Rozdział
3. "Kocham Cię"
Po śniadaniu byłam z Harrym na
spacerze. Poszliśmy w stare, opuszczone ruiny jednej z fabryk. Nikt nas tu
nieznajdzie. Wyłączyłam telefon. Chciałam być tylko z Harrym.
Rozmawialiśmy o wszystkim.
Harry otworzył się przede mną jak nikt. Czułam to.
Gdzieś około 15. przyjechali
chłopcy, tłumacząc, że ktoś nas widział i prasa zaraz przyjedzie. Szybko
wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu Hazzy.
-Harry- zaczął jęczeć Louis.-
Bo wiesz, tak dawno nie robiłeś mi tego spaghetti.
-Dobrze, zrobię ci- zaśmiał sie
Hazza.
-No to ja też wpadnę- wtrącił
Niall.- Jestem bardzo głodny- dokończył.
-Nialler, a kiedy ty nie jesteś
głodny?- zaśmiałam się razem z chłopcami, prócz Nialla, który nie bardzo
koncentrował się na tym co się wokół niego dzieje.
-Ja też przyjdę- powiedział po
namyśle Liam.
-Ja też!- rzucił Zayn. Harry
opuścił ręce.
-To dużo roboty- narzekał Hazza
ze smutkiem w głosie i miną zbitego pieska.
-Pomogę ci- zasugerował Niall,
co było wiadomo, że dużo dla reszty nie zostanie. Harry rzucił mu jedynie
piorunujące spojrzenie.
-Więc ja pomogę- odezwałam się,
a Harremu od razu poprawił się humor i na twrzy pojawił uśmiech.
Po kilku minutach znaleźliśmy
się w wynajętym mieszkaniu Larrego.
Zayn, Lou, Liam i Nialler udali
się do salonu, a ja z Hazzą do kuchni.
Na początku nie wiedziałam
gdzie co jest, więc po kolei otwierałam wszystkie szafki i szuflkady jakie
tylko były w kuchni. Niestety trochę by mi to zajęło, więc Harold przyszedł mi
z pomocą. Od razu zabraliśmy się do pracy.
Po jakimś czasie wyszliśmy z
kuchni z talerzami, widelcami i miską spaghetti.
Byliśmy cali brudni i
szczęśliwi, jakby nie wiem co. Louis popatrzył na nas i zaczął się śmiać.
W ślad za nim poszła reszta chłopców oraz ja i Harry.
W ślad za nim poszła reszta chłopców oraz ja i Harry.
Ogólnie nie wiadomo, skąd
pojawiła się mąka na naszych ubraniach, twarzach i włosach. Kilka kropel sosu
odbijało się na naszych białych twarzach. Sos znalazł się na naszych buziach,
przez Harrego, bo go tak umiejętnie dodawał.
-Wiecie co? Ja może pójdę pod
prysznic, bo wyglądam okropnie- powiedziałam, spoglądając na siebie.
-Idę z tobą- rzucił Harry.
-Ja sama- podkreśliłam, śmiejąc
się.
-On ci i tak wejdzie- wtrącił
Lou, cały brudny na twarzy od sosu.
-To nie macie zamka?- zdziwiłam
się.
-Nauczył się go otwierać-
odpowiedział Louis.
ja spojrzałam na nich bezradnie, a chłopcy znowu zaczęli się śmiać.
ja spojrzałam na nich bezradnie, a chłopcy znowu zaczęli się śmiać.
-Harry, daj mi jakieś ubrania-
rzuciłam i spojrzała na siebie i na niego.
Poszliśmy do jego garderoby, dał mi swoją koszulę, która była przesycona jego perfumami. Spodenki miałam dżinsowe i w sumie niewiele brudne, bo miała Hazzowy Fartuszek.
Poszliśmy do jego garderoby, dał mi swoją koszulę, która była przesycona jego perfumami. Spodenki miałam dżinsowe i w sumie niewiele brudne, bo miała Hazzowy Fartuszek.
Wzięłam koszulkę od Harrego i
cmoknęłam go w usta.
Łazienkę miał w pokoju, więc
szybko weszłam i zamknęłam drzwi do łazienki, zastawiając je wszystkim, co
tylko dało się przesunąć. Już czułam to niezadowolenie Harrego.
Wzięłam szybki prysznic,
przebrała się i odstawiłam wszystko na miejsce. Do łazienki wpadł przestraszony
Harry.
-Ej!- powiedział z udawanym
smutkiem i pocałował mnie. Uśmiechnęłam się i kazałam mu wziąć prysznic.
-Ale zaczekaj nie mnie tu-
prosił i schował się w łazience.
Poszłam, żeby zobaczyć co u
chłopców, ale ich już nie było. Zostawili jedynie kartkę "Nie było was
długo, wiec sprzątnęliśmy i poszliśmy do mieszkania Zayna. Miłego wieczoru.
Louis"
Wróciłam do sypialni i jeszcze
przez chwilę czekałam na Hazzę. W końcu wyszedł bez koszulki. Awww, wyglądał
bosko.
Nie mogłam oderwać wzroku od
Harrego, kompletnie. Wyglądał tak strasznie seksownie.
-Harry- zaczęłam, patrząc na
chłopaka.- Chcesz mnie odprowadzić do domu?
-Myślałem, ze zostajesz na noc-
odpowiedział zasmucony.
-To czekaj, muszę powiedzieć
Emi, żeby się nie martwiła- uśmiechnęłam się i wyjęłam telefon.
Napisałam do Maddie, żeby mnie
kryła, bo nie wiadomo co się dzisiaj stanie, a znając Noemi będzie sobie wyobrażała niestworzone rzeczy. Wiem, że Mad nie lubi takich rzeczy, ale się zgodziła po moich długich namowach i argumentach. Po rozmowie z nią napisałam do siostry, że nie wrócę na noc i jutro pewnie się nie zobaczymy.
-Już?- zapytał Hazza, przytulając mnie od tyłu.
Skinęłam głową i odwróciłam się przodem do niego. Ustałam na palcach i pocałowałam go czule. Odwzajemnił mój pocałunek i powiedział: Jesteś pewna?
-Tak- odpowiedziałam. Pocałował mnie i złapał za moje nogi, sadzając mnie sobie na biodrach.
Wplotłam palce w jego loki, nadal go całując.
Zaniósł mnie do swojej sypialni, położył na łóżku, a następnie jego ciało spoczywało na moim.
Wessał się w moje wargi i zdjął ze mnie koszulkę. Potem usiedliśmy, nie przestając się całować. Zdjęłam z niego koszulkę i oplotłam ręce wokół jego szyi. Teraz to ja leżałam na nim. Rozpiął guzik od moich szortów i efektownie je ściągnął. Zrobiłam to samo z jego spodniami.
Zostaliśmy teraz w samej bieliźnie, ale nie na długo. W przeciągu 3 minut byliśmy kompletnie nadzy.
Nasze ciała stały się jednością.
MY byliśmy jednością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz