles związał moje oczy i nic nie widziałam. 
Rozmawiałam z Harrym, nie widząc jego twarzy i odezwał się spokojnym głosem:- Spokojnie, nie wywożę cię na koniec kraju- zaśmiał się Harry. 
-No nie wiem- odpowiedziałam i zaczęłam śmiać sie razem z nim. 
Po jakimś czasie samochód stanął, słyszałam jak Hazza odpina swoja pasy, a potem moje, wysiadł z auta i trzasnął drzwiami, podszedł do moich drzwi, otworzył je i pomógł mi wysiąść. Szczerze mówiąc czułam się jak ułomna, bo byłam totalnie zdezorientowana. Nie wiedziałam co zrobić. Zamknął drzwi auta i zaczął mnie gdzieś prowadzić.
-Harry, ja sie przewrócę- stwierdziłam, trzymając sie kurczowo jego dłoni i ręki.
-Nie przewrócisz- odpowiedział i wziął mnie na ręce.- Boże kochany, ale ty jesteś lekka!- zaśmiał się, a ja nawet nie miałam jak mu rzucić piorunującego spojrzenia.
Czułam, jak idzie i co chwila są jakieś dołki, jakby się w nich zapadał. 
W końcu ukląkł i posadził mnie na piaszczystym podłożu. Usiadł za mną, zdjął z moich oczu i objął mnie w pasie. 
Widok, który rozprzestrzeniał się przede mną był wspaniały. Rozległy ocean i chowające sie za horyzont słońce, które sprawiało, ze niebo zaczyna nabierać różnych kolorów, zaczynając na pomarańczu a kończąc na czerwieni.
Niebo za nami zachodziło już ciemnymi kolorami, a przed nami rozpościerały się piękne pastele. 
-To jest piękne- stwierdziłam, kładąc głową na jego ramieniu.
-Nigdy tego nie widziałaś, prawda?- uśmiechnął się delikatnie Harry, a ja jedynie pokręciłam głową.Przychodziłam tu bardzo często z rodzicami, głównie w wakacje, bo niedaleko mieszkała ciocia Laura ze swoimi córkami Mayą i Emily. Pamiętam, że zawsze przyjeżdżał do niej Louis, którego już kompletnie nie pamiętam. Ciekawe jak on wygląda...
-Spakowałeś się już?- zapytałam, wyrywając sie z rozmyśleń nad przeszłością. 
-Jeszcze nie- westchnął chłopak.- Jutro to zrobię. 
Kiwnęłam głową, a potem odchyliłam ją delikatnie. Harry nachylił się nade mną i pocałował moje delikatne usta. 
-Nie chcę się z tobą rozstawać, Lex- zaczął Hazz. 
-Ja też nie cgcę, ale tak trzeba- odpowiedziałam ze smutkiem w głosie. W tym momencie byłabym w stanie rzucić szkołę i wyjechać z Harrym, nie zważając na nic. Jednak po dłuższych przemyśleniach ten pomysł nie okazał się zbyt dobry, więc wyrzuciłam go z mojej głowy. 
-Będę przyjeżdżał w każdą wolną chwilę- obiecał. 
-Ja też- odpowiedziałam i zatonęliśmy w fali pocałunków. 

Po pięknym zachodzie słońca zostaliśmy chwilę na plaży, a potem zebraliśmy się i Harry odwiózł mnie do domu. 
Po drodze zadzwoniła Noemi, mówią, że musi pilnie wyjechać do rodziców i że wytłumaczy wszystko jak wróci. Z tego co mówiła, wynikało że moze nie wrócić nawet do rozpoczęcia roku i mam iść z Mads wybrać ciuchy na nowy rok.

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 17.

"Ale ja nie chcę"
Zabawa była przednia. W konkursach tylko Zayn i Harry brali udział bez zastanowienia, bo byli najbardziej wstawieni. A co za tym szło- najbardziej im odwalało. Tańczyli razem na gazetach, zapraszali chłopców do zabawy, bawili się z dziewczynami, robili sobie zdjęcia, potem puszczali muzyke, robili remixy, rapowali. Po prostu świetnie się bawili razem z innymi.

Około 2. w nocy wszyscy się rozeszli do domów. Z Harrym poszłam jeszcze na spacer.
-Będę do ciebie przyjeżdżała- wtrąciłam podczas naszej rozmowy.- W wakacje, ferie, wolne dni. Przecież to tylko rok.
-Ja też będę cię odwiedzał w wolnym czasie- uśmiechnął się i zatrzymał się, trzymając moją dłoń. Odwróciliśmy się do siebie twarzami, a on pocałował mnie w czoło czule.- Wyjeżdżamy 2 września- dokończył i przytulił mnie mocno, a ja odwzajemniłam jego uścisk.
-Ja nie chcę-zaczęłam- nie chcę żebyście wyjeżdżali, żebyś ty wyjeżdżał. Cała wasza piątka jest wspaniała. 
-Ja też nie chcę- powiedział smutno Harreh.- Ale musimy.
Rozmawialiśmy o tym bardzo długo spacerując po parku. Obiecałam Harremu, ze nigdy nikogo nie pokocham bardziej niż jego. Że nigdy się w nikim nie zakocham i on zawsze będzie tym jedynym. Przysiągł mi to samo, ale ja nie chciałam by był nieszczęśliwy. On jednak uważał się za największego szczęściarza na świecie.
Odprowadził mnie do domu, a ja pocałowałam go namiętnie na pożegnanie.
Po ciuchu weszłam do domu, zostawiając torbę na komodzie. Weszłam po schodach na piętro i skierowałam się do łazienki.
Wzięłam prysznic, przebrałam się w wygodną piżamę, umyłam zęby i ruszyłam do swojego pokoju, gdzie od razu położyłam się do łóżka i zasnęłam.

-Lexi! Wstawaj. Idziemy dzisiaj po książki!- budziła mnie Emi o 9:30.
Dziś był 30 sierpnia. Za dwa dni chłopcy wylatują do kraju. A za trzy dni idę już do szkoły. I rozpocznie się jakże długi rok.
-Idę!-krzyknęłam na wpółprzytomna. 
Ubrałam się w kolorową sukienką na trzy czwarty rękaw i do tego baleriny. Włosy spięłam w wysoką kitkę, delikatnie się pomalowałam i zeszłam na dół do siostry.
-Załatwmy to szybko, dobrze?- zapytałam, biorąc jabłko do ręki.
-Jasne- odpowiedziała rozpromieniona Noemi.- Potem mam cię zawieźć prosto do Harrego, tak?- dopytała, a ja skinęłam głową, bo miałam usta pełne kawałka jabłka.
-Niedługo wyjeżdża, więc muszę!- powiedziałam, przełykając kęs owocu. 
Wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do Julliarda po listę podręczników, a potem do najbliższej księgarni, gdzie kupiłyśmy wszystkie książki. Potem ruszyłyśmy po przybory i zeszyty. Po jakiejś godzinie byłam wolna.
Jechałyśmy do Harrego i jedyne co przerywało milczenie była muzyka w radiu. 
Było beznadziejnie. Nie lubię rozstań, wręcz ich nienawidzę, jeśli tyczy się to najbliższych osób, a Harry jak i chłopcy w 100% do nich należeli.
Podjechałyśmy pod dom Loczka, a ja natychmiast pożegnałam się z Noemi i wysiadłam z auta zabierając swoją torbę.
Weszłam do klatki, a potem po schodach trafiłam do wynajętego apartamentu Harrego. Zapukałam i w drzwiach pojawił się Loczek, któremu rzuciłam się na szyję.
-Czekałem- odezwał się jego spokojny głos.
-A ja tęskniłam- wypowiedziałam te słowa w jego koszulkę. Czułam zapach jego cudownych perfum, które rozpoznam wszędzie i zawsze.
-Dzisiaj idziemy szaleć, więc mam nadzieję, że jesteś gotowa na wszystko- zaśmiał się Harry, a ja skinęłam jedynie głową, wpatrując się jak zahipnotyzowana w jego zielone tęczówki.
Chłopak założył buty i wyszliśmy z mieszkania. 
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do kina, gdzie Harry znowu wybrał jakąś dziecinną bajkę, tylko i wyłącznie by mi przeszkadzać.
Udało mu się to, ale nie ma co sie dziwić, bo skakał po całej sali, bawił się siedzeniami, moimi włosami, śpiewał, gadał, rozsypywał popcorn i rozwalał wszystko w pobliżu.

-Teraz idziemy na strzelnicę, potem na pizzę, a dalej się wymyśli- oznajmił po seansie, gdy siedzieliśmy już w jego aucie.
-Na strzelnicę?!- zaśmiałam się.- Przecież my się pozabijamy!- powiedziałam, spoglądając na Harrego.
-Przynajmniej będąc z tobą- odrzekł, uśmiechając sie słodko, a potem pocałował mnie namiętnie.
____________________________________________
Przepraszam, ze nic przez tak długo czas nie pisałam, ale nie miałam czasu :c :*

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 16.

"Najlepszego Liam!"
Stałyśmy jak zamurowane i patrzyłyśmy na piękny widok Diabelskiego Młynu na tle wschodzącego słońca i jasnoróżowego nieba.
Harry chwycił moją dłoń, a Zayn wziął dłoń Maddie.
Weszliśmy na teren Wesołego Miasteczka i poszliśmy na Diabelski Młyn.
-Nie złapią nas?- zapytała z przerażeniem Mad.
-Nie martw się- odpowiedział Zayn i delikatnie pocałował Maddie.
Usiedliśmy na miejscach i nagle Diabelski Młyn ruszył. Odwróciłam się i zobaczyłam Paula. On włączył Młyn.
Stanęliśmy na samej górze i patrzyliśmy na leniwie wschodzące słońce.
Harry objął mnie, a ja oparłam głowę na jego ramieniu.
-Niedługo wyjeżdżamy- zaczął niepewnie Hazza, a oczy zaszły mi łzami.
-Wiedziałam, że kiedyś to nastanie, ale- nie dokończyłam. Głos uwiązł mi w gardle i uroniłam kilka łez.
-Pojadę tam na tydzień i wrócę- obiecał Loczek.
-Nie możesz ot tak wszystko tam zostawić i wrócić- zaczęłam.- Masz koncerty, próby, zdjęcia, wywiady i spotkania z fanami. Nie pozwolę byś ich zawiódł.
-Ale... Ja cię kocham- powiedział załamującym się głosem.- I nie chcę zawieść ciebie.
-Nie zawiedziesz- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta.- Ja ciebie też kocham.

Około 5 rano zeszliśmy z Młynu i chłopcy odwieźli mnie i Maddie do domu.

Wstałyśmy przed 12, ubrałyśmy się i poszłyśmy do hali koncertowej.
Poszłyśmy do garderoby i przebrałyśmy się a chwilę potem przyjechali chłopcy.
Zrobiliśmy próbę generalną, potem Zayn wziął Liama i poszli układać włosy Mulata.
-Tort jest już schowany i nas pomieści- odpowiedział Niall z zadowoloną miną.
-A ciastka?- zapytała Maddie.
-Wziąłem, są już w balonach i zamknięte pod dachem sali- uśmiechnął się Harry.
-Czyli wszystko gotowe, tak?- dopytałam chłopców.
-Oczywiście- odpowiedział Louis.

Już od 15 zaczęły schodzić się fanki, a już godzinę później nic innego nie było słychać jak tylko: "ONE DIRECTION!"
Światła na scenie zgasły, zabrzmiały pierwsze nuty WMYB i na telebimie pojawili się chłopcy, samochód, plaża i krótkie ich przedstawienie.
Fanki wrzeszczały, piszczały i skakały.
Światła na scenie zapaliły się w tym samym czasie, gdy chłopcy i my weszliśmy na scenę. 
Zaczęli śpiewać "Na na na", a my tańczyłyśmy i śpiewałyśmy refren razem z chłopcami. 
Po kilku piosenkach chłopcy nas przedstawili, odpowiedzieliśmy na pare pytań od fanów i znów śpiewaliśmy. 

Gdy wszystkie zaplanowane piosenki były już zaśpiewane chłopcy już zeszli ze sceny, ale ja i Mads zatrzymałyśmy Liamia. Zawiązałyśmy mu oczy, a reszta chłopców wchodziła do wielkiego tortu. Paul przywiózł tort na scenę, rozwiązałyśmy Liamowi oczy, a on stanął jak wryty.Potem zaczęłam z Maddie śpiewać piosenkę napisaną przez Nialla, a na telebimie wyświetlały się wszystkie nagrania z prób, zdjęcia jak był mały, z fankami. Wszystko tam było.
Nagle chłopcy wyskoczyli z tortu, a Liam o mało nie dostał zawału. Potem wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Baloniki z ciastkami zaczęły spadać na fanów. Wszyscy zaśpiewali mu STO LAT. 
-Myślałeś, że zapomnieliśmy- zaśmiałam się do Liasia i uścisnęłam go, złożyliśmy wspólnie życzenia i pożegnaliśmy się z fanami. 

W garderobie wszyscy się przebrali i poszli na imprezę urodzinową Liama. 
Miałam na sobie jasnoróżowe jeansy, białą bokserkę i dżinsową, krótką kurtkę, a do tego czarne szpilki. 
Maddie założyła seledynowe jeansy i czarną bluzkę na krótki rękaw z ćwiekami na barkach, a do tego cieliste szpilki. 
Na imprezie robiłyśmy w charakterze prowadzących i DJek.
Tańczyłyśmy i świetnie się bawiłyśmy.
Zauważyłyśmy z Maddie, że przyjechała na imprezę dziewczyna Li, Danielle. 

-Mówiłam ci, że to dobry pomysł, zeby ją zaprosić!- zaśmiałam się do Maddie. 
-O, Eleanor też przyszła- zauważyła Mada. El gadała i bawiła się razem z Lou. 
-A teraz kawałek dla zakochanych- odezwał się Zayn, który dorwał sie do mikrofonu.
Zaprosił Maddie do tance i po chwili wirowali na parkiecie. 
Stałam przez chwilę osamotniona, ale zaraz Harry porwał mnie i tańczyliśmy. 
-A co z Niallem?- zmartwiłam się, bo jako jedyny nie miał przy sobie swojej drugiej połówki.
-Tańczy z jakąś ładną blondynką- odpowiedział Hazza, a ja dałam mu kuksańca w bok. 
Obejrzałam się i zauważyłam, że Nialler tańczy z Victorią. Wyglądali cudownie. Dałam znak Maddie, która bardzo się ucieszyła, że Niall i Vic razem tańczą. 
Po piosence była kolejna tym razem szybsza, zaczęliśmy tańczyć i świetnie się bawić w kółeczku, wszyscy razem. 
Wróciłam z Mads na scenę i puściłyśmy kolejny kawałek. Potem złożyłyśmy Liamowi życzenia i razem z chłopcami zaśpiewaliśmy drugą napisaną przez nas piosenkę.
____________________________________________
Przepraszam was, że tak dawno nie pisałam. Postaram sie to nadrobić! *.* 

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 15.

"Co to za odgłosy?"
-Potem poszliśmy na kolacje, spacer, do McDonalda i na kręgle, a potem sobie chodziliśmy. Gdzieś o 3. w nocy wróciłam do domu- uśmiechnęła sie Maddie. 
-Czyli, ze wróciłaś dzisiaj w nocy- zaśmiałam się. 
-Coś w tym stylu- powiedziała Maddie, po czym roześmiała się radośnie. 
Rozmawiałyśmy gdzieś do 20, potem Victoria oznajmiła nam, że zabiera Malcolma i idzie do siebie, a my zostajemy same. 
Ucieszyłyśmy się z tego powodu.
Zeszłyśmy na dół i włączyłyśmy film. Zamówiłyśmy pizze i zaczęłyśmy oglądać TV. 

Około północy usłyszałyśmy szelest gałęzi za oknem.
Na początku pomyślałyśmy, ze to wiatr, ale zbyt często słyszałyśmy odgłosy. 

Potem zgasło światło w całym domu. 
-No pięknie, jeszcze prąd wysiadł- szepnęłam do Maddie.
Słyszałyśmy stukot butów przed domem, ktoś zaczął przeraźliwie wyć. 
Przytuliłam się z Maddie, bardzo się bałyśmy. 
-Co to za odgłosy?- zapytała mnie przyjaciółka.
Nagle otworzyły się drzwi i do domu weszła czarna postać. My szybko schowałyśmy się za kanapą, jednak postać bez trudu nas znalazła.
-Odejdź od nas...- powiedziała Maddie 
-No cześć- wypalił Zayn, uśmiechając się. 
-Bonjour!- zawołał Hazza, wchodząc do domu.
-Co wy tu...- zaczęłam, ale zrozumiałam, że to wszystko było zamierzone.
Zapaliło się światło i do dom weszli Li i Louis. 
-Czy wyście oszaleli?!- krzyknęła Maddie, wstając zza kanapy.- Z Lexi prawie zawału dostałyśmy!
-Oj, przepraszamy- powiedział Zayn, przytulając Mads.
-Gdzie jest Niall?- zapytała Maddie.
-Śmieje się, dlatego schowaliśmy go w krzakach- zaczął Liam. 
-Zaraz przyjdzie, musi się ogarnąć- dodał Louis. 
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a akurat czerwony od śmiechu Niall, wszedł do domu. 
-Z czego się śmiejecie?- zapytał zdziwiony, nie wiedząc o co chodzi, rozbawiając wszystkich jeszcze bardziej. Patrzył na nas nie zrozumiałym głosem. 
Razem z Maddie podeszłyśmy do Blondyna i przytuliłyśmy go. 
-Ekhem- krząnęli porozumiewawczo Harry z Zaynem.
Loczek i Mulat od razu podeszli do nas i pocałowali nas.

Do Nialla podeszli Li i Loui i przytulili go. 
Wszyscy się przytulali. To było takie słodkie i kochane. 
-To co robimy?- zapytał Hazza.
-Wiesz, miałam zamiar zrobić babski wieczór z Maddie, ale nam przeszkodziliście- zaczęłam, a Harry słodko się uśmiechnął i pocałował mnie delikatnie w nosek. 
-No, ale wiesz, że to było przypadkowo- zaczął
-A tak na serio, to robimy próbę do koncertu, chodźcie- powiedział Li.
-Ale tak w środku nocy?- powiedziałam, ze zdziwieniem. 
-A co to- zaśmiał się Liam i poszedł razem z Niallerem do auta. 
-I co z tymi urodzinami?- zapytała Maddie. 
-Wszystko gotowe. Jutro będzie już tort. Impreza po koncercie też gotowa i goście zaproszeni- odpowiedział Louis.
Przebrałyśmy się z Mads w normalnie ubrania i zeszłyśmy do chłopców. Harry i Zayn już na nas czekali, razem poszliśmy do samochodu i spotkaliśmy się z resztą chłopców w hali koncertowej.
Usiedliśmy w kółku i zaczęliśmy śpiewać wszystkie piosenki koncertowe po kolei. Niall grał na gitarze, ja patrzyłam na to, jakie gra akordy. Kilka lat temu rodzice kupili mi gitarę, ale ja nie miałam kiedy zacząć grać. 
Blondyn dał mi inną gitarę i zaczął mnie uczyć. 
-Dziwnie ci z gitarą- zaczął Harry. 
-Dzięki- powiedziałam ironicznie i zaśmiałam się. 
Nauczyłam się grać wszystkie piosenki, które będą na koncercie. 
-Teraz będziesz grała z nami na koncertach!- uśmiechnął się Niall. 
-I śpiewała- wtrącił Zayn.- Razem z Maddie. 

Wzięliśmy mikrofony i zrobiliśmy próbę. 
Tańczyłam i śpiewałam z Maddie i chłopcami. 
Przy "I wish", "Moments" i "More Than This" śpiewałam z Harrym w jego objęciach, podobnie jak Zayn z Maddie. Przy reszcie piosenek wariowaliśmy i bawiliśmy się. Jednym słowem- zachowywaliśmy się jak dzieci. 

Była już prawie 4 nad ranem.
Harry z Zaynem zaoferowali, ze nas odwiozą. 
-Zayn, jedziemy nie w tą stronę- zauważyła Maddie, gdy siedzieliśmy już w aucie Zayna. 
-Wiem- odpowiedział krótko Zayn, nie zważając na nic.
Spojrzałyśmy po sobie z Mads i byłyśmy ciekawe, gdzie oni nas wiozą. 
Zatrzymaliśmy się przed dużą bramą, a naszym oczom ukazało się wesołe miasteczko.

Rozdział 14.

"Wszystko będzie dobrze"
-Lexi, dlaczego płaczesz?- zapytał Hazz

-No, bo ona zaraz umrze, a on nie będzie tego wiedział!- powiedziałam, szlochając i wtulając się w Harrego. 
-Ona nie umrze- odpowiedział Loczek. 
-Skąd ty to niby wiesz?- zapytałam.- O ty cwaniaku! Oglądałeś to!- powiedziałam i zaczęłam bić go poduszką, a on zaczął się śmiać i przyłączył się do bitwy na poduszki. 
-Koniec!- powiedziałam w końcu. 
-Zmuś mnie!- zaśmiał się Harry. 
Usiadłam na jego kolanach i pocałowałam go. A potem zaśmiałam się, widząc jak on się uśmiecha. 
Obejrzeliśmy do końca film. W sumie ja nie obejrzałam całkowicie do końca, bu usnęłam.
Harry wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Położył się obok mnie i zasnął. 


Rano obudził mnie SMS od Maddie: "Hej, wszystko z tobą okej? Dawno nie gadałyśmy i muszę ci coś powiedzieć, ale tym razem przychodzisz do mnie. Na noc. Dzisiaj."
Uśmiechnęłam się do siebie i odpisałam jej.
-Długo masz zamiar pisać?- zapytał Harry. Miał zamknięte oczy, ale ja wiedziałam, że od dawna nieśpi. 
-Nie- uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon, a następnie nachyliłam sie nad Harrym i pocałowałam go delikatnie w usta. On odwzajemnił pocałunek. 
I tak odwzajemnialiśmy swoje pocałunki przez kolejną godzinę.
-Musimy wstawać- powiedziałam, próbując zwlec się z łóżka. 

-Już?- odpowiedział ze smutkiem Loczek.- Jeszcze chwilę.
-Nie- zaprzeczyłam i wstałam, ubierając się.- Wstawaj. Już.
Rzuciłam mu jego ubrania i sprawdziłam czy Emi jest w domu. 
-Wyobraź sobie, że Noemi jeszcze nie ma- powiedziałam z triumfalnym uśmiechem.- Zostawiła tylko kartkę. 
"Załatwię sprawy ze ślubem, ale pewnie jak na razie zamieszkam u Szymona. Trzymaj się". 
No to zajebiście, pomyślałam. 
Na twarzy Hazzy pojawił się uśmiech. Popatrzyłam na niego i pokręciłam głową, bo wiedziałam co ma na myśli. 
-Dzisiaj spotykam się z Maddie- odpowiedziałam.- Ale jutro...- zaczęłam. On jedynie zalotnie się uśmiechnął, wstał i pocałował mnie, a ja jedynie odwzajemniłam jego pocałunek. 
-Tak w ogóle kiedy próby do koncertu?- zapytałam. 
-Po jutrze ostatnia, w sobotę koncert.
-O! Jutro będzie wolne- zaśmiałam się. 
-A właśnie. Razem z Maddie dostaniecie specjalne wejściówki, żeby ochroniarze się nie czepiali. 
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się.
-Emi zostawiła nam śniadanie- powiedziałam i skierowałam się na dół w stronę kuchni. 
-Śniadanie?- zapytał Hazza, schodząc po schodach i zapinając guziki koszuli. 
-Tak. Prosto z McDonalda!-zaśmiałam się, pokazując zestawy HappyMeal. 
-Była rano w McDonaldzie?!- zdziwił się Harry.
-A coś ty taki zdziwiony?- zaśmiałam się. 
Usiedliśmy przy stole i patrzyliśmy przez chwilę na jedzenie. Potem rzuciliśmy się na hamburgery i frytki.
Hazza nie mógł się powstrzymać i zrobił wielką bitwie na jedzenie.
Na całe szczęście najadłam się tym, co zdołałam uratować, a potem musiałam posprzątać cały ten powstały bałagan.
Loczek był tak miły i mi pomógł, co sprawiło, ze całe sprzątanie trwało dłużej niż zamierzałam. 
Potem usiedliśmy w salonie i oglądaliśmy TV. Około 15 harry zebrał się do domu, a ja uszykowałam sie do Mads. 
Wzięłam piżamę, ubrania, kosmetyki, jakieś przekąski i sok. 
Po trzech godzinach wyszłam z domu i poszłam do Mad. 
Stałam pod jej domem i zapukałam do drzwi i czekałam. 
-O, dzień dobry- odezwałam się do kobiety w blond włosach i jasnobrązowych oczach.- Jestem Lexi, przyjaciółka Maddie. 
-O, witaj Lexi- uśmiechnęła się dziewczyna.- Jestem Victoria. Maddie już czeka na ciebie. 
Weszłam do domu i przybiegła Mads. 
-Vic, weź stąd Malcolma! Mam go już dość- mówiła Maddie, zbiegając po schodach, a za nią biegł czterolatek o ciemnych włosach i zielonych oczach.
-Malcom, chodź tu. Maddie ma teraz gościa.
-Chodź- powiedziała Mads i poszłam za nią do jej pokoju. 
Usiadłyśmy na łóżku Maddie. 
-Kto to ta Victoria?- zapytałam. 
-To moja siostra. Kuzynka bardziej- odpowiedziała Maddie.- Przyjechała do Nowego Jorku, bo będzie tu studiowała, a Malcolm to jej synek. Długa historia- machnęła ręką Madd.-  Zajmuję się nim od rana do wieczora, ale nie zawsze. Zależy do której zajęcia taneczne ma Vic. W grudniu kończy 19. lat.
-Co chciałaś mi powiedzieć?- zapytałam w końcu. 
-A, no właśnie. Dobrze, że mi przypomniałaś!- zaczęła Maddie i sprawdziła czy drzwi są zamknięte.- Zayn zaprosił mnie na DRUGĄ randkę!- krzyknęła Maddie, a ja pisnęłam ze szczęścia.
-Naprawdę?!- cieszyłam się razem z nią.- STOP. STOP. Dlaczego ja nic nie wiem o pierwszej?
-Nie było okazji, jakoś- zaczęła niepewnie, a potem natychmiast zaczęła opowiadać.- Po tym jak dałaś Zaynowi mój numer telefonu, zadzwonił do mnie. No i na następny dzień się umówiliśmy. Dzwoniłam do ciebie, przed randką.
______________________________________________________
Jak widzicie pojawiają się nowi bohaterowie :3 Historie Victorii jeszcze rozwinę w innym rozdziale. I jeszcze raz przypominam: PAMIĘTAJCIE O SNACH LEXI!
+ Dzięki wielkie za tak liczne wchodzenie <3 Wchodzicie tu z Polski, USA, Francji, Rosji, Niemiec, Singapuru, Turcji, Wielkiej Brytanii. To naprawdę niezwykłe. Dziękuję i mam nadzieję, ze coraz więcej będzie was tu przybywało <3

piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 13.

"Niespodzianka!"
Pojechałam do Maddie i dałam jej zaproszenie, a ona zaczęła skakać z radości i uścisnęłam mnie. 
Potem ruszyłam do Larrego. 
Poprosiłam Hazzę jako osobę towarzyszącą, a on bez zastanowienia się zgodził. Pocałował mnie i podziękował. Wręczyłam zaproszenie Lou i powiedziałam, że może przyjść z osobą towarzyszącą. On zaczął skakać i krzyczeć z radości. 
Pojechałam do Zayna, Nialla i Liama, wręczyłam im zaproszenia i również powiedziałam, że mogą przyjść z osobą towarzyszącą. Li i Nialler zaczęli się przytulać i krzyczeć sobie do ucha. 
-Maddie też będzie?- zapytał Zayn. 
-Będzie- uśmiechnęłam się i dałam Zaynowi numer telefonu Mads. Chłopak uśmiechnął się i podziękował mi, a potem przyłączył się do swoich przyjaciół i darł się jak szaleniec. 
Pożegnałam się z nimi i wróciłam do domu. Zaparkowałam samochód, weszłam do mieszkania. Odłożyłam kluczyki na komodę i poszłam do pokoju Emi. Usiadłam z nią na łóżku i rozmawiałyśmy. 
Opowiedziałam jej jak chłopcy i Maddie się ucieszyli z powodu zaproszeń. Rozmawiałyśmy o ślubie, o tym jaką Noemi chce mieć suknie ślubną, kogo zaprosi, jak to wszystko będzie wyglądało. Niedługo będzie miała przymiarkę sukni i potrzebuje druhny. Poleciłam jej Maddie, a jako druha- Zayna. Dowiedziałam się, że Szymon ma brata, w moim wieku, może w wieku Nialla, i że to on ma być świadkiem. 
Około 20 poszłam do łazienki, wykąpałam się i poszłam do pokoju. Pogadałam z Harrym przez telefon, Maddie na Facebooku, weszłam jeszcze na Twittera.
Poczytałam trochę plotek, pooglądałam zdjęcia moje i Harrego. 

Obudziła mnie Noemi. Dzisiaj jechałam pomóc jej załatwić sprawy dotyczące ślubu. Miała wybrać catering, sale, gdzie będzie się odbywało wesele, dekoracje no i sukienkę. 
Postanowiłam, że wezmę ze sobą Hazzę, bo ma dobry gust i Nialla, bo w wyborze cateringu to on jest mistrzem! Ja i Emi również mamy dobre gusty, jak Hazz, więc damy sobie radę. :3

Maddie zadzwoniła do mnie cała w skowronkach.
Domyśliłam się, że ma to związek z Zaynem, bo dawno nie słyszałam w jej głosie takiego podniecenia i ekscytacji. 
Kompletnie nie mogłam jej zrozumieć. Ona piszczała, nie mogła złapać oddechu, a ja co chwile mówiłam 'co?', 'powtórz, bo nie słyszałam' i 'uspokój się'. 
Po jakiś 10 minutach rozłączyła, się. 
Pojechałyśmy po chłopców. Gdy już wszyscy siedzieliśmy w samochodzie ruszyliśmy. 
Zapytałam Niallera jak tam Zayn, a ten tylko machnął ręką i się zaśmiał, więc mogłam się spodziewać, że również jest bardzo podekscytowany. 

Niall już próbował kolejnej potrawy z trzeciego cateringu. Noemi i ja wybierałyśmy wystrój sali, a Hazza nadzorował nas, Niallera i pytał o przepisy różnych dań. 
W końcu Niall zdecydował się na catering, wiec Noemi już miała jedną rzecz z głowy. Ruszyliśmy teraz na przymiarkę sukni Em.
Po kilkunastu minutach jazdy weszliśmy do salonu sukien ślubnych. 

Najpierw Emi wybierała krój i każdą przymierzała. 
Z Harrym doszliśmy do wniosku, że najlepiej wygląda w sukni z gorsetem i rozszerzaną ku dołowi. Wyglądała bajecznie! 
Dobraliśmy kilka dodatków, które Em oczywiście musiała kupić. 
Po kilku godzinach załatwiania spraw byliśmy w domu. 
Noemi była u Szymona, a Harry wpadł do mnie. 
Pokazałam Hazzie moją sukienkę na wesele. W sumie dwie, bo nadal nie wiedziałam którą. 
Jedna była koloru malinowego, do kolan, odcinana pod biustem i delikatnie puszczona, a druga była seledynowa, obcisła i marszczona, również do kolan. 
Zdecydowaliśmy się oboje na malinową. 
Włączyliśmy sobie francuski film na DVD i oglądaliśmy. 
W między czasie zrobiłam popcornu, więc sobie jedliśmy. Znaczy na początku. Potem się nim rzucaliśmy. 
-Popcorn się skończył- powiedział ze smutkiem Hazz. 
-Teraz ty idziesz robić- oznajmiłam stanowczo, nie patrząc na niego, tylko na ekran telewizora. 
-Ja?!- zapytał zasmucony. Wstał z kanapy i ustał za nią, nachylił się nade mną, ja odchyliłam głowę i pocałował mnie. Potem zrobił to jeszcze raz i jeszcze. 
W końcu ustałam na kanapie, założyłam ręce na jego szyję i pocałowałam go długo i namiętnie. Hazz wziął mnie na ręce, sadzając mnie sobie na biodrach i wyszedł z domu. 
-Harry, przecież pada!- zaśmiałam się. 
On się nie przejmował tym, że na dworze jest ulewa. Postawił mnie na ziemi i zaczął całować, trzymając swoje dłonie na moich biodrach. 
-Dzieciaki, wracajcie do domu!- zawołała starsza kobieta z naprzeciwka, która wyjrzała przez okno. 
-Już proszę pani!- krzyknął Hazza, a ja zaczęłam się z niego śmiać. 
Pocałował mnie jeszcze raz, a potem weszliśmy do domu. 
To nic, że byłam cała mokra. I on też. 
-Lexi, dasz mi jakieś ubrania?- zapytał mnie Harry. 
-Skąd ja ci je wezmę?- zaśmiałam się.- Chodź, coś jest w piwnicy. 
Dałam mu ubrania mojego taty. Dziwnie w nich wyglądał, ale mógł się wybiegać w taką pogodę na dwór. 
Poszłam do siebie i się przebrałam, a potem wysuszyłam włosy. 
Zamówiliśmy z Harrym pizzę i włączyliśmy kolejny film. 
______________________________________________
Dziękuję wam, że tak licznie wchodzicie <3
Naprawdę, nie spodziewałam się, przy tworzeniu tego bloga, że będzie on miał taką oglądalność! Dziękuję wam :* 

niedziela, 28 października 2012

Rozdział 12.

"Znowu?"
Zorientowałam się, że czarne ptaki zamieniają się w kartki. 
Próbowałam rozwiać mgłę rękoma i przepędzić dziwne, latające kartki. 
Zza gęstej mgły wyszła postać, która się do mnie zbliżała. Chłopak w masce.
Wyciągnął dłoń w moją stronę, a po krótkim namyśle położyłam moją dłoń na jego. 
Przeprowadził mnie przez mgłę, odwrócił mnie do siebie plecami i wręczył mi swoją srebrną maskę. 
-Nie zobaczysz mojej twarzy- odezwał się zdeformowany głos.- Jeszcze nie teraz. 
Chciałam się ruszyć, ale moje ciało zastygło. Nogi odmówiły posłuszeństwa i pozostawiły na pastwę losu.

-Lexi!- budziła mnie Maddie, bijąc mnie poduszką. 
Obudziłam się i od razu zerwałam na nogi, sprawdzając czy mogę się ruszyć. Uff, na szczęście mogę, pomyślałam i odetchnęłam z ulgą. 
-Okej- odezwała sie Mads.- Nie będę wnikać co się stało. 
-Przepraszam- powiedziałam, sama nie wiedząc za co ją przepraszam. Usiadłam na łóżku.- Senny koszmar- wyjaśniłam krótko. 
Maddie jedynie westchnęła, bo zrozumiała o co mi chodzi. Opowiedziałam jej w wielkim skrócie mój sen. gdy byłam młodsza, często miałam prorocze sny, więc teraz trochę się ich boję. 
Maddie trochę mnie uspokoiła. 
Ubrałyśmy się i wyszłyśmy na spotkanie z Zaynem i Niallem. Spotkaliśmy się przed halą i się rozdzieliliśmy. 
Patrzyła jak Maddie idzie z Zaynem i było widać, że między nimi coś jest. 
-Pasują do siebie, nie?- zapytałam Niallera, a on potwierdził, kiwając głową. 
Gdy tylko straciliśmy ich z oczu wsiedliśmy w samochód Nialla i ruszyliśmy do pierwszej cukierni na liście. 
Dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z auta i weszliśmy do budynku cukierni. 
Zanim zdążyłam o cokolwiek spytać, blondyn już zjadł "specjał" cukierni. Dopiero za jego zgodą mogłam spytać o tort. 
-Chcielibyśmy zamówić tort- zaczęłam.- Potrzebny nam wysoki i szeroki oraz pusty w środku. Rozumie pan? 
-Myślę, ze dałoby się zrobić, ale potrzebowałbym wymiarów- odezwał sie cukiernik. 
-Dobrze, zadzwonimy w takim razie- powiedziałam i wzięłam numer telefonu cukierni.
Wyszliśmy z cukierni i ruszyliśmy do kolejnej.
Za każdym razem musiałam dostać zgodę od Niallera, a potem wypowiadałam swoją regułkę. 
Niektóre cukiernie nie brały tego zadania pod uwagę.
Wiadomo, to trochę trudne zadanie, więc wszystko rozumiem. 
Około szesnastej spotkaliśmy się w mieszkaniu Zayna, Nialla i Liama. Harry i Lou zajmowali się Liamem, więc mieliśmy dużo czasu by wszystko obgadać. 
Zayn z Maddie kupili balony, składniki na ciastka  świeczki, czapeczki i inne urodzinowe bzdety. 
Postanowiłam, że wezmę te wszystkie rzeczy do domu, bo tam Li najrzadziej bywa. 
Po godzince zebrałam się z Maddie i pojechałyśmy do domu. 
Zastałam Emi, która wręczyła mi zaproszenia na ślub. Siedem. 
-Siedem?- zapytałam, nie wiedząc dlaczego dostałam tyle zaproszeń.- Dla ciebie, Maddie, Harrego, Louisa, Liama, Nialla i Zayna- wyrecytowała Noemi, uśmiechając się. 
-Mogę pożyczyć twój samochód?- zapytałam, patrząc na siostrę. Ona jedynie dała mi znak, że mogę iść, więc złapałam za kluczyki, leżące na komodzie, wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu.

sobota, 27 października 2012

Rozdział 11.

"Mamy mało czasu"
-A jeśli ja ci pomogę?- zapytałam, uśmiechając się zalotnie. 
-Robię ciastka!- oznajmił po chwili Harry z uśmiechem od ucha do ucha.
Posiedzieliśmy i pogadaliśmy, a potem pomogliśmy Hazzie sprzątnąć ze stołu.
Gdy byliśmy w kuchni powiedział do mnie:- Zdajesz sobie sobie sprawę, że będę musiał wyjechać?
Skinęłam jedynie głową. Bałam się tej rozmowy i tej chwili, gdy będę musiała pożegnać się z Harrym, ale wiedziałam, że musi to nastąpić.
-Ja wrócę do szkoły, ty z chłopcami będziecie nagrywać kolejne hity i cieszyć coraz większą popularnością na świecie. Ja nadal pozostanę tą dziewczyną, która gra we wszystkich przedstawieniach w mieście organizowanych przez szkołę. I kto wie? Może kiedyś przyjedziemy dać pokaz do Londynu...- zaśmiała się delikatnie. Przecież to byłoby wspaniałe! Ale potem znów poczułam kłucie w serce i poleciała mi łza. Jedna jedyna. 
-Ale to nie będzie koniec, prawda?- zapytał z nadzieją w głosie Loczek, przytulając mnie.- To nie jest tylko wakacyjny romans?
-Oczywiście, że nie. To nie będzie koniec- powiedziała, patrząc prosto w zielone oczy Harrego.- To będzie dopiero początek.
Po tych słowach pocałował mnie, a ja odwzajemniłam ten pocałunek.
-Będę do ciebie przyjeżdżał w każdym wolnym czasie- powiedział Loczek. 
-Ja też. Obiecuję- uśmiechnęłam się.- Jak skończę szkołę to zapytam się rodziców czy mogę się przeprowadzić. Do Londynu, żeby być bliżej ciebie- uśmiechnęłam się delikatnie.- Wiem, że to będzie trudne, ale damy sobie radę. 
Harry pokiwał głową i pocałował mnie w czoło. 
-A teraz nie płacz, proszę- uśmiechnął się do mnie i wytarł łzę, spływającą po moim policzku.- Najważniejsze w życiu są chwile. 
Przypomniała mi się cała piosenka "Moments". Momentalnie poczułam, że przechodzą mnie dreszcze. 

Wróciliśmy do przyjaciół. Harry usiadł na fotelu, a ja usiadłam mu na kolonach. Maddie trzymała kartkę i długopis i zapisywała co kto robi. 
-Ja mogę jutro pochodzić po cukierniach- zaoferowałam.
-Świetnie! Pójdziesz z Niallerem- odpowiedział Louis.
Niall cieszył się, że będzie cały dzień chodził po cukierniach Nowego Yorku. 
-Ja pójdę do supermarketu i zrobię zakupy- oznajmiła Maddie.
-A z tobą pójdzie Zayn- powiedział Harry, a ja zauważyłam, że Maddie omal nie krzyknęła z radości. 
-Jeszcze Harry i Lou- zauważył Zayn. 
-To my zajmiemy się Liamem- oznajmił Louis. Wszyscy się z nim zgodzili, bo Daddy nie mógł się o niczym dowiedzieć.
Posiedzieliśmy z godzinę rozmawiając o urodzinach Li i imprezie po koncercie, aż w końcu nieoczekiwanie zjawił się Liam. 
Wszyscy przerwali mówić i nastała niezręczna cisza. 
-Więc rozumiecie- zaczęłam ułamek sekundy po wejściu Li do mieszkania- musiałam się tym zająć.
-Czym?- zapytał Liam, przyglądając nam się podejrzliwie. 
-Przygotowaniami pikniku charytatywnego- wytłumaczyłam krótko.- No nie ważne. Siadaj i opowiadaj czym zamęczyła cię moja siostra?- zaśmiałam się.
-Nawet nie pytaj- machnął ręką i usiał na kolanach Lou.- Najpierw musiałem układać ciuchy. KOLORYSTYCZNIE- podkreślił.- Potem musiałem bawic sie w stylistę gwiazd. Ugh, męczące!
-Ej, stary- zaczął Lou.- Spadaj!
-Podobno jesteś najbardziej umięśniony- stwierdził Liam, po czym wszyscy, nie licząc Lou i Li, się roześmiali
Wieczorem chłopcy odwieźli mnie z Maddie do domu. Postanowiłyśmy, że dzisiaj będziemy u niej nocować, więc wzięłam rzeczy i poszłyśmy do niej. 
Po kolacji zaszyłyśmy się w jej pokoju. 
Rozmawiałyśmy o wszystkim.
-Dobra, nie mogę już dłużej- odezwałam się nagle.- Czy Zayn ci się podoba?
Maddie chyba nie spodziewała się tego pytania. Wiedziała, że jej się wydaje, że nic nie widać po jej zachowaniu, ale jednak się myliła. 
-No dawaj!- popędziłam przyjaciółkę.
-Tak- odpowiedziała cicho, a ja się ucieszyłam. I to bardzo! 
-Czyli Harry już wiedział to wcześniej- zaśmiałam się. W końcu to Hazza postanowił, że Zayn i Mads razem mają iść na zakupy. 

Gadałyśmy do rana. Nasze tematy to m.in. szkoła, przyszłość i chłopcy.
W końcu ułożyłyśmy się wygodnie w łóżku i zasnęłyśmy.


Teraz tańczyłam z nim. Z Harrym. Byłam wciąż w tej samej sukni, tyle, że kolorowe kartki już jej nie zdobiły. 
Teraz nie byliśmy na sali gimnastycznej, tylko w sali balowej.
Po pozłacanych schodach zeszła blond włosa lala. Ta co jest mną. 
Zeszła po schodach z wielką gracja, a obok szedł chłopak w masce.
Spotkałam się z nią na środku sali. 
-Nie jestem tym, kim ci się wydaję- szepnęła do mnie, a potem zaczęła tańczyć, jak gdyby nigdy nic. Wokół mnie zebrała się mgła. Gdy krzyczałam, słyszała mnie tylko ona. Gdzie się podział Harry? Czy poszedł z nią? A gdzie jest Maddie? Była ze mną. Chyba...
Wokół mnie rosła ciemność i mgła. Czarne ptaki latały wokół mnie.
Wszystko tańczyło, w nierozumianej przeze mnie radości. A ja stałam i nie wiedziałam co dalej. 

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 10.

"To nic nie znaczy"
Jakąś godzinę później obok mnie leżał Hazza.
Byłam w niego wtulona, a on mnie nie puszczał, tylko mocno obejmował. 
Wciąż powtarzał, ze każdy miewa koszmary.Tylko, że nie każdemu koszmary się spełniają, pomyślałam. 
Kazał mi się nie martwić i nie przejmować, a jeśli to nie pomoże, to będę usypiała u jego boku każdej nocy. Kochane, pomyślałam. 
Ja jednak nadal czułam, że to nie koniec sennych koszmarów. Najbardziej intrygowała mnie ta dziewczyna. Kim ona mogła być? Kogo mogła symbolizować?
-To ten tort nadal aktualny?- zapytałam Loczka.
-Oczywiście!- zaśmiał się.- Mamy zamiar go dać Liamowi w czasie koncertu.
-No tak. Koncert będzie tego samego dnia- zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy bardzo długo. Noemi weszła do pokoju i zauważyłam, że troszkę się zawstydziła i zmieszała.
-Cześć Noemi- powiedzieliśmy wspólnie z Hazzą, nie przejmując się nią. 
-Hej kochani- odpowiedziała z uśmiechem.- Jesteście głodni?
-A co proponujesz na śniadanie?- zapytałam. 
-Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę na omleta- zaśmiała się. Skinęliśmy głowami i Emi poszła robić śniadanie.
Spojrzałam na Harrego. W sumie ma racje. To tylko sen i na pewno nic nie znaczy.
Po jakimś czasie Emi nas zawołała na śniadanie, więc zeszliśmy do kuchni. Zjedliśmy omlety ze smakiem i rozmawialiśmy na temat ślubu Emi. 
Z rozmowy wynikało, że czeka nas bardzo dużo pracy, ale wiedziałam, że damy radę.
Dzisiaj jechała z Szymonem rozwozić zaproszenia, a ja z Maddie miałyśmy bardzo dużo roboty z przygotowaniami do koncertu. 
Zebrałam się i z Harrym pojechaliśmy po Mads, a potem na miejsce koncertu.
Gdy tylko przyjechali chłopcy, zaczęliśmy próbę. 
Z Maddie wszystko nagrywałyśmy, by te wspomnienia zostały z nami na zawsze.
Mimo, że po kilku godzinach byliśmy naprawdę zmęczeni to zaczęliśmy się wygłupiać. 
Louis polewał wodą Zayna, który uciekał, gdzie się dało. Liam z Harrym schowali Niallowi jedzenie i bawili się w "ciepło-zimno". Nie wiadomo skąd na scenie pojawiło się ciasto i uciekający przed Lou Zayn poślizgnął się na cieście i przewrócił. Wszyscy zaczęli się z niego śmiać. 
-Moje ciasto!- krzyknął zrozpaczony Niall.- Zayn, co ty zrobiłeś?! Odkupujesz. 
-O nie, co ja zrobiłem!- powiedział Zayn, patrząc na swoje ubrania i włosy. Wszyscy było brudne. 
Mulat bez namysłu wziął resztki ciasta i rzucił w Lou. Harry w Liama, a Maddie we mnie. Tak właśnie zaczęła się wojna na jedzenie. Po chwili dołączył do nas Niall i wszyscy świetnie się bawili.

Chłopcy ogarnęli się i Lou odwiózł mnie i Mads do studia Noemi, żebyśmy mogły się przebrać i ogarnąć. 
Zajęło nam to jakieś 30 minut, łącznie z rozmową z Em.
Potem z powrotem pojechaliśmy na próby, gdzie Liam z Niallem sprzątali i szukali jedzenia, a Zayn i Harry układali sobie fryzury, by wyglądać "zabójczo".
Pomogłyśmy Li i Niallerowi sprzątać, a potem pojechaliśmy do Harrego. Wszyscy prócz Liama, który musiał iść koniecznie do sklepu po zakupy. 
Poprosiłam Noemi, żeby potem zajęła sie Liamem. Chcieliśmy ustalić co z tym prezentem, bo niewiele czasu nam zostało.
Gdy weszliśmy do domu od razu usiedliśmy w salonie, a Larry podali nam napoje i szklanki oraz jakieś słodycze. 
-Nie wiem jak wy, ale pomysł z tortem to mega pomysł!- powiedział Niall, zajadając się żelkami HARIBO. 
-Mnie też się podoba- odpowiedziała Maddie. 
-Zdajecie sobie sprawę, że dla fanów też coś trzeba, nie? - powiedziałam, spoglądając na chłopców.
-Wiemy odpowiedział Lou.- Tylko nie mamy pojęcia co, bo częstowanie każdego tortem, trochę zajmie. 
Każdy musiał teraz przyznać rację Louisowi. Trzeba wymyślić coś innego. 
-Zaraz- odezwałam się, przerywając ciszę- koncert będzie w hali, więc można by coś zrzucić. 
-Ciastka w balonach!- zaproponował Niall, a jego niebieskie oczy błyszczały z ekscytacji. 
Wszyscy zebrani mu przytaknęli. A więc mamy prezent i dla fanów, pomyślałam. 
-To jak w końcu?- zapytała Hazza, który trzymał w dłoniach zapiekankę z makaronu. No właśnie, nie było go. Nawet tego nie zauważyłam. Nikt tego nie zauważył. Za to wszyscy byli zadowoleni z tego, że Harry jest tak wspaniałomyślny i robi jedzenie dla przyjaciół. 
Pomogłam mu przynieść talerze i sztućce oraz opowiedziałam mu o naszym planie.
Wszyscy usiedliśmy do stołu i jedliśmy zapiekankę a'la Hazza.
Jedząc, dyskutowaliśmy na temat tortu i ciastek w balonach. 
-Tort trzeba będzie już zamówić- stwierdziłam.- Trochę zejdzie, zanim go zrobią, jeszcze pusty w środku.
-I to tak, żebyśmy się zmieścili- zauważył Louis. 
-Na mnie nie liczcie- odezwała się Maddie.- Ja nie wejdę do tortu z dwóch powodów: po pierwsze- nie zmieścimy się, a po drugie- mam klaustrofobie. 
-Ja też uważam, że sami powinniście wyskoczyć z tortu- oznajmiłam chłopcom. 
-W takim razie będziecie odpowiedzialne, by tort i Liam znaleźli się na scenie- odpowiedział Zayn, zalotnie uśmiechając się do Mads. 
Zgodziłyśmy się. Był to naprawdę dobry pomysł. 
-A co do ciastek- zaczął Louis.- To Harry je upiecze! 
-Louis!- krzyknął Hazza.
______________________________
Dziękuję wam za tak liczne wejścia :* 
Wchodzą tu ludzie z całego świata: z Polski, Francji, USA, Rosji, Niemiec i Singapuru! To niezwykłe. Dziękuję <3

Rozdział 9.

"Mam tego dość!"
Na obiad zamówiliśmy sobie 4 duże pizze. Zanim dojechała poszłam z Hazzą do sklepu. 
Szliśmy, trzymając się za ręce. Rozmawialiśmy o wszystkim, gdy nagle oślepił nas błysk, jeden po drugim. Zrozumieliśmy, że to paparazzi. Ja chciałam uciekać, bo nie znoszę ich, ale Hazza mi nie pozwolił i jego uścisk stawał się coraz mocniejszy, jakby chciał mnie chronić przed paparazzi. 
"Kiedy się poznaliście? Jak długo trwa wasz romans? Co na to wasi rodzice? Jak zareagowali na to wasi fani?" zaczęli nas zasypywać takimi pytaniami, a Harry spokojnie odpowiadał.
Ja wiedziałam, że jeśli dostaną teraz trochę informacji, będę chcieli więcej i więcej i nie dadzą nam spokoju. Poza tym, na ulicy nie rozmawia się z mediami, bo wszystko przekręcają. 
-Koniec!- krzyknęłam nieco zdenerwowana.- Proszę się rozejść. 
Wzięłam Harrego za rękę i wyciągnęłam z kręgu reporterów.
Odeszłam z nim jak najdalej. Nadal szliśmy w stronę pobliskiego sklepu. 
-Przepraszam- powiedział zmieszany Loczek.
-Nic się nie stało- odpowiedziałam, uśmiechając się.- Nauczono mnie, że nie wolno wdawać się w dyskusję z paparazzi na ulicy. Tym bardziej w Nowym Jorku i w całych stanach, bo wygląda to kompletnie inaczej niż w Anglii.  
Hazza pocałował mnie delikatnie i w końcu dotarliśmy do sklepu. 

-No co tak długo?!- zapytał Nialler.- Jeszcze chwila i sam zacząłbym jeść! 
-Przepraszamy, ale napadli nas reporterzy, a potem Harry musiał dać autograf córce sprzedawczyni, bo by nas nie wypuściła- opowiedziałam chłopcom i Maddie, którzy siedzieli i śmiali się. 
-Dobra, jemy!- zarządził Niall. Wszyscy usiedli wokół czterech opakowań pizzy i każdy wziął sobie kawałek. 
Po dwóch kawałkach ja i Mads pękałyśmy, a chłopcy jedli i jedli. 
Wzięłam Maddie na bok i układałyśmy im taniec, jak troche odpoczęłyśmy. 
Do każdej piosenki co innego, więc była możliwość, że chłopcom się wszystko pomiesza. 
-Zjedliście?- zapytałam chłopców.Teraz leżeli, zdychając, że się nie ruszą i już nigdy nie wstaną. 
Włączyłyśmy z Mads kamerę w telefonie. 
-Witamy państwa bardzo serdecznie- powiedziała Maddie.- Mamy tutaj zespół światowej sławy-One Direction. W skałd wchodzą: Louis Tomlinson, Liam Payne, Zayn Malik, Niall Horan i Harry Styles!
Gdy tak wypowiadała ich imiona i nazwiska, podchodziła do nich z bliska i nagrywała ich twarze. 
Chłopcy robili dziwne miny i wydawali z siebie nieznane i nieludzkie dźwięki. 
Śmialiśmy się bardzo długo, aż w końcu postanowiliśmy przejść do próby. 

Skończyliśmy późnym wieczorem. Chłopcy odwieźli Maddie do domu, potem mnie. Na pożegnanie pocałowałam Harrego czule, pożegnałam się z chłopcami i wysiadłam z auta, kierując się do drzwi. 
Weszłam do domu i zastałam siostrę, przeglądającą różne materiały. 
-Producenci dzwonili- powiedziała Emi.- Mówili, że jak na razie produkcja jest odwołana. Nie spodobał się pomysł i tak dalej. 
Skinęłam głową i ruszyłam do swojego pokoju. Szczerze mówiąc to nawet mi ulżyło. Kompletnie o tym zapomniałam, a niedługo zbliżał się ślub Emi i urodziny Liama.
Najgorsze było to, że kompletnie nie wiedziałam, gdzie mu urządzić przyjęcie i co zrobić.
Zeszłam na dół i pogadałam z Noemi na temat ślubu i wesela. 
Skończyłyśmy rozmawiać bardzo późno, więc wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. 

Stałam na środku sali, w sukni w kartki. 
Te same co ostatnio. Tym razem widziałam Harrego, tańczącego ze mną. Tylko, ze to nie byłam ja. 
Stałam bezwładnie na środku sali. Nie mogłam się ruszyć. Gdy chciałam otworzyć usta, by krzyknąć, czułam gorąco w ciele. Nie mogłam nic powiedzieć.
Podszedł do mnie ktos od tyłu i szepnął:- Nie powinno cię tu być. 
Stałam jak osłupiała, gdy Harry na mnie spojrzał. 
-Nie mogę być z kimś takim jak ty- rzucił w moją stronę, rozgniewanym głosem...
-Dosyć tego!- krzyknęłam, gdy się obudziłam. 
Miałam serdecznie dosyć tego wszystkiego. 
Była 5. rano, ale nie obchodziło mnie to. 
Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Harrego. Chciałam mu wszystko opowiedzieć, cały sen. Nie chciałam mieć przed nim tajemnic. 
Wiem, może to brzmi głupio, przecież to zwykły sen.
Nie dla mnie. Moje sny zazwyczaj coś oznaczają i miałam już nie raz, że gdy śnił mi się mój chłopak to po jakimś czasie już nie byliśmy razem. 
I teraz się tego bałam. 
_______________________________________
+ dziękuję wam, że tak licznie wchodzicie :*
I nie wchodzą tu tylko osoby z Polski, ale również z Francji, USA i Rosji <3
Dziękuję *,*

sobota, 20 października 2012

Rozdział 8.

"Wszystko się zmieni"
Bez obaw podeszłam do niego. On zaczął powtarzać:- Wszystko się zmieni. 
Jego twarz była niewyraźna. Podchodził do mnie coraz bliżej, a ja się cofałam i potknęłam, przewracając się. 
W końcu mężczyzna się nachylił i wyszeptał:- Wszystko...
Nagle nadeszła mgła, a on zniknął, rozpłynął się w powietrzu. 
Podeszła do mnie dziewczyna. Wyglądała jak ja, tylko miała blond włosy i czerwoną suknie. 
-Nic nie będzie tak samo- powiedziała, gdy pomogła mi wstać. 
Jakis głos  w głowie ciągle mi to powtarzał: "Ty na niego nie zasługujesz. Ja tak. Tylko ja". 
Słyszałam to przez jakiś czas, a potem obudziłam się zalana łzami. 
Sprawdziłam zegarek i na nowo zasnęłam.

Kartki przy sukience, pomyślałam. Oderwałam jedną i otworzyłam. 
Napisane było coś w dziwacznym i nie znanym mi języku. Po chwili ślęczenia nad nią, przeczytałam:- Wszystko się zmieni. Natychmiast otworzyłam drugą.
"Nic nie będzie tak samo", a na trzeciej "Ty na niego nie zasługujesz". 
Po chwili pojawiła się dziewczyna w blond lokach. Zaśmiała się, obróciła się i musnęła dłonią mój policzek. 
Pamiętam, że strasznie mnie piekł i gdy przejrzałam się w lustrze, była tam narysowana twarz. Twarz nieznanego mi chłopaka. 
Obudziłam się. Miałam dosyć tego snu. Koszmaru. Dlaczego miałoby się wszystko zmienić? Dlaczego ja nie zasługuję na Harrego, a jakaś blond lala tak?! 
A może wcale nie chodziło o niego? Może tu chodzi o tego nieznajomego? Może cały sen skupiał się właśnie na nim?
Przestałam o tym myślec. Nie chciałam już. To było dla mnie zbyt straszne. Kocham Harrego, jak nikogo wcześniej i nic tego nie zmieni. Żaden głupi sen. 
Zeszła z łóżka i włączyłam TV. Skakałam po kanałach. Nie było nic ciekawego w nocy, więc włączyłam Disney Channel i oglądałam "Jessie".

W południe zadzwoniłam do Maddie i poprosiłam ją by przyszła. 
Opowiedziałam jej cały sen, szczerze mówiąc wyglądała na zaciekawioną i troche zmartwioną. 
W jej fioletowych oczach zagościł niepokój. 
Nie wiem czemu. Nigdy nie zrozumiem jej psychiki. 
Posiedziałyśmy jeszcze z 3 godziny, a potem musiałam pomóc Noemi i chłopcom w przygotowaniach.
W sumie Emi nie potrzebowała za bardzo pomocy, więc pojechałam do chłopców na próbę.
Harry miał właśnie przymiarki, więc opowiedziałam chłopcom mój sen. 
Byli nieco przerażeni, bo ten koszmar nie należał do normalnych.
Obiecali mi, że nie powiedzą nic Harremu, nie chciałam żeby się martwił. 
Chłopcy przygotowali się i zaczęli próbę. Później dołączyła do nas Maddie i robiłyśmy wystrój sceny. Cały czas trzeba było coś poprawiać, żeby chłopcom było dobrze występować. 
Choreograf chłopców się nie zjawił, więc powiedziałam Maddie, żeby się tym zajęła. 
-Harry, nie!- powtarzała ciągle Maddie. 
-Liam dobrze. Louis-ręce wyżej! Zayn, druga noga. Niall-nie myśl o jedzeniu!- zaśmiała się Maddie.- Harry. What the hell?!
Hazza jak zwykle robił kompletnie co innego. 
Wszystko nagrywałam. Całą ich próbę. W końcu to są wspomnienia. 
-Zayn, ja nagrywam. Nie robie zdjęć- zaśmiałam się do mulata, który cały czas pozował. Zmieszał się lekko, bo zdał sobie sprawę jak to musiało śmiesznie wyglądać.
Po godzinie ciężkiej pracy mieli przerwę. 
Runęli na podłogę i tak leżeli. Znaczy się Niall najpierw poszedł po tonę jedzenia, dopiero potem się położył. 
Poszłam do chłopców i położyłam się obok Harrego. Cmoknęłam go deliaktnie w policzek, a on pocałował mnie namiętnie w usta. 
-Idę zadzwonić. Wrócę za 10 minut- oznajmił Liam. 
Gdy tylko chłopak wyszedł wszyscy razem usiedliśmy w kółku. 
-To jaki mu zrobimy prezent?- zaczął Hazza.
-Wielki tort!- krzyknął Niall.
-Z którego wyskoczymy- dodał Louis.
-I tyle?- dopowiedziała Maddie.- Jest to świetny pomysł, ale nie uważacie, że ten tort będzie mega dużo kosztował?
-Masz racje- odezwał sie Zayn.- Ale to naprawdę świetny pomysł! 
Liam wszedł i popatrzył na nas. 
-A co tu się dzieje?- zapytał zdziwiony chłopak.
-Gramy w łapki- powiedział Lou i wszyscy zaczęli grać w łapki i śpiewać. Liam jedynie popatrzył na nas wzrokiem w stylu "okej" i usiadł razem z nami.

_________________________________________
Zapamiętajcie sen, bo będzie on potrzebny do kolejnych rozdziałów, które będą później :* 

sobota, 13 października 2012

Rozdział 7.

"Czy aby na pewno?"

Oparł mnie plecami o ścianę, jedną rękę położył na ściane, by się podeprzeć, a druga położył na moim biodrze. Zaczął całować mnie namiętnie i coraz bardziej wsysał się w moje wargi.
I przyznam, że to było idealne zakończenie imprezy. 

Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Usiadłam razem z Harrym na kanapie w salonie i oglądaliśmy film.
Położyłam głowę na jego klatce piersiowej, a on leżał na kanapie i bawił się moimi włosami.
Zasnęliśmy, leżąc tak z włączonym TV i wstaliśmy o ósmej rano. 
Bardzo mnie zdziwiło, że wstałam o ósmej, a Hazza już nie spał. Czekał aż się obudzę. 
Pocałował mnie delikatnie i powiedziałam:- Dzień dobry. 
Chłopak przytulił mnie mocno i uśmiechnął się.
-Dzień dobry- odpowiedział, całując mnie w czoło.
Posiedzieliśmy tak jakiś czas, rozmawiając i poprzednim dniu. Zadawałam mu masę pytań. 

-Skąd wiedzieliście, o której wstanę?- dopytywałam. 
-Nie wiedzieliśmy- wyjaśnił Harry z uśmiechem.- Jak Noemi wychodziła do pracy dała nam znać, że śpisz. Wtedy wszedłem, przygotowałem wszystko, a wychodząc odsłoniłem zasłonę w twoim pokoju. Potem dałem znak Lou, który czekał na ciebie. 
-A co z Liamem, który na mnie czekał?- zapytałam się, musiał być naprawdę baaaardzo cierpliwy. 
-Noemi dała znać, gdy wyszłaś ze studia- oznajmił Harry. No i w sumie miało to wszystko jakiś sens.
Wciąż jeszcze rozmyślałam nad wczorajszym dniem. 

Po śniadaniu Harry z chłopcami mieli wywiad, więc pojechałam im towarzyszyć. Później występ na żywo, w radio. 
Po występie w radio, chłopcy mieli próbę, bo zblizał się koncert.
Musiałam na niej być, by zobaczyć jak wyglądają w ubraniach, które dla nich wybrałam. Trzeba było ogarnąć też wystrój sceny, wiec zgłosiłam się do tego. 
Poprosiłam o pomoc Maddie, o pomoc, żebyśmy spędziły więcej czasu razem. 
Podczas próby, Harry zachowywał się jak dziecko, Louis tarzał się po ziemi, a Liam był załamany tym wszystkim i w końcu położył się na ziemi. 
Chłopcy zaczęli go ciągnąć we wszystkie strony. Lou i Harry wzięli go za ręce, a Zayn i Niall- za nogi. 
Wyglądali przekomicznie, tym bardziej, że Liam krzyczał jak głupi. 
W końcu jakoś się uspokoili, bo przyszedł choreograf. Ogarniali się jakieś 30 minut, potem przeszli do prawdziwej próby. 
Około 18.00 zadzwoniła Emi z propozycją podwózki do domu. Pożegnałam się się z chłopcami i umówiłam się na następny dzień w sprawie wystroju i przygotowań do koncertu. 
Po tym, jak odwiozłyśmy Mad do domu, pojechałyśmy do siebie i dowiedziałam się, że szykuje się ślub i wesele Em z Szymonem. Spytała się mnie, czy zechciałabym być świadkową, odpowiedziałam: Z chęcią! 
Pozwoliła mi przyjść z hazzą i zaprosić chłopców oraz Maddie. 
Jak na razie jedynie ich uprzedzę, a zaproszenia mają już być za kilka dni. 
Byłam naprawdę zadowolona. Wiedziałam, że teraz będę miała mnóstwo roboty, zarówno przy organizacji ślubu jak i koncertu. 
Po powrocie do domu, natychmiast zaszyłam się w swoim pokoj, narysowałam plan sceny i wszystko dokładnie przemyślałam. Dobrałam wszystko kolorystycznie. 
Teraz trzeba było wprowadzić plan w życie. 

-Ale Harry- powiedziałam podczas wieczornej rozmowy z nim.- Czy aby na pewno?
-Tak- odpowiedział.- Fanki napadły dzisiaj Nialla tak, ze ma kilka zadrapań na ciele. Ale wszystko jest z nim okej., Leży obolały na kanapie, a my tylko donosimy mu jedzenie- zaśmiał się Harry.
-Może mogłabym jakoś pomóc?- zaproponowałam. 
-Nie, dzięki- odpowiedział Loczek.- Damy sobie radę. Jest nas czwórka. Jakoś sobie poradzimy.
Porozmawiałam jeszcze z harrym, a potem zasnęłam. 

Szkoła. Moja szkoła, gdzie musiałam niedługo iść. 
Klasa maturalna, najstarsza w szkole. Znałam niemal wszystkich,a  teraz? Nie kojarzyłam nikogo. 
Widziałam Maddie, która jakoo kapitanka cheerleaderek pogardziła mną wzrokiem. Zauważyłam Harrego, Liama, Zayna, Louisa i Nialla, stojących w grupce. Gdy tylko ich zawołałam oni również mną pogardzili, a Harry patrzył się na mnie jak na najgorszego wroga. 
Nawet nie wiem jak znalazłam się na sali gimnastycznej, w pięknej sukni balowej, koloru szafirowego. Była bez ramiączek, dopasowana, a od bioder rozszerzała się i sięgała do ziemi. 
Na sukience miałam przyczepione kartki z literami, jednak nie wiedziałam, co one oznaczają. 
Tańczyłam w tej sukni z kim. Z jakimś chłopakiem, ale na twarzy miał maskę. Nie mogłam go rozpoznać. Nagle na salę wpadł rozgniewany Hazza.
Zaczął na mnie krzyczeć, a w oczach miał łzy. 

Rozpłakałam się i biegłam do końca korytarza, składającego się z samych luster. 
Szłam do końca korytarza, ze łzami w oczach. Na końcu stał mężczyzna. Posąg, zachowujący się jak człowiek i był odlany z brązu.
_______________________________________________
Przepraszam, że wcześniej nic nie dodawałam, ale nie miałam czasu :* Jutro postaram się dodać kolejny rozdział <3 

piątek, 28 września 2012

Rozdział 6.

"Coś szalonego"
-Nie będę ci już potrzebny- odpowiedział, gdy wysiadłam z samochodu. Odjechał szybko, a ja weszłam do studia. 
-Emi!- wykrzyknęłam, gdy tylko zobaczyłam moją siostrę. Ona jedynie wręczyła mi niebieską kartkę. 
"Nie mogę się odezwać ani słowem, więc idź prosto do przymierzalni"
Zaśmiałam się pod nosem i pognałam do przymierzalni. Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia do której mam iść przymierzalni. Odsłaniałam każdą zasłonę po kolei, aż ujrzałam kolejną, szarą kartkę. 
"Załóż sukienkę, która wisi obok ciebie! x"
Zobaczyłam przepiękną, szafirową sukienkę; Odcinana pod biustem i swobodnie puszczona. Mój ulubiony krój. 
Gdy ją założyłam to muszę przyznać, że wyglądałam bajecznie! 
Wyszłam z przymierzalni i zauważyłam kolejną, tym razem pomarańczowa kartkę. 
"Wiem, że ślicznie wyglądasz! Idź do najbliższej kwiaciarni i poproś kobietę o imieniu Pamela."
Pocałowałam siostrę w policzek i ruszyłam do kwiaciarni. Wyglądałam niemniej dziwnie w eleganckiej sukience podczas zwykłego dnia.
Weszłam do kwiaciarni i zapytałam o Pamelę. Kobieta wręczyła mi bukiet składający się z około 50 róż, a wśród nich był karteczka.
"Podoba ci się? No cóż, to jeszcze nie koniec. Zaraz za tym budynkiem jest Liam. Czeka na ciebie"
Serio? I teraz mam tyle chodzić w szpilkach?, zaśmiałam się w myślach.
Podziękowałam i wyszłam z kwiaciarni. Ruszyłam w kierunku Liama.

Gdy doszłam wręczył mi kartkę i otworzył drzwi do samochodu. 
"Jedziecie teraz do Maddie!"
Niestety nie mogłam zamienić nawet słowa z Li. Podwiózł mnie pod dom przyjaciółki i odjechał. 
Zapukałam do drzwi i po chwili wyszła Mad. Przytuliłyśmy się i tyle, bo nawet pogadać nie mogłyśmy. 
Miała na sobie dopasowaną, pomarańczową sukienkę z szerokim paskiem. Włosy rozpuszczone i brązowe szpilki. 
Wyglądała niesamowicie. 
Wręczyła mi fioletową kartkę z napisem: "Teraz idźcie do hali koncertowej"
Ruszyłyśmy w ciszy do hali. Była niedaleko, więc dotarłyśmy w jakieś 15 minut. 
Przy drzwiach zbiegły się fanki i wręczyły mi seledynową kartkę. 
"Teraz wejdź do środka, ustań na środku hali i zamknij oczy"
Wzięłam głęboki wdech i i weszłam do hali i stanęłam idealnie na środku, po czym zamknęłam oczy. 
Dookoła mnie panowała cisza, aż nagle wszyscy zaczęli mi śpiewać "STO LAT".
Wszyscy, dosłownie. Chłopcy, znajomi ze szkoły, niektórzy kuzyni. W każdym bądź razie, mega dużo osób. 
Na scenie stali chłopcy, a obok nich stos prezentów. Uściskałam Maddie i pisnęłam ze szczeście. To było wspaniał! 
Potem Hazza zszedł ze sceny i podszedł do mnie
-Wszystkiego najlepszego!- powiedział i pocałował mnie. 
-Ale wy się dzisiaj napracowaliście!- powiedziałam, uśmiechając się. 
-Zwykłe "dziękuję" wystarczy- odpowiedział Hazza i po raz kolejny oczarował mnie swoim uśmiechem. 
Pocałowałam go czule i powiedziałam: -Dziękuję. 
Chciałam zrobić coś szlaonego i mam. Bawiłam się  podchody. I kto by pomyslał? A, no tak. Harry pomyślał. 
Były przekąski i wielki, pyszny tort. Oczywiście Niall dostał największy kawałek, bo zaśpiewał taką śliczną piosenkę. 
Róże wstawiłam do przygotowanego wazonu, a karteczki położyłam obok. 
Tańczyłam z Zaynem, Liamem, Louisem i Niallem, a najwięcej z Harrym, który nie chciał się ze mną rozstawać. 
Ogólnie bardzo podziękowałam chłopcom za wszystko, a szczególnie LiLo, którzy byli dzisiaj bardzo cierpliwi. 
Bawiliśmy się wszyscy do 3 rano. 
Potem chłopcy pomogli mi zawieźć wszystko do domu. 
Gdy wróciłam na schodach była kartka. Znowu? pomyślałam. Ale Noemi napisała mi, że życzy wszystkiego najlepszego i że będzie u Szymona.
Szymon to jej narzeczony od dawna. Z tego co mi wiadomo wyjechał z kraju w ważnych sprawach, ale jest i chce pobyć z Emi. 

Hazza pomógł mi wszystko wnieść do domu. 
-Chcesz zostać na noc?- zapytałam. On zamknął drzwi, dając chłopcom znak, by pojechali.