niedziela, 28 października 2012

Rozdział 12.

"Znowu?"
Zorientowałam się, że czarne ptaki zamieniają się w kartki. 
Próbowałam rozwiać mgłę rękoma i przepędzić dziwne, latające kartki. 
Zza gęstej mgły wyszła postać, która się do mnie zbliżała. Chłopak w masce.
Wyciągnął dłoń w moją stronę, a po krótkim namyśle położyłam moją dłoń na jego. 
Przeprowadził mnie przez mgłę, odwrócił mnie do siebie plecami i wręczył mi swoją srebrną maskę. 
-Nie zobaczysz mojej twarzy- odezwał się zdeformowany głos.- Jeszcze nie teraz. 
Chciałam się ruszyć, ale moje ciało zastygło. Nogi odmówiły posłuszeństwa i pozostawiły na pastwę losu.

-Lexi!- budziła mnie Maddie, bijąc mnie poduszką. 
Obudziłam się i od razu zerwałam na nogi, sprawdzając czy mogę się ruszyć. Uff, na szczęście mogę, pomyślałam i odetchnęłam z ulgą. 
-Okej- odezwała sie Mads.- Nie będę wnikać co się stało. 
-Przepraszam- powiedziałam, sama nie wiedząc za co ją przepraszam. Usiadłam na łóżku.- Senny koszmar- wyjaśniłam krótko. 
Maddie jedynie westchnęła, bo zrozumiała o co mi chodzi. Opowiedziałam jej w wielkim skrócie mój sen. gdy byłam młodsza, często miałam prorocze sny, więc teraz trochę się ich boję. 
Maddie trochę mnie uspokoiła. 
Ubrałyśmy się i wyszłyśmy na spotkanie z Zaynem i Niallem. Spotkaliśmy się przed halą i się rozdzieliliśmy. 
Patrzyła jak Maddie idzie z Zaynem i było widać, że między nimi coś jest. 
-Pasują do siebie, nie?- zapytałam Niallera, a on potwierdził, kiwając głową. 
Gdy tylko straciliśmy ich z oczu wsiedliśmy w samochód Nialla i ruszyliśmy do pierwszej cukierni na liście. 
Dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z auta i weszliśmy do budynku cukierni. 
Zanim zdążyłam o cokolwiek spytać, blondyn już zjadł "specjał" cukierni. Dopiero za jego zgodą mogłam spytać o tort. 
-Chcielibyśmy zamówić tort- zaczęłam.- Potrzebny nam wysoki i szeroki oraz pusty w środku. Rozumie pan? 
-Myślę, ze dałoby się zrobić, ale potrzebowałbym wymiarów- odezwał sie cukiernik. 
-Dobrze, zadzwonimy w takim razie- powiedziałam i wzięłam numer telefonu cukierni.
Wyszliśmy z cukierni i ruszyliśmy do kolejnej.
Za każdym razem musiałam dostać zgodę od Niallera, a potem wypowiadałam swoją regułkę. 
Niektóre cukiernie nie brały tego zadania pod uwagę.
Wiadomo, to trochę trudne zadanie, więc wszystko rozumiem. 
Około szesnastej spotkaliśmy się w mieszkaniu Zayna, Nialla i Liama. Harry i Lou zajmowali się Liamem, więc mieliśmy dużo czasu by wszystko obgadać. 
Zayn z Maddie kupili balony, składniki na ciastka  świeczki, czapeczki i inne urodzinowe bzdety. 
Postanowiłam, że wezmę te wszystkie rzeczy do domu, bo tam Li najrzadziej bywa. 
Po godzince zebrałam się z Maddie i pojechałyśmy do domu. 
Zastałam Emi, która wręczyła mi zaproszenia na ślub. Siedem. 
-Siedem?- zapytałam, nie wiedząc dlaczego dostałam tyle zaproszeń.- Dla ciebie, Maddie, Harrego, Louisa, Liama, Nialla i Zayna- wyrecytowała Noemi, uśmiechając się. 
-Mogę pożyczyć twój samochód?- zapytałam, patrząc na siostrę. Ona jedynie dała mi znak, że mogę iść, więc złapałam za kluczyki, leżące na komodzie, wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu.

sobota, 27 października 2012

Rozdział 11.

"Mamy mało czasu"
-A jeśli ja ci pomogę?- zapytałam, uśmiechając się zalotnie. 
-Robię ciastka!- oznajmił po chwili Harry z uśmiechem od ucha do ucha.
Posiedzieliśmy i pogadaliśmy, a potem pomogliśmy Hazzie sprzątnąć ze stołu.
Gdy byliśmy w kuchni powiedział do mnie:- Zdajesz sobie sobie sprawę, że będę musiał wyjechać?
Skinęłam jedynie głową. Bałam się tej rozmowy i tej chwili, gdy będę musiała pożegnać się z Harrym, ale wiedziałam, że musi to nastąpić.
-Ja wrócę do szkoły, ty z chłopcami będziecie nagrywać kolejne hity i cieszyć coraz większą popularnością na świecie. Ja nadal pozostanę tą dziewczyną, która gra we wszystkich przedstawieniach w mieście organizowanych przez szkołę. I kto wie? Może kiedyś przyjedziemy dać pokaz do Londynu...- zaśmiała się delikatnie. Przecież to byłoby wspaniałe! Ale potem znów poczułam kłucie w serce i poleciała mi łza. Jedna jedyna. 
-Ale to nie będzie koniec, prawda?- zapytał z nadzieją w głosie Loczek, przytulając mnie.- To nie jest tylko wakacyjny romans?
-Oczywiście, że nie. To nie będzie koniec- powiedziała, patrząc prosto w zielone oczy Harrego.- To będzie dopiero początek.
Po tych słowach pocałował mnie, a ja odwzajemniłam ten pocałunek.
-Będę do ciebie przyjeżdżał w każdym wolnym czasie- powiedział Loczek. 
-Ja też. Obiecuję- uśmiechnęłam się.- Jak skończę szkołę to zapytam się rodziców czy mogę się przeprowadzić. Do Londynu, żeby być bliżej ciebie- uśmiechnęłam się delikatnie.- Wiem, że to będzie trudne, ale damy sobie radę. 
Harry pokiwał głową i pocałował mnie w czoło. 
-A teraz nie płacz, proszę- uśmiechnął się do mnie i wytarł łzę, spływającą po moim policzku.- Najważniejsze w życiu są chwile. 
Przypomniała mi się cała piosenka "Moments". Momentalnie poczułam, że przechodzą mnie dreszcze. 

Wróciliśmy do przyjaciół. Harry usiadł na fotelu, a ja usiadłam mu na kolonach. Maddie trzymała kartkę i długopis i zapisywała co kto robi. 
-Ja mogę jutro pochodzić po cukierniach- zaoferowałam.
-Świetnie! Pójdziesz z Niallerem- odpowiedział Louis.
Niall cieszył się, że będzie cały dzień chodził po cukierniach Nowego Yorku. 
-Ja pójdę do supermarketu i zrobię zakupy- oznajmiła Maddie.
-A z tobą pójdzie Zayn- powiedział Harry, a ja zauważyłam, że Maddie omal nie krzyknęła z radości. 
-Jeszcze Harry i Lou- zauważył Zayn. 
-To my zajmiemy się Liamem- oznajmił Louis. Wszyscy się z nim zgodzili, bo Daddy nie mógł się o niczym dowiedzieć.
Posiedzieliśmy z godzinę rozmawiając o urodzinach Li i imprezie po koncercie, aż w końcu nieoczekiwanie zjawił się Liam. 
Wszyscy przerwali mówić i nastała niezręczna cisza. 
-Więc rozumiecie- zaczęłam ułamek sekundy po wejściu Li do mieszkania- musiałam się tym zająć.
-Czym?- zapytał Liam, przyglądając nam się podejrzliwie. 
-Przygotowaniami pikniku charytatywnego- wytłumaczyłam krótko.- No nie ważne. Siadaj i opowiadaj czym zamęczyła cię moja siostra?- zaśmiałam się.
-Nawet nie pytaj- machnął ręką i usiał na kolanach Lou.- Najpierw musiałem układać ciuchy. KOLORYSTYCZNIE- podkreślił.- Potem musiałem bawic sie w stylistę gwiazd. Ugh, męczące!
-Ej, stary- zaczął Lou.- Spadaj!
-Podobno jesteś najbardziej umięśniony- stwierdził Liam, po czym wszyscy, nie licząc Lou i Li, się roześmiali
Wieczorem chłopcy odwieźli mnie z Maddie do domu. Postanowiłyśmy, że dzisiaj będziemy u niej nocować, więc wzięłam rzeczy i poszłyśmy do niej. 
Po kolacji zaszyłyśmy się w jej pokoju. 
Rozmawiałyśmy o wszystkim.
-Dobra, nie mogę już dłużej- odezwałam się nagle.- Czy Zayn ci się podoba?
Maddie chyba nie spodziewała się tego pytania. Wiedziała, że jej się wydaje, że nic nie widać po jej zachowaniu, ale jednak się myliła. 
-No dawaj!- popędziłam przyjaciółkę.
-Tak- odpowiedziała cicho, a ja się ucieszyłam. I to bardzo! 
-Czyli Harry już wiedział to wcześniej- zaśmiałam się. W końcu to Hazza postanowił, że Zayn i Mads razem mają iść na zakupy. 

Gadałyśmy do rana. Nasze tematy to m.in. szkoła, przyszłość i chłopcy.
W końcu ułożyłyśmy się wygodnie w łóżku i zasnęłyśmy.


Teraz tańczyłam z nim. Z Harrym. Byłam wciąż w tej samej sukni, tyle, że kolorowe kartki już jej nie zdobiły. 
Teraz nie byliśmy na sali gimnastycznej, tylko w sali balowej.
Po pozłacanych schodach zeszła blond włosa lala. Ta co jest mną. 
Zeszła po schodach z wielką gracja, a obok szedł chłopak w masce.
Spotkałam się z nią na środku sali. 
-Nie jestem tym, kim ci się wydaję- szepnęła do mnie, a potem zaczęła tańczyć, jak gdyby nigdy nic. Wokół mnie zebrała się mgła. Gdy krzyczałam, słyszała mnie tylko ona. Gdzie się podział Harry? Czy poszedł z nią? A gdzie jest Maddie? Była ze mną. Chyba...
Wokół mnie rosła ciemność i mgła. Czarne ptaki latały wokół mnie.
Wszystko tańczyło, w nierozumianej przeze mnie radości. A ja stałam i nie wiedziałam co dalej. 

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 10.

"To nic nie znaczy"
Jakąś godzinę później obok mnie leżał Hazza.
Byłam w niego wtulona, a on mnie nie puszczał, tylko mocno obejmował. 
Wciąż powtarzał, ze każdy miewa koszmary.Tylko, że nie każdemu koszmary się spełniają, pomyślałam. 
Kazał mi się nie martwić i nie przejmować, a jeśli to nie pomoże, to będę usypiała u jego boku każdej nocy. Kochane, pomyślałam. 
Ja jednak nadal czułam, że to nie koniec sennych koszmarów. Najbardziej intrygowała mnie ta dziewczyna. Kim ona mogła być? Kogo mogła symbolizować?
-To ten tort nadal aktualny?- zapytałam Loczka.
-Oczywiście!- zaśmiał się.- Mamy zamiar go dać Liamowi w czasie koncertu.
-No tak. Koncert będzie tego samego dnia- zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy bardzo długo. Noemi weszła do pokoju i zauważyłam, że troszkę się zawstydziła i zmieszała.
-Cześć Noemi- powiedzieliśmy wspólnie z Hazzą, nie przejmując się nią. 
-Hej kochani- odpowiedziała z uśmiechem.- Jesteście głodni?
-A co proponujesz na śniadanie?- zapytałam. 
-Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę na omleta- zaśmiała się. Skinęliśmy głowami i Emi poszła robić śniadanie.
Spojrzałam na Harrego. W sumie ma racje. To tylko sen i na pewno nic nie znaczy.
Po jakimś czasie Emi nas zawołała na śniadanie, więc zeszliśmy do kuchni. Zjedliśmy omlety ze smakiem i rozmawialiśmy na temat ślubu Emi. 
Z rozmowy wynikało, że czeka nas bardzo dużo pracy, ale wiedziałam, że damy radę.
Dzisiaj jechała z Szymonem rozwozić zaproszenia, a ja z Maddie miałyśmy bardzo dużo roboty z przygotowaniami do koncertu. 
Zebrałam się i z Harrym pojechaliśmy po Mads, a potem na miejsce koncertu.
Gdy tylko przyjechali chłopcy, zaczęliśmy próbę. 
Z Maddie wszystko nagrywałyśmy, by te wspomnienia zostały z nami na zawsze.
Mimo, że po kilku godzinach byliśmy naprawdę zmęczeni to zaczęliśmy się wygłupiać. 
Louis polewał wodą Zayna, który uciekał, gdzie się dało. Liam z Harrym schowali Niallowi jedzenie i bawili się w "ciepło-zimno". Nie wiadomo skąd na scenie pojawiło się ciasto i uciekający przed Lou Zayn poślizgnął się na cieście i przewrócił. Wszyscy zaczęli się z niego śmiać. 
-Moje ciasto!- krzyknął zrozpaczony Niall.- Zayn, co ty zrobiłeś?! Odkupujesz. 
-O nie, co ja zrobiłem!- powiedział Zayn, patrząc na swoje ubrania i włosy. Wszyscy było brudne. 
Mulat bez namysłu wziął resztki ciasta i rzucił w Lou. Harry w Liama, a Maddie we mnie. Tak właśnie zaczęła się wojna na jedzenie. Po chwili dołączył do nas Niall i wszyscy świetnie się bawili.

Chłopcy ogarnęli się i Lou odwiózł mnie i Mads do studia Noemi, żebyśmy mogły się przebrać i ogarnąć. 
Zajęło nam to jakieś 30 minut, łącznie z rozmową z Em.
Potem z powrotem pojechaliśmy na próby, gdzie Liam z Niallem sprzątali i szukali jedzenia, a Zayn i Harry układali sobie fryzury, by wyglądać "zabójczo".
Pomogłyśmy Li i Niallerowi sprzątać, a potem pojechaliśmy do Harrego. Wszyscy prócz Liama, który musiał iść koniecznie do sklepu po zakupy. 
Poprosiłam Noemi, żeby potem zajęła sie Liamem. Chcieliśmy ustalić co z tym prezentem, bo niewiele czasu nam zostało.
Gdy weszliśmy do domu od razu usiedliśmy w salonie, a Larry podali nam napoje i szklanki oraz jakieś słodycze. 
-Nie wiem jak wy, ale pomysł z tortem to mega pomysł!- powiedział Niall, zajadając się żelkami HARIBO. 
-Mnie też się podoba- odpowiedziała Maddie. 
-Zdajecie sobie sprawę, że dla fanów też coś trzeba, nie? - powiedziałam, spoglądając na chłopców.
-Wiemy odpowiedział Lou.- Tylko nie mamy pojęcia co, bo częstowanie każdego tortem, trochę zajmie. 
Każdy musiał teraz przyznać rację Louisowi. Trzeba wymyślić coś innego. 
-Zaraz- odezwałam się, przerywając ciszę- koncert będzie w hali, więc można by coś zrzucić. 
-Ciastka w balonach!- zaproponował Niall, a jego niebieskie oczy błyszczały z ekscytacji. 
Wszyscy zebrani mu przytaknęli. A więc mamy prezent i dla fanów, pomyślałam. 
-To jak w końcu?- zapytała Hazza, który trzymał w dłoniach zapiekankę z makaronu. No właśnie, nie było go. Nawet tego nie zauważyłam. Nikt tego nie zauważył. Za to wszyscy byli zadowoleni z tego, że Harry jest tak wspaniałomyślny i robi jedzenie dla przyjaciół. 
Pomogłam mu przynieść talerze i sztućce oraz opowiedziałam mu o naszym planie.
Wszyscy usiedliśmy do stołu i jedliśmy zapiekankę a'la Hazza.
Jedząc, dyskutowaliśmy na temat tortu i ciastek w balonach. 
-Tort trzeba będzie już zamówić- stwierdziłam.- Trochę zejdzie, zanim go zrobią, jeszcze pusty w środku.
-I to tak, żebyśmy się zmieścili- zauważył Louis. 
-Na mnie nie liczcie- odezwała się Maddie.- Ja nie wejdę do tortu z dwóch powodów: po pierwsze- nie zmieścimy się, a po drugie- mam klaustrofobie. 
-Ja też uważam, że sami powinniście wyskoczyć z tortu- oznajmiłam chłopcom. 
-W takim razie będziecie odpowiedzialne, by tort i Liam znaleźli się na scenie- odpowiedział Zayn, zalotnie uśmiechając się do Mads. 
Zgodziłyśmy się. Był to naprawdę dobry pomysł. 
-A co do ciastek- zaczął Louis.- To Harry je upiecze! 
-Louis!- krzyknął Hazza.
______________________________
Dziękuję wam za tak liczne wejścia :* 
Wchodzą tu ludzie z całego świata: z Polski, Francji, USA, Rosji, Niemiec i Singapuru! To niezwykłe. Dziękuję <3

Rozdział 9.

"Mam tego dość!"
Na obiad zamówiliśmy sobie 4 duże pizze. Zanim dojechała poszłam z Hazzą do sklepu. 
Szliśmy, trzymając się za ręce. Rozmawialiśmy o wszystkim, gdy nagle oślepił nas błysk, jeden po drugim. Zrozumieliśmy, że to paparazzi. Ja chciałam uciekać, bo nie znoszę ich, ale Hazza mi nie pozwolił i jego uścisk stawał się coraz mocniejszy, jakby chciał mnie chronić przed paparazzi. 
"Kiedy się poznaliście? Jak długo trwa wasz romans? Co na to wasi rodzice? Jak zareagowali na to wasi fani?" zaczęli nas zasypywać takimi pytaniami, a Harry spokojnie odpowiadał.
Ja wiedziałam, że jeśli dostaną teraz trochę informacji, będę chcieli więcej i więcej i nie dadzą nam spokoju. Poza tym, na ulicy nie rozmawia się z mediami, bo wszystko przekręcają. 
-Koniec!- krzyknęłam nieco zdenerwowana.- Proszę się rozejść. 
Wzięłam Harrego za rękę i wyciągnęłam z kręgu reporterów.
Odeszłam z nim jak najdalej. Nadal szliśmy w stronę pobliskiego sklepu. 
-Przepraszam- powiedział zmieszany Loczek.
-Nic się nie stało- odpowiedziałam, uśmiechając się.- Nauczono mnie, że nie wolno wdawać się w dyskusję z paparazzi na ulicy. Tym bardziej w Nowym Jorku i w całych stanach, bo wygląda to kompletnie inaczej niż w Anglii.  
Hazza pocałował mnie delikatnie i w końcu dotarliśmy do sklepu. 

-No co tak długo?!- zapytał Nialler.- Jeszcze chwila i sam zacząłbym jeść! 
-Przepraszamy, ale napadli nas reporterzy, a potem Harry musiał dać autograf córce sprzedawczyni, bo by nas nie wypuściła- opowiedziałam chłopcom i Maddie, którzy siedzieli i śmiali się. 
-Dobra, jemy!- zarządził Niall. Wszyscy usiedli wokół czterech opakowań pizzy i każdy wziął sobie kawałek. 
Po dwóch kawałkach ja i Mads pękałyśmy, a chłopcy jedli i jedli. 
Wzięłam Maddie na bok i układałyśmy im taniec, jak troche odpoczęłyśmy. 
Do każdej piosenki co innego, więc była możliwość, że chłopcom się wszystko pomiesza. 
-Zjedliście?- zapytałam chłopców.Teraz leżeli, zdychając, że się nie ruszą i już nigdy nie wstaną. 
Włączyłyśmy z Mads kamerę w telefonie. 
-Witamy państwa bardzo serdecznie- powiedziała Maddie.- Mamy tutaj zespół światowej sławy-One Direction. W skałd wchodzą: Louis Tomlinson, Liam Payne, Zayn Malik, Niall Horan i Harry Styles!
Gdy tak wypowiadała ich imiona i nazwiska, podchodziła do nich z bliska i nagrywała ich twarze. 
Chłopcy robili dziwne miny i wydawali z siebie nieznane i nieludzkie dźwięki. 
Śmialiśmy się bardzo długo, aż w końcu postanowiliśmy przejść do próby. 

Skończyliśmy późnym wieczorem. Chłopcy odwieźli Maddie do domu, potem mnie. Na pożegnanie pocałowałam Harrego czule, pożegnałam się z chłopcami i wysiadłam z auta, kierując się do drzwi. 
Weszłam do domu i zastałam siostrę, przeglądającą różne materiały. 
-Producenci dzwonili- powiedziała Emi.- Mówili, że jak na razie produkcja jest odwołana. Nie spodobał się pomysł i tak dalej. 
Skinęłam głową i ruszyłam do swojego pokoju. Szczerze mówiąc to nawet mi ulżyło. Kompletnie o tym zapomniałam, a niedługo zbliżał się ślub Emi i urodziny Liama.
Najgorsze było to, że kompletnie nie wiedziałam, gdzie mu urządzić przyjęcie i co zrobić.
Zeszłam na dół i pogadałam z Noemi na temat ślubu i wesela. 
Skończyłyśmy rozmawiać bardzo późno, więc wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. 

Stałam na środku sali, w sukni w kartki. 
Te same co ostatnio. Tym razem widziałam Harrego, tańczącego ze mną. Tylko, ze to nie byłam ja. 
Stałam bezwładnie na środku sali. Nie mogłam się ruszyć. Gdy chciałam otworzyć usta, by krzyknąć, czułam gorąco w ciele. Nie mogłam nic powiedzieć.
Podszedł do mnie ktos od tyłu i szepnął:- Nie powinno cię tu być. 
Stałam jak osłupiała, gdy Harry na mnie spojrzał. 
-Nie mogę być z kimś takim jak ty- rzucił w moją stronę, rozgniewanym głosem...
-Dosyć tego!- krzyknęłam, gdy się obudziłam. 
Miałam serdecznie dosyć tego wszystkiego. 
Była 5. rano, ale nie obchodziło mnie to. 
Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Harrego. Chciałam mu wszystko opowiedzieć, cały sen. Nie chciałam mieć przed nim tajemnic. 
Wiem, może to brzmi głupio, przecież to zwykły sen.
Nie dla mnie. Moje sny zazwyczaj coś oznaczają i miałam już nie raz, że gdy śnił mi się mój chłopak to po jakimś czasie już nie byliśmy razem. 
I teraz się tego bałam. 
_______________________________________
+ dziękuję wam, że tak licznie wchodzicie :*
I nie wchodzą tu tylko osoby z Polski, ale również z Francji, USA i Rosji <3
Dziękuję *,*

sobota, 20 października 2012

Rozdział 8.

"Wszystko się zmieni"
Bez obaw podeszłam do niego. On zaczął powtarzać:- Wszystko się zmieni. 
Jego twarz była niewyraźna. Podchodził do mnie coraz bliżej, a ja się cofałam i potknęłam, przewracając się. 
W końcu mężczyzna się nachylił i wyszeptał:- Wszystko...
Nagle nadeszła mgła, a on zniknął, rozpłynął się w powietrzu. 
Podeszła do mnie dziewczyna. Wyglądała jak ja, tylko miała blond włosy i czerwoną suknie. 
-Nic nie będzie tak samo- powiedziała, gdy pomogła mi wstać. 
Jakis głos  w głowie ciągle mi to powtarzał: "Ty na niego nie zasługujesz. Ja tak. Tylko ja". 
Słyszałam to przez jakiś czas, a potem obudziłam się zalana łzami. 
Sprawdziłam zegarek i na nowo zasnęłam.

Kartki przy sukience, pomyślałam. Oderwałam jedną i otworzyłam. 
Napisane było coś w dziwacznym i nie znanym mi języku. Po chwili ślęczenia nad nią, przeczytałam:- Wszystko się zmieni. Natychmiast otworzyłam drugą.
"Nic nie będzie tak samo", a na trzeciej "Ty na niego nie zasługujesz". 
Po chwili pojawiła się dziewczyna w blond lokach. Zaśmiała się, obróciła się i musnęła dłonią mój policzek. 
Pamiętam, że strasznie mnie piekł i gdy przejrzałam się w lustrze, była tam narysowana twarz. Twarz nieznanego mi chłopaka. 
Obudziłam się. Miałam dosyć tego snu. Koszmaru. Dlaczego miałoby się wszystko zmienić? Dlaczego ja nie zasługuję na Harrego, a jakaś blond lala tak?! 
A może wcale nie chodziło o niego? Może tu chodzi o tego nieznajomego? Może cały sen skupiał się właśnie na nim?
Przestałam o tym myślec. Nie chciałam już. To było dla mnie zbyt straszne. Kocham Harrego, jak nikogo wcześniej i nic tego nie zmieni. Żaden głupi sen. 
Zeszła z łóżka i włączyłam TV. Skakałam po kanałach. Nie było nic ciekawego w nocy, więc włączyłam Disney Channel i oglądałam "Jessie".

W południe zadzwoniłam do Maddie i poprosiłam ją by przyszła. 
Opowiedziałam jej cały sen, szczerze mówiąc wyglądała na zaciekawioną i troche zmartwioną. 
W jej fioletowych oczach zagościł niepokój. 
Nie wiem czemu. Nigdy nie zrozumiem jej psychiki. 
Posiedziałyśmy jeszcze z 3 godziny, a potem musiałam pomóc Noemi i chłopcom w przygotowaniach.
W sumie Emi nie potrzebowała za bardzo pomocy, więc pojechałam do chłopców na próbę.
Harry miał właśnie przymiarki, więc opowiedziałam chłopcom mój sen. 
Byli nieco przerażeni, bo ten koszmar nie należał do normalnych.
Obiecali mi, że nie powiedzą nic Harremu, nie chciałam żeby się martwił. 
Chłopcy przygotowali się i zaczęli próbę. Później dołączyła do nas Maddie i robiłyśmy wystrój sceny. Cały czas trzeba było coś poprawiać, żeby chłopcom było dobrze występować. 
Choreograf chłopców się nie zjawił, więc powiedziałam Maddie, żeby się tym zajęła. 
-Harry, nie!- powtarzała ciągle Maddie. 
-Liam dobrze. Louis-ręce wyżej! Zayn, druga noga. Niall-nie myśl o jedzeniu!- zaśmiała się Maddie.- Harry. What the hell?!
Hazza jak zwykle robił kompletnie co innego. 
Wszystko nagrywałam. Całą ich próbę. W końcu to są wspomnienia. 
-Zayn, ja nagrywam. Nie robie zdjęć- zaśmiałam się do mulata, który cały czas pozował. Zmieszał się lekko, bo zdał sobie sprawę jak to musiało śmiesznie wyglądać.
Po godzinie ciężkiej pracy mieli przerwę. 
Runęli na podłogę i tak leżeli. Znaczy się Niall najpierw poszedł po tonę jedzenia, dopiero potem się położył. 
Poszłam do chłopców i położyłam się obok Harrego. Cmoknęłam go deliaktnie w policzek, a on pocałował mnie namiętnie w usta. 
-Idę zadzwonić. Wrócę za 10 minut- oznajmił Liam. 
Gdy tylko chłopak wyszedł wszyscy razem usiedliśmy w kółku. 
-To jaki mu zrobimy prezent?- zaczął Hazza.
-Wielki tort!- krzyknął Niall.
-Z którego wyskoczymy- dodał Louis.
-I tyle?- dopowiedziała Maddie.- Jest to świetny pomysł, ale nie uważacie, że ten tort będzie mega dużo kosztował?
-Masz racje- odezwał sie Zayn.- Ale to naprawdę świetny pomysł! 
Liam wszedł i popatrzył na nas. 
-A co tu się dzieje?- zapytał zdziwiony chłopak.
-Gramy w łapki- powiedział Lou i wszyscy zaczęli grać w łapki i śpiewać. Liam jedynie popatrzył na nas wzrokiem w stylu "okej" i usiadł razem z nami.

_________________________________________
Zapamiętajcie sen, bo będzie on potrzebny do kolejnych rozdziałów, które będą później :* 

sobota, 13 października 2012

Rozdział 7.

"Czy aby na pewno?"

Oparł mnie plecami o ścianę, jedną rękę położył na ściane, by się podeprzeć, a druga położył na moim biodrze. Zaczął całować mnie namiętnie i coraz bardziej wsysał się w moje wargi.
I przyznam, że to było idealne zakończenie imprezy. 

Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Usiadłam razem z Harrym na kanapie w salonie i oglądaliśmy film.
Położyłam głowę na jego klatce piersiowej, a on leżał na kanapie i bawił się moimi włosami.
Zasnęliśmy, leżąc tak z włączonym TV i wstaliśmy o ósmej rano. 
Bardzo mnie zdziwiło, że wstałam o ósmej, a Hazza już nie spał. Czekał aż się obudzę. 
Pocałował mnie delikatnie i powiedziałam:- Dzień dobry. 
Chłopak przytulił mnie mocno i uśmiechnął się.
-Dzień dobry- odpowiedział, całując mnie w czoło.
Posiedzieliśmy tak jakiś czas, rozmawiając i poprzednim dniu. Zadawałam mu masę pytań. 

-Skąd wiedzieliście, o której wstanę?- dopytywałam. 
-Nie wiedzieliśmy- wyjaśnił Harry z uśmiechem.- Jak Noemi wychodziła do pracy dała nam znać, że śpisz. Wtedy wszedłem, przygotowałem wszystko, a wychodząc odsłoniłem zasłonę w twoim pokoju. Potem dałem znak Lou, który czekał na ciebie. 
-A co z Liamem, który na mnie czekał?- zapytałam się, musiał być naprawdę baaaardzo cierpliwy. 
-Noemi dała znać, gdy wyszłaś ze studia- oznajmił Harry. No i w sumie miało to wszystko jakiś sens.
Wciąż jeszcze rozmyślałam nad wczorajszym dniem. 

Po śniadaniu Harry z chłopcami mieli wywiad, więc pojechałam im towarzyszyć. Później występ na żywo, w radio. 
Po występie w radio, chłopcy mieli próbę, bo zblizał się koncert.
Musiałam na niej być, by zobaczyć jak wyglądają w ubraniach, które dla nich wybrałam. Trzeba było ogarnąć też wystrój sceny, wiec zgłosiłam się do tego. 
Poprosiłam o pomoc Maddie, o pomoc, żebyśmy spędziły więcej czasu razem. 
Podczas próby, Harry zachowywał się jak dziecko, Louis tarzał się po ziemi, a Liam był załamany tym wszystkim i w końcu położył się na ziemi. 
Chłopcy zaczęli go ciągnąć we wszystkie strony. Lou i Harry wzięli go za ręce, a Zayn i Niall- za nogi. 
Wyglądali przekomicznie, tym bardziej, że Liam krzyczał jak głupi. 
W końcu jakoś się uspokoili, bo przyszedł choreograf. Ogarniali się jakieś 30 minut, potem przeszli do prawdziwej próby. 
Około 18.00 zadzwoniła Emi z propozycją podwózki do domu. Pożegnałam się się z chłopcami i umówiłam się na następny dzień w sprawie wystroju i przygotowań do koncertu. 
Po tym, jak odwiozłyśmy Mad do domu, pojechałyśmy do siebie i dowiedziałam się, że szykuje się ślub i wesele Em z Szymonem. Spytała się mnie, czy zechciałabym być świadkową, odpowiedziałam: Z chęcią! 
Pozwoliła mi przyjść z hazzą i zaprosić chłopców oraz Maddie. 
Jak na razie jedynie ich uprzedzę, a zaproszenia mają już być za kilka dni. 
Byłam naprawdę zadowolona. Wiedziałam, że teraz będę miała mnóstwo roboty, zarówno przy organizacji ślubu jak i koncertu. 
Po powrocie do domu, natychmiast zaszyłam się w swoim pokoj, narysowałam plan sceny i wszystko dokładnie przemyślałam. Dobrałam wszystko kolorystycznie. 
Teraz trzeba było wprowadzić plan w życie. 

-Ale Harry- powiedziałam podczas wieczornej rozmowy z nim.- Czy aby na pewno?
-Tak- odpowiedział.- Fanki napadły dzisiaj Nialla tak, ze ma kilka zadrapań na ciele. Ale wszystko jest z nim okej., Leży obolały na kanapie, a my tylko donosimy mu jedzenie- zaśmiał się Harry.
-Może mogłabym jakoś pomóc?- zaproponowałam. 
-Nie, dzięki- odpowiedział Loczek.- Damy sobie radę. Jest nas czwórka. Jakoś sobie poradzimy.
Porozmawiałam jeszcze z harrym, a potem zasnęłam. 

Szkoła. Moja szkoła, gdzie musiałam niedługo iść. 
Klasa maturalna, najstarsza w szkole. Znałam niemal wszystkich,a  teraz? Nie kojarzyłam nikogo. 
Widziałam Maddie, która jakoo kapitanka cheerleaderek pogardziła mną wzrokiem. Zauważyłam Harrego, Liama, Zayna, Louisa i Nialla, stojących w grupce. Gdy tylko ich zawołałam oni również mną pogardzili, a Harry patrzył się na mnie jak na najgorszego wroga. 
Nawet nie wiem jak znalazłam się na sali gimnastycznej, w pięknej sukni balowej, koloru szafirowego. Była bez ramiączek, dopasowana, a od bioder rozszerzała się i sięgała do ziemi. 
Na sukience miałam przyczepione kartki z literami, jednak nie wiedziałam, co one oznaczają. 
Tańczyłam w tej sukni z kim. Z jakimś chłopakiem, ale na twarzy miał maskę. Nie mogłam go rozpoznać. Nagle na salę wpadł rozgniewany Hazza.
Zaczął na mnie krzyczeć, a w oczach miał łzy. 

Rozpłakałam się i biegłam do końca korytarza, składającego się z samych luster. 
Szłam do końca korytarza, ze łzami w oczach. Na końcu stał mężczyzna. Posąg, zachowujący się jak człowiek i był odlany z brązu.
_______________________________________________
Przepraszam, że wcześniej nic nie dodawałam, ale nie miałam czasu :* Jutro postaram się dodać kolejny rozdział <3