piątek, 21 września 2012

Rozdział 3.


Rozdział 3. "Kocham Cię"

Po śniadaniu byłam z Harrym na spacerze. Poszliśmy w stare, opuszczone ruiny jednej z fabryk. Nikt nas tu nieznajdzie. Wyłączyłam telefon. Chciałam być tylko z Harrym. 
Rozmawialiśmy o wszystkim. Harry otworzył się przede mną jak nikt. Czułam to. 
Gdzieś około 15. przyjechali chłopcy, tłumacząc, że ktoś nas widział i prasa zaraz przyjedzie. Szybko wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu Hazzy.
-Harry- zaczął jęczeć Louis.- Bo wiesz, tak dawno nie robiłeś mi tego spaghetti.
-Dobrze, zrobię ci- zaśmiał sie Hazza.
-No to ja też wpadnę- wtrącił Niall.- Jestem bardzo głodny- dokończył. 
-Nialler, a kiedy ty nie jesteś głodny?- zaśmiałam się razem z chłopcami, prócz Nialla, który nie bardzo koncentrował się na tym co się wokół niego dzieje.
-Ja też przyjdę- powiedział po namyśle Liam. 
-Ja też!- rzucił Zayn. Harry opuścił ręce. 
-To dużo roboty- narzekał Hazza ze smutkiem w głosie i miną zbitego pieska. 
-Pomogę ci- zasugerował Niall, co było wiadomo, że dużo dla reszty nie zostanie. Harry rzucił mu jedynie piorunujące spojrzenie.
-Więc ja pomogę- odezwałam się, a Harremu od razu poprawił się humor i na twrzy pojawił uśmiech.

Po kilku minutach znaleźliśmy się w wynajętym mieszkaniu Larrego. 
Zayn, Lou, Liam i Nialler udali się do salonu, a ja z Hazzą do kuchni. 
Na początku nie wiedziałam gdzie co jest, więc po kolei otwierałam wszystkie szafki i szuflkady jakie tylko były w kuchni. Niestety trochę by mi to zajęło, więc Harold przyszedł mi z pomocą. Od razu zabraliśmy się do pracy.
Po jakimś czasie wyszliśmy z kuchni z talerzami, widelcami i miską spaghetti. 
Byliśmy cali brudni i szczęśliwi, jakby nie wiem co. Louis popatrzył na nas i zaczął się śmiać.
W ślad za nim poszła reszta chłopców oraz ja i Harry. 
Ogólnie nie wiadomo, skąd pojawiła się mąka na naszych ubraniach, twarzach i włosach. Kilka kropel sosu odbijało się na naszych białych twarzach. Sos znalazł się na naszych buziach, przez Harrego, bo go tak umiejętnie dodawał. 
-Wiecie co? Ja może pójdę pod prysznic, bo wyglądam okropnie- powiedziałam, spoglądając na siebie. 
-Idę z tobą- rzucił Harry.
-Ja sama- podkreśliłam, śmiejąc się. 
-On ci i tak wejdzie- wtrącił Lou, cały brudny na twarzy od sosu. 
-To nie macie zamka?- zdziwiłam się.
-Nauczył się go otwierać- odpowiedział Louis.
ja spojrzałam na nich bezradnie, a chłopcy znowu zaczęli się śmiać.
-Harry, daj mi jakieś ubrania- rzuciłam i spojrzała na siebie i na niego.
Poszliśmy do jego garderoby, dał mi swoją koszulę, która była przesycona jego perfumami. Spodenki miałam dżinsowe i w sumie niewiele brudne, bo miała Hazzowy Fartuszek. 
Wzięłam koszulkę od Harrego i cmoknęłam go w usta. 
Łazienkę miał w pokoju, więc szybko weszłam i zamknęłam drzwi do łazienki, zastawiając je wszystkim, co tylko dało się przesunąć. Już czułam to niezadowolenie Harrego. 
Wzięłam szybki prysznic, przebrała się i odstawiłam wszystko na miejsce. Do łazienki wpadł przestraszony Harry. 
-Ej!- powiedział z udawanym smutkiem i pocałował mnie. Uśmiechnęłam się i kazałam mu wziąć prysznic. 
-Ale zaczekaj nie mnie tu- prosił i schował się w łazience. 
Poszłam, żeby zobaczyć co u chłopców, ale ich już nie było. Zostawili jedynie kartkę "Nie było was długo, wiec sprzątnęliśmy i poszliśmy do mieszkania Zayna. Miłego wieczoru. Louis"
Wróciłam do sypialni i jeszcze przez chwilę czekałam na Hazzę. W końcu wyszedł bez koszulki. Awww, wyglądał bosko. 
Nie mogłam oderwać wzroku od Harrego, kompletnie. Wyglądał tak strasznie seksownie. 


-Harry- zaczęłam, patrząc na chłopaka.- Chcesz mnie odprowadzić do domu?
-Myślałem, ze zostajesz na noc- odpowiedział zasmucony. 
-To czekaj, muszę powiedzieć Emi, żeby się nie martwiła- uśmiechnęłam się i wyjęłam telefon. 
Napisałam do Maddie, żeby mnie kryła, bo nie wiadomo co się dzisiaj stanie, a znając Noemi będzie sobie wyobrażała niestworzone rzeczy. Wiem, że Mad nie lubi takich rzeczy, ale się zgodziła po moich długich namowach i argumentach. Po rozmowie z nią napisałam do siostry, że nie wrócę na noc i jutro pewnie się nie zobaczymy. 
-Już?- zapytał Hazza, przytulając mnie od tyłu. 
Skinęłam głową i odwróciłam się przodem do niego. Ustałam na palcach i pocałowałam go czule. Odwzajemnił mój pocałunek i powiedział: Jesteś pewna? 
-Tak- odpowiedziałam. Pocałował mnie i złapał za moje nogi, sadzając mnie sobie na biodrach. 
Wplotłam palce w jego loki, nadal go całując. 
Zaniósł mnie do swojej sypialni, położył na łóżku, a następnie jego ciało spoczywało na moim. 
Wessał się w moje wargi i zdjął ze mnie koszulkę. Potem usiedliśmy, nie przestając się całować. Zdjęłam z niego koszulkę i oplotłam ręce wokół jego szyi. Teraz to ja leżałam na nim. Rozpiął guzik od moich szortów i efektownie je ściągnął. Zrobiłam to samo z jego spodniami. 
Zostaliśmy teraz w samej bieliźnie, ale nie na długo. W przeciągu 3 minut byliśmy kompletnie nadzy. 
Nasze ciała stały się jednością. 
MY byliśmy jednością. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz