niedziela, 23 września 2012

Rozdział 5.

"Wiedziałam!"
-Dlaczego nic nie powiedziałaś, że w piątek masz urodziny?- zapytał się mnie Hazza, gdy rozmawialiśmy wieczorem przez telefon. 
-No bo nie było okazji- odpowiedziałam. Nawet nie pytałam się skąd to wie, bo było oczywiste, że Maddie coś mu nagadała. 
-Już wiesz co chcesz robić w urodziny?-zapytał Loczek. Zdawało mi się, jakby chciał przez to powiedzieć "Cokolwiek planujesz i tak nie dojdzie do skutku, bo mam lepszy pomysł, więc daj sobie spokój".
-Nie mam pojęcia- odpowiedziałam.- Chciałabym coś innego niż wszyscy. Coś spektakularnego, ale bez przesady. 
-W takim razie zostaw to mnie- zaśmiał się. 
Pogadaliśmy jeszcze godzinę, a potem pożegnaliśmy się słowem "dobranoc". 
Była jakaś 1 w nocy, a ja nie mogłam zasnąć. Wzięłam pierwszą lepszą książkę z półki i zaczęłam czytać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 

Obudziły mnie poranne krzyki Noemi, która mnie budziła prawie każdego wakacyjnego ranka w ten sposób. Obiecałam jej, że pomogę dzisiaj w studio. Zwlokłam się niechętnie z łóżka, wzięłam bluzkę z flagą Anglii, dżinsowe szorty i koturny. Ubrałam się i poszłam do łazienki, gdzie przeczesałam włosy szczotką i zeszłam na dół do kuchni. 
-Widzę, że zrobiłaś zakupy- zaśmiałam się, widząc na stole płatki na mleku.
-Wreszcie!- zaśmiała się siostra. 
Około 9:00 wyjechałyśmy z domu do studia. 
-Dzisiaj będę tylko do 11, potem zostaniesz sama- oznajmiła Noemi.- Mam do załatwienia sprawy na mieście. 
Dojechałyśmy i miałyśmy mase roboty. 
Jakaś gala jest w sobotę i gwiazdy mają pierwsze przymiarki. 
O jedenastej Emi zostawiła mnie samą, więc musiałam się ze wszystkim uporać. 
Cztery godziny później było już spokojnie. Ogarnęłam trochę w studio i zadzwoniłam do Noemi. 
-Przyjedziesz po mnie czy mam sobie radzić?- zapytałam. 
-Jak chcesz. Ja będę gdzieś za godzinę wracała- odpowiedział. 
-No to spotkamy się już w domu- powiedziałam i rozłączyłam się. Zamówiłam taksówkę i zamknęłam studio. 
Poczekałam chwilę i zjawił się mój transport. 

Po zaledwie 20 minutach byłam już w domu. Rzuciłam torbę jak najdalej i skierowałam się do kuchni. Wyjęłam sałatkę, nałożyłam sobie i zjadłam, popijając sokiem. 
Poszłam do siebie i przebrałam się w za dużą, czarną bluzkę. Usiadłam na łóżku i włączyłam muzykę. Spojrzałam na zegarek. Było po 16. Mega szybko minął mi dzisiejszy dzień. Włączyłam laptopa, weszłam na Twittera, fejsa i portale plotkarskie. 
Potem pouczyłam się tekstu i godzinę później wparowała zmęczona Noemi. 
-Wreszcie jesteś!- zaśmiałam się, schodząc na dół. 
-Och, przepraszam cię- wydyszała.- Musiałam załatwić sprawę z gwiazdami. Wiesz- wytłumaczyła. Zdjęła buty i odruchowo weszła do kuchni by coś zjeść. 
Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się. I tak jakoś... zasnęłam. 
Wstałam o 3 w nocy, 10 nieodebranych połączeń i 15 wiadomości od Hazzy i Maddie. 
Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam się wykąpać. Potem przebrałam się w piżamę i na nowo zasnęłam. 

O 12 obudziło mnie słońce, świecące bardzo jasno. Wszystkiego najlepszego, pomyślałam mając zamknięte oczy. 
Usiadłam na łóżku, przetarłam oczy i ujrzałam, że moje łóżko jest posypane płatkami róż. Zaczynając od koloru czerwonego, a kończąc na białym. 
Na biurku leżała czerwona kartka. Zerwałam się z łóżka i wzięłam ją do ręki. Poczułam zapach perfum Harrego. Spojrzałam na pismo, które natychmiast rozpoznałam. Maddie, pomyślałam.
"Ubieraj się i idź coś zjeść, kochana!" 
Ubrałam się i ogarnęłam. Miałam na sobie turkusową sukienkę, idealną na lato. Do niej założyłam czarne szpilki z odkrytym palcem. 
Zeszłam na dół, na stole była zielona kartka.
"Smacznego! A i jak zjesz to idź przed dom. Louis na ciebie czeka w samochodzie <3"
Na stole stało takie samo spaghetti jak tego pamiętnego dnia. 
Zjadłam ze smakiem i odstawiłam talerz. Pod talerzem leżała żółta kartka z numerem telefonu Lou. 
Wyszłam z domu, trzymając kartki w dłoni. Wsiadłam do samochodu Lou, a on wręczył mi kolejną kartkę. 
"Skoro jesteś już w samochodzie, jedźcie do Noemi. Czeka na ciebie". 
-Louis- powiedziałam, a on ruszył. W przeciągu chwili znaleźliśmy się przed studiem. 

1 komentarz: