piątek, 28 września 2012

Rozdział 6.

"Coś szalonego"
-Nie będę ci już potrzebny- odpowiedział, gdy wysiadłam z samochodu. Odjechał szybko, a ja weszłam do studia. 
-Emi!- wykrzyknęłam, gdy tylko zobaczyłam moją siostrę. Ona jedynie wręczyła mi niebieską kartkę. 
"Nie mogę się odezwać ani słowem, więc idź prosto do przymierzalni"
Zaśmiałam się pod nosem i pognałam do przymierzalni. Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia do której mam iść przymierzalni. Odsłaniałam każdą zasłonę po kolei, aż ujrzałam kolejną, szarą kartkę. 
"Załóż sukienkę, która wisi obok ciebie! x"
Zobaczyłam przepiękną, szafirową sukienkę; Odcinana pod biustem i swobodnie puszczona. Mój ulubiony krój. 
Gdy ją założyłam to muszę przyznać, że wyglądałam bajecznie! 
Wyszłam z przymierzalni i zauważyłam kolejną, tym razem pomarańczowa kartkę. 
"Wiem, że ślicznie wyglądasz! Idź do najbliższej kwiaciarni i poproś kobietę o imieniu Pamela."
Pocałowałam siostrę w policzek i ruszyłam do kwiaciarni. Wyglądałam niemniej dziwnie w eleganckiej sukience podczas zwykłego dnia.
Weszłam do kwiaciarni i zapytałam o Pamelę. Kobieta wręczyła mi bukiet składający się z około 50 róż, a wśród nich był karteczka.
"Podoba ci się? No cóż, to jeszcze nie koniec. Zaraz za tym budynkiem jest Liam. Czeka na ciebie"
Serio? I teraz mam tyle chodzić w szpilkach?, zaśmiałam się w myślach.
Podziękowałam i wyszłam z kwiaciarni. Ruszyłam w kierunku Liama.

Gdy doszłam wręczył mi kartkę i otworzył drzwi do samochodu. 
"Jedziecie teraz do Maddie!"
Niestety nie mogłam zamienić nawet słowa z Li. Podwiózł mnie pod dom przyjaciółki i odjechał. 
Zapukałam do drzwi i po chwili wyszła Mad. Przytuliłyśmy się i tyle, bo nawet pogadać nie mogłyśmy. 
Miała na sobie dopasowaną, pomarańczową sukienkę z szerokim paskiem. Włosy rozpuszczone i brązowe szpilki. 
Wyglądała niesamowicie. 
Wręczyła mi fioletową kartkę z napisem: "Teraz idźcie do hali koncertowej"
Ruszyłyśmy w ciszy do hali. Była niedaleko, więc dotarłyśmy w jakieś 15 minut. 
Przy drzwiach zbiegły się fanki i wręczyły mi seledynową kartkę. 
"Teraz wejdź do środka, ustań na środku hali i zamknij oczy"
Wzięłam głęboki wdech i i weszłam do hali i stanęłam idealnie na środku, po czym zamknęłam oczy. 
Dookoła mnie panowała cisza, aż nagle wszyscy zaczęli mi śpiewać "STO LAT".
Wszyscy, dosłownie. Chłopcy, znajomi ze szkoły, niektórzy kuzyni. W każdym bądź razie, mega dużo osób. 
Na scenie stali chłopcy, a obok nich stos prezentów. Uściskałam Maddie i pisnęłam ze szczeście. To było wspaniał! 
Potem Hazza zszedł ze sceny i podszedł do mnie
-Wszystkiego najlepszego!- powiedział i pocałował mnie. 
-Ale wy się dzisiaj napracowaliście!- powiedziałam, uśmiechając się. 
-Zwykłe "dziękuję" wystarczy- odpowiedział Hazza i po raz kolejny oczarował mnie swoim uśmiechem. 
Pocałowałam go czule i powiedziałam: -Dziękuję. 
Chciałam zrobić coś szlaonego i mam. Bawiłam się  podchody. I kto by pomyslał? A, no tak. Harry pomyślał. 
Były przekąski i wielki, pyszny tort. Oczywiście Niall dostał największy kawałek, bo zaśpiewał taką śliczną piosenkę. 
Róże wstawiłam do przygotowanego wazonu, a karteczki położyłam obok. 
Tańczyłam z Zaynem, Liamem, Louisem i Niallem, a najwięcej z Harrym, który nie chciał się ze mną rozstawać. 
Ogólnie bardzo podziękowałam chłopcom za wszystko, a szczególnie LiLo, którzy byli dzisiaj bardzo cierpliwi. 
Bawiliśmy się wszyscy do 3 rano. 
Potem chłopcy pomogli mi zawieźć wszystko do domu. 
Gdy wróciłam na schodach była kartka. Znowu? pomyślałam. Ale Noemi napisała mi, że życzy wszystkiego najlepszego i że będzie u Szymona.
Szymon to jej narzeczony od dawna. Z tego co mi wiadomo wyjechał z kraju w ważnych sprawach, ale jest i chce pobyć z Emi. 

Hazza pomógł mi wszystko wnieść do domu. 
-Chcesz zostać na noc?- zapytałam. On zamknął drzwi, dając chłopcom znak, by pojechali.


niedziela, 23 września 2012

Rozdział 5.

"Wiedziałam!"
-Dlaczego nic nie powiedziałaś, że w piątek masz urodziny?- zapytał się mnie Hazza, gdy rozmawialiśmy wieczorem przez telefon. 
-No bo nie było okazji- odpowiedziałam. Nawet nie pytałam się skąd to wie, bo było oczywiste, że Maddie coś mu nagadała. 
-Już wiesz co chcesz robić w urodziny?-zapytał Loczek. Zdawało mi się, jakby chciał przez to powiedzieć "Cokolwiek planujesz i tak nie dojdzie do skutku, bo mam lepszy pomysł, więc daj sobie spokój".
-Nie mam pojęcia- odpowiedziałam.- Chciałabym coś innego niż wszyscy. Coś spektakularnego, ale bez przesady. 
-W takim razie zostaw to mnie- zaśmiał się. 
Pogadaliśmy jeszcze godzinę, a potem pożegnaliśmy się słowem "dobranoc". 
Była jakaś 1 w nocy, a ja nie mogłam zasnąć. Wzięłam pierwszą lepszą książkę z półki i zaczęłam czytać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 

Obudziły mnie poranne krzyki Noemi, która mnie budziła prawie każdego wakacyjnego ranka w ten sposób. Obiecałam jej, że pomogę dzisiaj w studio. Zwlokłam się niechętnie z łóżka, wzięłam bluzkę z flagą Anglii, dżinsowe szorty i koturny. Ubrałam się i poszłam do łazienki, gdzie przeczesałam włosy szczotką i zeszłam na dół do kuchni. 
-Widzę, że zrobiłaś zakupy- zaśmiałam się, widząc na stole płatki na mleku.
-Wreszcie!- zaśmiała się siostra. 
Około 9:00 wyjechałyśmy z domu do studia. 
-Dzisiaj będę tylko do 11, potem zostaniesz sama- oznajmiła Noemi.- Mam do załatwienia sprawy na mieście. 
Dojechałyśmy i miałyśmy mase roboty. 
Jakaś gala jest w sobotę i gwiazdy mają pierwsze przymiarki. 
O jedenastej Emi zostawiła mnie samą, więc musiałam się ze wszystkim uporać. 
Cztery godziny później było już spokojnie. Ogarnęłam trochę w studio i zadzwoniłam do Noemi. 
-Przyjedziesz po mnie czy mam sobie radzić?- zapytałam. 
-Jak chcesz. Ja będę gdzieś za godzinę wracała- odpowiedział. 
-No to spotkamy się już w domu- powiedziałam i rozłączyłam się. Zamówiłam taksówkę i zamknęłam studio. 
Poczekałam chwilę i zjawił się mój transport. 

Po zaledwie 20 minutach byłam już w domu. Rzuciłam torbę jak najdalej i skierowałam się do kuchni. Wyjęłam sałatkę, nałożyłam sobie i zjadłam, popijając sokiem. 
Poszłam do siebie i przebrałam się w za dużą, czarną bluzkę. Usiadłam na łóżku i włączyłam muzykę. Spojrzałam na zegarek. Było po 16. Mega szybko minął mi dzisiejszy dzień. Włączyłam laptopa, weszłam na Twittera, fejsa i portale plotkarskie. 
Potem pouczyłam się tekstu i godzinę później wparowała zmęczona Noemi. 
-Wreszcie jesteś!- zaśmiałam się, schodząc na dół. 
-Och, przepraszam cię- wydyszała.- Musiałam załatwić sprawę z gwiazdami. Wiesz- wytłumaczyła. Zdjęła buty i odruchowo weszła do kuchni by coś zjeść. 
Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się. I tak jakoś... zasnęłam. 
Wstałam o 3 w nocy, 10 nieodebranych połączeń i 15 wiadomości od Hazzy i Maddie. 
Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam się wykąpać. Potem przebrałam się w piżamę i na nowo zasnęłam. 

O 12 obudziło mnie słońce, świecące bardzo jasno. Wszystkiego najlepszego, pomyślałam mając zamknięte oczy. 
Usiadłam na łóżku, przetarłam oczy i ujrzałam, że moje łóżko jest posypane płatkami róż. Zaczynając od koloru czerwonego, a kończąc na białym. 
Na biurku leżała czerwona kartka. Zerwałam się z łóżka i wzięłam ją do ręki. Poczułam zapach perfum Harrego. Spojrzałam na pismo, które natychmiast rozpoznałam. Maddie, pomyślałam.
"Ubieraj się i idź coś zjeść, kochana!" 
Ubrałam się i ogarnęłam. Miałam na sobie turkusową sukienkę, idealną na lato. Do niej założyłam czarne szpilki z odkrytym palcem. 
Zeszłam na dół, na stole była zielona kartka.
"Smacznego! A i jak zjesz to idź przed dom. Louis na ciebie czeka w samochodzie <3"
Na stole stało takie samo spaghetti jak tego pamiętnego dnia. 
Zjadłam ze smakiem i odstawiłam talerz. Pod talerzem leżała żółta kartka z numerem telefonu Lou. 
Wyszłam z domu, trzymając kartki w dłoni. Wsiadłam do samochodu Lou, a on wręczył mi kolejną kartkę. 
"Skoro jesteś już w samochodzie, jedźcie do Noemi. Czeka na ciebie". 
-Louis- powiedziałam, a on ruszył. W przeciągu chwili znaleźliśmy się przed studiem. 

sobota, 22 września 2012

Rozdział 4.

"Musi się udać!"
Obudziłam się o jakiejś 9 rano. Założyłam bieliznę i zarzuciłam na siebie koszule Hazzy. Wyszłam z pokoju i ruszyłam do kuchni, rozmyślając o wczorajszej nocy. Powiem tylko jedno: było wspaniale. 
Gdy weszłam do kuchni zastałam Louisa, pijącego herbatę. 
-O, Lou- powiedziałam nieco zdziwiona. W końcu miałam na sobie tylko koszulę. 
-I jak było?- zapytał. Przez ułamek sekundy nie wiedziałam o co mu chodzi, ale w końcu zrozumiałam. Przecież nie przesiedział całej nocy u Zayna, musiał w końcu wrócić. Ciekawe tylko, w którym momencie...
Na mojej twarzy pojawiły się delikatne rumieńce, a potem uśmiechnęłam się jak idiotka. Lou zrozumiał.
-Sądząc po twojej minie- fantastycznie- uśmiechnął się i mrugnął do mnie. 
-No dobra, no- zaczęłam w końcu.- Fantastycznie. Coś jeszcze?- zaśmiałam się.- Co Harry lubi jeść na śniadanie?- zapytałam. 
-Gdybyś zapytała o Nialla, byłoby mi łatwiej odpowiedzieć- zaśmiał się Louis.- Myślę, że jeśli zrobiłabyś mu coś od siebie, to by to było jego ulubionym śniadaniem
-W takim razie zrobię naleśniki- uśmiechnęłam się i spojrzałam na Louisa wzrokiem, który oznaczał: "Zrobiłabym, ale nie wiem gdzie co jest". Po chwili Lou pomógł mi się zorientować w całej kuchni i zabraliśmy się do roboty. Gdy skończyliśmy, Louis zaoferował, że obudzi Hazzę. 
Rozstawiłam wszystko na stole i nagle do pokoju wbiegł przestraszony Harry, zawinięty w kołdrze i krzyczący na całe mieszkanie.
-Co się stało?- zapytałam się, śmiejąc. Widok wystraszonego Hazzy i Lou idącego za nim  \jak gdyby nigdy nic był bezcenny. 
-No bo ja spałem, a Louis się nade mną nachylił, chcąc mi krzyknąć do ucha. Ja myślałem, że to ty i zacząłem go całować, a potem otworzyłem oczy i się przestraszyłem- wytłumaczył Hazza, a ja o mało nie umarłam ze śmiechu. Louis też zaczął się śmiać, a Loczek stał zawstydzony na środku salonu. W kołdrze. 
-Idź się ubrać- powiedział Lou.- Nie będziesz tak jadł śniadania. 
Harry wytknął mu język i poszedł do garderoby. Po chwili wrócił ubrany w czarne spodnie z wiszącym krokiem i szarą koszulkę. 
Cała nasza trójka usiadła do stołu i zaczęliśmy jeść naleśniki. Muszę przyznać, że mi i Lou udały się. 

-Harry, zbieraj się. Jest już 11:30, a na 12:00 mamy casting- krzyczałam, pukając w drzwi łazienki. Byłam już gotowa i czekałam na niego dobre 10 minut. 
W tym czasie zadzwoniła do mnie Maddie, prosząc w wszystkie szczegóły związane z wczorajszą nocą. No więc wszystko jej opisałam i obiecałam, że niedługo się spotkamy. Bardzo mi jej brakowało. 
W końcu wyszedł Hazza z mokrymi włosami. 
-Naprawdę?!- zapytałam z niedowierzaniem. 
-No... szybko wyschnął- zapewnił. 
Byłam już 11:50, mieliśmy 10 minut, żeby dotrzeć. Sprawnie się zebraliśmy i pojechaliśmy do teatru, bo tam odbywało się przesłuchanie. Gdy weszliśmy do budynku, jakieś fanki i fani się do nas przyczepili. Szybko ich spławiliśmy, bo byliśmy juz spóźnieni. 
Trzymając się za dłonie poszliśmy na przesłuchanie. 
-Musi się udać- powiedział Harry. Dokładnie to samo pomyślałam. Uśmiechnęłam się i podeszłam po scenariusz, informując o przybyciu Harrego. 

Wyszliśmy z teatru bardzo zadowoleni. Oboje dostaliśmy główne role.
Szczerze mówiąc, nawet nie pamiętam kogo gram. Hazza z resztą też. 
Wsiedliśmy do samochodu i Harry odwiózł mnie do domu. Była juz 15, ale ja chciałam wrócić i spotkać się z siostrą. 
Stanęliśmy przed moim domem. Pożegnałam Harrego namiętnym pocałunkiem w usta. 
Wysiadłam z auta i weszłam do domu. 
Noemi siedziała, przeglądając próbki materiałów. 
-A więc to na poważnie?- zapytała, pokazując mi gazetę. Zdjęcie, gdzie całuję się z Hazzą. 
Świetnie. Nie mają już o czym pisać, pomyślałam. 
-Jeśli powiem, że tak, to będzie to zła odpowiedź?- zapytałam, marszcząc przy tym nos. 
-To będzie bardzo dobra odpowiedź- uśmiechnęłam się Noemi.- Skoro mówi o tobie, to jaki prezent chcesz na 18. urodziny?
-O boże. To przecież już za 2 dni, a ja kompletnie zapomniałam- powiedziałam. No jak można zapomnieć o swoich urodzinach? I to jeszcze osiemnastych. 
-W takim razie może jakaś impreza?- zaproponowała Emi, ale ja wiedziałam, że będzie tam pełno Directionerek i napadną chłopców, więc odmówiłam. 
-Jak będę wiedziała co, to dam ci znać- rzuciłam i poszłam do swojego pokoju. 
Zadzwoniłam do Maddie i poprosiłam, żeby przyszła. Nie wiem dlaczego, ale teraz zaczęłam myśleć o tym jak wygląda. Dawno się nie widziałyśmy. Jedyne co pamiętam to jej lawendowe, roześmiane oczy i ciemne włosy. Delikatnie falowane włosy opadały na ramiona jej opalonego ciała. Była wręcz idealna/ 
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi i Noemi, mówiącą, że jestem u siebie. 
-Hey kochana- Maddie przytuliła mnie, a ja odwzajemniłam jej uścisk. Usiadłyśmy na łózku, na przeciwko siebie.
Maddie uśmiechała się do mnie, wiedząc, ze zrozumiem o co chodzi. Oczywiście, chciała żebym jej wszystko opowiedziała związanego z wczorajszą nocą. Wszystko ze szczegółami, najlepiej.
Dałam jej znak, że Noemi o tym nie wie, a ja nie chcę, żeby dowiedziała się w taki sposób. 
-To co robimy na twoje urodziny?- zapytała Mad. 
Dzisiaj jest środa, 14 sierpnia. 16. sierpnia mam urodziny, a jeszcze nic nie zaplanowałam. 
-Nie mam pojęcia. Emi proponowała imprezę, ale ja chcę zaprosić chłopców. Wiesz, że dziewczyny nie dadzą im spokoju- westchnęłam. Maddie skinęła głową. 
-Zaraz wracam- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Uczesałam włosy i ogarnęłam się troszkę. Gdy wróciłam do przyjaciółki miała na twarzy ten jeden z chytrych uśmieszków. 
-Okej... Co kombinujesz?- zapytałam, krzyżując ręce na piersi i nie spuszczając jej z oczu. 
-Nic- odpowiedziała niewinnie, patrząc mi w oczy.- Muszę już iść. 
Wyszła z pokoju, po drodze widziałam jak wręcza Emi jakąś kartkę. 

piątek, 21 września 2012

Rozdział 3.


Rozdział 3. "Kocham Cię"

Po śniadaniu byłam z Harrym na spacerze. Poszliśmy w stare, opuszczone ruiny jednej z fabryk. Nikt nas tu nieznajdzie. Wyłączyłam telefon. Chciałam być tylko z Harrym. 
Rozmawialiśmy o wszystkim. Harry otworzył się przede mną jak nikt. Czułam to. 
Gdzieś około 15. przyjechali chłopcy, tłumacząc, że ktoś nas widział i prasa zaraz przyjedzie. Szybko wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu Hazzy.
-Harry- zaczął jęczeć Louis.- Bo wiesz, tak dawno nie robiłeś mi tego spaghetti.
-Dobrze, zrobię ci- zaśmiał sie Hazza.
-No to ja też wpadnę- wtrącił Niall.- Jestem bardzo głodny- dokończył. 
-Nialler, a kiedy ty nie jesteś głodny?- zaśmiałam się razem z chłopcami, prócz Nialla, który nie bardzo koncentrował się na tym co się wokół niego dzieje.
-Ja też przyjdę- powiedział po namyśle Liam. 
-Ja też!- rzucił Zayn. Harry opuścił ręce. 
-To dużo roboty- narzekał Hazza ze smutkiem w głosie i miną zbitego pieska. 
-Pomogę ci- zasugerował Niall, co było wiadomo, że dużo dla reszty nie zostanie. Harry rzucił mu jedynie piorunujące spojrzenie.
-Więc ja pomogę- odezwałam się, a Harremu od razu poprawił się humor i na twrzy pojawił uśmiech.

Po kilku minutach znaleźliśmy się w wynajętym mieszkaniu Larrego. 
Zayn, Lou, Liam i Nialler udali się do salonu, a ja z Hazzą do kuchni. 
Na początku nie wiedziałam gdzie co jest, więc po kolei otwierałam wszystkie szafki i szuflkady jakie tylko były w kuchni. Niestety trochę by mi to zajęło, więc Harold przyszedł mi z pomocą. Od razu zabraliśmy się do pracy.
Po jakimś czasie wyszliśmy z kuchni z talerzami, widelcami i miską spaghetti. 
Byliśmy cali brudni i szczęśliwi, jakby nie wiem co. Louis popatrzył na nas i zaczął się śmiać.
W ślad za nim poszła reszta chłopców oraz ja i Harry. 
Ogólnie nie wiadomo, skąd pojawiła się mąka na naszych ubraniach, twarzach i włosach. Kilka kropel sosu odbijało się na naszych białych twarzach. Sos znalazł się na naszych buziach, przez Harrego, bo go tak umiejętnie dodawał. 
-Wiecie co? Ja może pójdę pod prysznic, bo wyglądam okropnie- powiedziałam, spoglądając na siebie. 
-Idę z tobą- rzucił Harry.
-Ja sama- podkreśliłam, śmiejąc się. 
-On ci i tak wejdzie- wtrącił Lou, cały brudny na twarzy od sosu. 
-To nie macie zamka?- zdziwiłam się.
-Nauczył się go otwierać- odpowiedział Louis.
ja spojrzałam na nich bezradnie, a chłopcy znowu zaczęli się śmiać.
-Harry, daj mi jakieś ubrania- rzuciłam i spojrzała na siebie i na niego.
Poszliśmy do jego garderoby, dał mi swoją koszulę, która była przesycona jego perfumami. Spodenki miałam dżinsowe i w sumie niewiele brudne, bo miała Hazzowy Fartuszek. 
Wzięłam koszulkę od Harrego i cmoknęłam go w usta. 
Łazienkę miał w pokoju, więc szybko weszłam i zamknęłam drzwi do łazienki, zastawiając je wszystkim, co tylko dało się przesunąć. Już czułam to niezadowolenie Harrego. 
Wzięłam szybki prysznic, przebrała się i odstawiłam wszystko na miejsce. Do łazienki wpadł przestraszony Harry. 
-Ej!- powiedział z udawanym smutkiem i pocałował mnie. Uśmiechnęłam się i kazałam mu wziąć prysznic. 
-Ale zaczekaj nie mnie tu- prosił i schował się w łazience. 
Poszłam, żeby zobaczyć co u chłopców, ale ich już nie było. Zostawili jedynie kartkę "Nie było was długo, wiec sprzątnęliśmy i poszliśmy do mieszkania Zayna. Miłego wieczoru. Louis"
Wróciłam do sypialni i jeszcze przez chwilę czekałam na Hazzę. W końcu wyszedł bez koszulki. Awww, wyglądał bosko. 
Nie mogłam oderwać wzroku od Harrego, kompletnie. Wyglądał tak strasznie seksownie. 


-Harry- zaczęłam, patrząc na chłopaka.- Chcesz mnie odprowadzić do domu?
-Myślałem, ze zostajesz na noc- odpowiedział zasmucony. 
-To czekaj, muszę powiedzieć Emi, żeby się nie martwiła- uśmiechnęłam się i wyjęłam telefon. 
Napisałam do Maddie, żeby mnie kryła, bo nie wiadomo co się dzisiaj stanie, a znając Noemi będzie sobie wyobrażała niestworzone rzeczy. Wiem, że Mad nie lubi takich rzeczy, ale się zgodziła po moich długich namowach i argumentach. Po rozmowie z nią napisałam do siostry, że nie wrócę na noc i jutro pewnie się nie zobaczymy. 
-Już?- zapytał Hazza, przytulając mnie od tyłu. 
Skinęłam głową i odwróciłam się przodem do niego. Ustałam na palcach i pocałowałam go czule. Odwzajemnił mój pocałunek i powiedział: Jesteś pewna? 
-Tak- odpowiedziałam. Pocałował mnie i złapał za moje nogi, sadzając mnie sobie na biodrach. 
Wplotłam palce w jego loki, nadal go całując. 
Zaniósł mnie do swojej sypialni, położył na łóżku, a następnie jego ciało spoczywało na moim. 
Wessał się w moje wargi i zdjął ze mnie koszulkę. Potem usiedliśmy, nie przestając się całować. Zdjęłam z niego koszulkę i oplotłam ręce wokół jego szyi. Teraz to ja leżałam na nim. Rozpiął guzik od moich szortów i efektownie je ściągnął. Zrobiłam to samo z jego spodniami. 
Zostaliśmy teraz w samej bieliźnie, ale nie na długo. W przeciągu 3 minut byliśmy kompletnie nadzy. 
Nasze ciała stały się jednością. 
MY byliśmy jednością. 

niedziela, 16 września 2012

Rozdział 2.


Rozdział 2. "Więc wszystko jest możliwe"

Dziś rano nie słyszałam głosu Noemi. Spojrzałam na zegarek, była 12, a ja jeszcze leżałam w piżamie.
 
Zeszłam do kuchni i na stole zauważyłam białą kartkę.
 
"Nie chciałam Cię budzić, bo wczoraj późno wróciłaś. Dzisiaj masz dzień wolny. Będę około 20. Emi"
Och, jak dobrze, pomyślałam. Miło niespodzianka na początek dnia. Pierwsza i nieostatnia.
 

Wzięłam prysznic, ogarnęłam się i ubrałam krótkie spodenki, za dużą bluzkę, a włosy związałam w koka. Miałam zamiar zrobić dzień tylko dla siebie.
 
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi i gdy tylko otworzyłam wpadła Maddie, moja najlepsza przyjaciółka.
 
-Co to jest?- zapytała, pokazując mi gazetę. Na pierwszej stronie były zdjęcia moje i Hazzy z wczoraj. Park, kino... wszystko! Nagłówek: "Czy to początek nowej miłość show biznesu?"
 
Świetnie, pomyślałam bez entuzjazmu.
 
-Co to jest?- powtórzyła pytanie Maddie.
-Ja i Harry Styles?- powiedziałam nieco onieśmielona. Głupio mi było, że nie powiedziałam o wszystkim swojej najlepszej przyjaciółce.
 
-Lexi, nic przede mną nie ukryjesz- zauważyła Maddie.- Więc?
Opowiedziałam jej wszystko, a ona analizowała każde moje słowo. Nie wiedziałam co mam teraz robić. Pierwszy raz paparazzi "przyłapali" mnie.
 
Po namowie przyjaciółki, zadzwoniłam do Harrego, jednak on nie odbierał.
 
W końcu Maddie musiała już iść, więc pożegnałam ją, a za 3 sekundy w drzwiach pojawił się Hazza. Przytuliłam go i natychmiast zamknęliśmy drzwi.
 
-Tęskniłem- powiedział, całując mnie delikatnie.
-Ja też- odpowiedziałam, odwzajemniając pocałunek.
 
Usiedliśmy na kanapie i Harry wessał się w moje wargi.
 
-Stop- powiedziała, uświadamiając sobie wszystko.-Co teraz zrobimy?- zapytała, wiedząc, że Hazza przyszedł w tej sprawie.
-Mamy kilka wyjść- zaczął loczek.- Możemy się ukrywać lub przyznać, że jesteśmy parą.
 
-A jesteśmy?- zapytałam.
 
-Tak- odpowiedział bez namysłu.- Ewentualnie możemy temu zaprzeczyć i się ukrywać. W moim mieszkaniu.
Pokręciłam głową i uśmiechnęła się, zagryzając dolną wargę. Nagle zadzwonił telefon.
-Tak?- odebrałam.- Jutro? Będę. Tak, nie ma problemu. Dziękuję.
 
Rozłączyłam się i Harry popatrzył na mnie, prosząc o wytłumaczenie.
 
-Jutro mam casting do musicalu- zaczęłam.- Muszę tylko znaleźć partnera do zagrania.
-Ja zagram!- powiedział Harry z wielkim podekscytowaniem. W jego oczach widziałam ekscytację i ciekawość, ponieważ to dla niego nowość. Bałam się, ze może temu zadaniu nie sprostać, ale przecież to Harry Styles.
 
-Ale jesteś pewny, że chcesz?- zapytała dla pewności.
 
-Oczywiście!- uśmiechnął się uroczo.- Będzie to musical, ze specjalnym udziałem Harrego Stylesa, najmłodszego i zarazem najseksowniejszego członka zespołu One Direction!
 
Po tych słowach zaśmiała sie wesoło i spojrzałam na Hazzę, który również się śmiał.
 
-W takim razie już przed 12 po mnie przyjedź- uśmiechnęłam się, a Harry skinął głową.
 
-Głodna jestem- powiedziałam, zdając sobie sprawę, że nie jadłam śniadania przez to całe zamieszanie. Wstałam i miałam zamiar ruszyć do kuchni, ale Harry zastąpił mi drogę.
-Zostań tu- oznajmił, całując mnie w czoło. Uśmiechnął się i ruszył w stronę kuchni.
 
Postanowiłam, że napiszę do Maddie i wszystko jej wytłumaczę. Trochę byłam zła na siebie, że od razu tego nie zrobiłam, ale nie miała do tego głowy.
Teraz wszystko analizuję. Ja i Harry? Przecież to absurd. To marzenie wielu nastolatek, które są jego fankami. Ja również jestem wielką fanką chłopców, ale nigdy nie pomyślałabym, że to się tak potoczy.
 
Teraz będę czekać, co będzie dalej z moim życiem i moją miłością do Harrego.
 
-Lexi!- usłyszałam wołanie loczka z kuchni.
 
Gdy weszłam do pomieszczenia, totalnie mnie zamurowało. Harry zrobił mi prawdziwe, angielskie śniadanie. Szczerze mówiąc nigdy tego nie jadłam, ale wiedziałam, że ma mega dużo kalorii. Ale co mi tam. Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Usiedliśmy razem przy stole i zaczęliśmy jeść.
 
________________________________________________________________________________
Za 5 komentarzy będzie kolejny rozdział, ale będzie nieco zdemoralizowany, wiec wiecie xd

sobota, 15 września 2012

Rozdział 1.


ROZDZIAŁ 1. "CZY TO PRAWDA?''

-Lexi! Wstawaj, bo się spóźnimy!- krzyczała moja siostra, Noemi. Krzyczała tak codziennie rano o godzinie 8.30, by zwlec mnie z łóżka. 
Wstałam i natychmiast ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w dżinsowe szorty, białą bluzkę na ramiączka, sweterek i sandałki. Moje czekoladowe włosy upięłam w koka, wzięłam torbę i zeszłam na dół do kuchni. 
-Nie będzie ci za gorąco?- zaśmiała się siostra, która miała na sobie granatową sukienkę w białe grochy, sweterek i sandałki. Gdy tylko usiadłam, podała mi 4 tosty na talerzu, a ja jedynie posłałam jej piorunujące spojrzenie. 
-Znowu tosty?- zaczęłam narzekać. 
-Obiecuję, ze dzisiaj zrobię zakupy- odpowiedziała Noemi, sprzątając. 
Po tym jak zjadłam, wyszłyśmy z domu, wsiadłyśmy do samochodu i ruzyłyśmy w stronę studia Emi. 
-To kto dzisiaj?- zapytałam. 
-Jakieś młode gwiazdki i boysband- odpowiedziała Noemi, skupiając się bardziej na drodze, niż odpowiadaniu na moje pytania. 

Wreszcie minęło całe zamieszanie z gwiazdami. Teraz tylko chłopcy i skończone, ucieszyłam się. Te gwiazdy tylko narzekały, ugh. Nic im nie pasuje, ale jakoś dałam sobie radę. 
-Cześć!- odezwał się męski głos, gdy ja patrzyłam na ubrania.Odwróciłam się i lekko mnie zamurowało. Nie wyobrażałam sobie, że oni mogę potrzebować stylisty. Mówiąc ONI mam na myśli One Direction.
-Hey- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.-Jestem Lexi.
-Miło mi cię poznać- powiedział najmłodszy członek zespołu.- Jestem Harry.
-Mieliśmy się spotkać z Noemi Mayson- zauważył Liam, uśmiechając się. 
-A tak- powiedziałam pospiesznie.- Siostra musiała pilnie wyjść, ale jestem ja. Równie dobra jak ona- zaśmiałam się. 
Chłopcy również sie zaśmiali. Usiedli na kanapie, a ja ustałam przy wiszących ubraniach. 
Gdy tak stałam Louis we wszystko mnie wtajemniczył. Ciuchy potrzebne na koncert. 
-To kto pierwszy?- zapytałam spoglądając na chłopców.
-Ja!- krzyknął Niall i podszedł do mnie, wybrałam mu kilka strojów. Poszedł je przymierzyć i w każdym z nich wyglądał świetnie. Z kolejnym z chłopców było tak samo. 
W końcu po kilku godzinach przymiarek chłopcy musieli iść. Wyszli wszyscy, poza Hazzą. 
-Może miałabyś ochotę pójść ze mną do kina?- zapytał z uroczym uśmiechem. 
-Z chęcią- odpowiedziałam. Wzięłam swoja torbę i wyszliśmy ze studia, zamykając drzwi na klucz. 
Po drodze powiadomiłam Emi, że idę do kina i wrócę późno. 
Gdy tak szliśmy, Hazza opowiadał mi o sobie, ja również. Czułam się jakbym znała go od bardzo dawna. od razu znaleźliśmy wspólny język, nie zaważając na nic. 
Doszliśmy do kina, gdzie Harry kupił bilety na "MADAGASKAR 3"
-Naprawdę?- zachichotałam wesoło pod nosem.
-Lubię to!- bronił się loczek. Kupiliśmy popcorn i weszliśmy na salę. 
Jak to w życiu gwiazdy bywa, nie obyło się od fanek i fanów, zarówno Harrego jak i moich, ale gdy film się zaczął zajęliśmy swoje miejsca. 
W sumie nie mam pojęcia co się działo w tej bajce, bo Hazza mi nie pozwolił. 
Najpierw mnie przytulał, potem bawił się moimi włosami, gadał mi do ucha, wysypał popcorn i tak przez cały film. 
Gdzieś około 20 wyszliśmy z kina i udaliśmy się na spacer. Przyznam, że był to idealny moment. 
Poszliśmy do parku, usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy. Oczywiście Harry nie mógł się oprzeć i zaczął mnie łaskotać. Chciałam też go połaskotać, ale okazał się silniejszy ode mnie i nic z tego nie wyszło. 
Jakieś 2 godziny później, zaoferował, że odprowadzi mnie do domu, więc złapaliśmy się za dłonie i ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania.
Przed drzwiami wymieniliśmy się numerami telefonów. Loczek pocałował mnie delikatnie w usta i pożegnaliśmy się.
Weszłam po chichu do domu i ruszyłam do swojego pokoju, starając się nie obudzić siostry. Przebrałam się w piżamę i położyłam spać. Spojrzałam jeszcze na telefon i zobaczyłam SMSa od Harrego: "Dobranoc, Lexi" i uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Odpisałam i zasnęłam.