środa, 13 lutego 2013

Rozdział 21.

"Coś późno ci się o mnie przypomniało"

Z Mads robiłyśmy sobie zdjęcia i niektóre z nich były naprawdę śliczne. Wrzuciłyśmy jedno na facebooka i po chwili posypały się komentarze i lajki.
Jeden chłopak z naszej szkoły, Mike Pierce, napisał mi: "Lexi, ale ty się zmieniłaś! Ślicznie, dziewczyny :D"
A kim był Mike Pierce? Cóż... to mój były. Byłam z nim przez bite 2 lata i zerwał ze mną w marcu tego roku. Poszedł do innej, która go tylko wykorzystała i zostawiła. Mike był tym bogatym dzieciakiem, któremu wolno było wszystko. Ze wszystkich dziewczyn jakie miał tylko ja go kochałam za to, kim jest, ale z czasem stał się... chamem? To chyba najłagodniejsze słowo określające go. Mike ma brązowe włosy i ciemnoniebieskie oczy. Jest dobrze zbudowany, ponieważ uprawia mnóstwo sportów, ale także gra na gitarze i perkusji. Pomimo stereotypów bogatego dzieciaka, Mike jest bardzo mądry. No, a przynajmniej taki był. W sumie od zerwania nie gadałam z nim. 
-Jeśli do mnie zaraz zadzwoni to nie wiem co zrobię- stwierdziłam. Zawsze po jakimś długim czasie milczenia dzwonił do mnie i błagał o drugą szansę. ZAWSZE.


Następnego dnia poszłam z Mads na zakupy. Kupiłam sobie czarną, zwiewną sukienkę z czarnym kołnierzykiem, wysadzanym kamieniami. Była z przodu do połowy ud, a z tyłu do kolan, a Maddie kupiła sobie małą czarną do połowy ud z widocznym suwakiem z tyłu sukienki. Z butami miałyśmy problem. Maddie chciała koniecznie jakieś jasne szpilki, a ja chciałam szpilki koloru beżowego lub tzw. "ciałowego". Po kilku godzinnych poszukiwaniach znalazłyśmy wymarzone buty w butiku na końcu miasta. Wróciłyśmy do mnie i zjadłyśmy obiad. Zaczęłyśmy rozmawiać o Mike'u. Byłyśmy ciekawe co on knuje. Za długo go znałyśmy, żeby nic nie podejrzewać.
-Myślisz, że co by chciał?- zapytała Maddie.
-Sądzę, że wszystkiego. Może nagle zabrakło mi prawdziwej dziewczyny- stwierdziłam. Nagle ktoś zapukał do drzwi. 
-Czekaj otworze- powiedziała Mads i wyszła z kuchni. Po chwili wparowała zdenerwowana do kuchni. 
-Co się stało?- zapytałam zdziwiona. 
-Mike przyszedł i czeka na ciebie w przedpokoju.
Wytrzeszczyłam jedynie oczy ze zdziwienia. Poszłam do przedpokoju, a tam stał Mike z wielkim koszem róż. 
-Lexi, ja...- zaczął.
-Czego chcesz?- przerwałam mu i założyłam ramie na ramię. Nie miałam ochoty z nim dyskutować ani słuchać jego przeprosin.
-Pomyślałem, że może zaczęlibyśmy od... początku?- powiedział niepewnie chłopak. WIEDZIAŁAM, ŻE TAK BĘDZIE.
-Ależ skarbie- zaczęłam miłym tonem.- Nigdy nie wrócimy do siebie. Mam wspaniałego chłopaka, który mnie rozumie jak nikt.
-Kto to jest?!- powiedział zdenerwowany Mike. 
-Po pierwsze nie twoja sprawa, a po drugie nie ujawnię ci go nigdy. No chyba, że czytasz gazety, to powinieneś wiedzieć.
-Harry Styles czy jak mu tam?- zapytał.-Niech go tylko dorwę, to...
-Jak go dorwiesz, to powiedz mu: Hej, jestem byłym chłopakiem Lexi i zerwiesz z nią żeby była ze mną? Sądzę, że się zgodzi- powiedziałam z sarkazmem.- A teraz bądź tak miły i wyjdź z mojego domu. Nie zapomnij kwiatków! 
Wkurzony Mike wziął kwiaty i wyszedł. Wróciłam do Maddie.
-Wow, kochana! Pobiłaś rekord. Wyrzuciłaś go w 3 minuty!- zaśmiała się Maddie.
-Ostatnim razem było 20 minut, nie?- zaśmiałam się razem z przyjaciółką. 
-Jutro szkoła... Powiem ci, ze troszkę się stęskniłam- stwierdziła Mads. 
-Ja też! Ciekawe czy bardzo nam się plan zmieni.
-Sądzę, że tak. Podobno pani Martin jest w ciąży!
-TO ONA UPRAWIA SEKS?!- zapytałam Maddie, a ta wybuchła śmiechem. Pani Martin miała już ponad 30 lat, a tu proszę bardzo. Nie spodziewałam się tego po niej. 
Obejrzałyśmy jakiś film, porozmawiałyśmy z Harrym, Zaynem, Niallem, Louisem i Liamem przez telefon i około 22 Mads wróciła do siebie do domu. Zadzwoniłam do Noemi i pogadałam z nią. Powiedziała mi, że brat Szymona ma jutro być w mojej szkole. Ciekawe jak on wygląda...

czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 20.

"Na nas czeka Nowy Jork, na nich- Londyn"

Po powrocie do domu nie byłam bardzo smutna. Czułam się samotna, czułam się jakby część mnie była za daleko, ale jednocześnie wiedziałam, że to minie. Maddie pojechała na zajęcia a ja weszłam do pustego domu. gdy tylko przeszłam przez próg przypomniało mi się wszystko. Bitwa na jedzenie w kuchni, oglądanie filmów, wspólne spanie na kanapie. Wszytko to wywoływało u mnie dreszcze. Tęskniłam za tymi chwilami, bo wiedziałam, że one nigdy się nie powtórzą, ale będą inne. I kto wie. Może lepsze?
Zdjęłam buty i odstawiłam torbę. Spojrzałam na zegarek. Była już 18 godzina. Mads za 30 minut kończy pracę i przyjdzie do mnie na noc. 
Poszłam do swojego pokoju i włączyłam muzykę. Wyjęłam z szuflady mój pamiętnik, wzięłam długopis i zaczęłam pisać wszystko. Wylałam moje uczucia i słowa na papier. Opisałam wczorajszy dzień i dzisiejszy. Wspomniałam o Maddie i Zaynie oraz o Liamie, Louisie i Niallu. Kochałam tych idiotów ponad wszystko, a teraz zdałam sobie sprawę, że są idealni, kochani i naprawdę za nimi tęsknię. 

-Lex, ja za jakieś 5 minut będę u ciebie, tylko jeszcze wezmę ze sobą rzeczy- powiedziała mi Maddie, gdy rozmawiałyśmy przez telefon. Zbliżała się 20.
Powiem wam, że sama nie wiem już czego chcę. Chcę żeby... no właśnie, co? Od dziecka byłam niezdecydowana. Chciałam wiedzieć wszystko już i teraz, ale nie miałam pojęcia jak mam zdecydować żeby było dobrze. W międzyczasie zadzwoniła do mnie Noemi. Pogadałyśmy trochę i ustaliła, że wróci przed 20 września do NY. Pogadałam trochę z mamą przez telefon. Jeny! Ale się za nią stęskniłam. Bardzo dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy, a jeszcze dłużej sie nie widziałyśmy. Będę musiała ją i tatę kiedyś odwiedzić, ale teraz nie wiem kiedy. Moi rodzice mieszkają w Filadelfii. Tam też się wychowałam, jednak gdy moja siostra skończyła 19 lat zabrała mnie i wyjechałyśmy do NY. I tu zostałyśmy. 
Skończyłam rozmawiać z Emi i chwile później zapukała Mads do drzwi. Poszłam i otworzyłam jej.
-Wreszcie same, huh?- zaczęła przyjaciółka, ściskając mnie przyjaźnie.
-Niestety- stwierdziłam. Weszła do środka i zaniosła torbe z ciuchami do mnie do pokoju.
-Jutro jestem cała twoja i możemy iść na te zakupy- uśmiechnęła się Maddie.
-Mam nadzieję, że chociaż to pomoże i przestane sie smucic- powiedziałam, delikatnie unosząc kąciki ust.
-Wiem, że jest ci ciężko. Mnie równiez- pocieszyła mnie Maddie.- Ale pamiętaj, że siedzimy w tym razem i będziemy silne. Dla chłopców.
Pokiwałam głową i przytuliłam Maddie. Cieszyłam się, że mam kogos takiego przy sobie.
-A więc. Trzeba ułozyć plan działania na jutro oraz sprawdzić kto nowy przychodzi do naszej szkoły i napisac liste przystojniaków!- zaśmiała się Maddie, a ja razem z nią. Zawsze to robiłysmy kilka dni przed rozpoczęciem szkoły, żeby móc zorientować się kto jest kim. Usiadłyśmy na łózku i postawiłyśmy laptop przed nami. Wpisałyśmy nazwę naszej szkoły i weszłyśmy na liste przyjętych na ten rok. No i musze przyznać, że w tej szkole będzie się roiło nie tylko od przystojniaków, ale też będzie mnóstwo plastików. No, zobaczymy co potrafią. 
-O jezu! Patrz na nią. Znam ją skądś- powiedziała Maddie.
-Ona chyba chodziła do tego studia tańca, gdzie pracujesz- stwierdziłam, po przypatrzeniu się dziewczynie.
-Rzeczywiście. Jak na taniec to dziewczyna kompletnie nie ma talentu, więc jestem ciekawa po co ją przyjęli. Tu dostają sie ludzie, którzy potrafią tańczyć, śpiewać i grać, a nie... "dobrze" wyglądać.
-Daj spokój Mads. Najwyżej się zbłaźni i tyle- uspokoiłam przyjaciółkę. Maddie nie lubiła, jak ktoś nie potrafiący czegoś pcha się do tego pierwszy.
Nagle rozległ się dźwięk mojej komórki.
-O MÓJ BOŻE. HARRY DZWONI! AAAAAAAAAAAAAA!- zaczęłam krzyczeć ze szczęścia, a potem opanowałam się i zaczęłam z nim rozmawiać jak gdybym nigdy nie krzyczała z radości.
-Cześć Lexi!- odezwał się słodki głos Harrego.
-Hej Harry. Dlaczego dzwonisz?- zapytałam się zdziwiona, bo z reguły podczas lotu nie można dzwonić.
-Mamy malutkie opóźnienie. Samolot jest uszkodzony w jakiś sposób i musimy czekać na nowy, który zaraz nam podstawią- wytłumaczył Styles.- Tęsknie już za tobą.
-Ja za tobą też- odpowiedziałam.- Ale spotykamy się w najbliższy wolny czas!
-Oczywiście.
Porozmawiałam jeszcze chwilę z Harrym i ja przekazałam telefon Mads, a Harry-Zaynowi. Pogadali ze sobą, a potem razem z Maddie wróciłyśmy do naszego zajęcia.
-Nie dam rady- powiedziała Mads.-Mam już najprzystojniejszego faceta na Ziemi i nie będę się za innymi uganiała.
-W takim razie trzeba zrobic porządek w mojej szafie- zaśmiałam się.
-Sezonowa Wymiana Ciuchów?- uśmiechnęła się Mads, śmiesznie poruszając brwiami.
-A wzięłaś swój zestaw do wymiany?- zapytałam.
-A myślisz, że po jaką cholerę dźwigałam tą wielką torbę?- zaśmiała się. 
Wywaliłyśmy wszystko z szafy i z torby Mads i zaczęłyśmy wymieniać się ciuchami, przymierzać je i zachowywać się... dziwnie.

piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 19.

"Czas zacząć od początku, pamiętając koniec"

-Chcesz przyjechać do mnie?- zapytałam Harrego, rozłączając się z Noemi. 
-Jeszcze pytasz!- zaśmiał się chłopak. Harry zaparkował samochód przed garażem i wyszedł z niego zadowolony. Otworzył mi drzwi i poszliśmy do mojego domu. 
Zamknęłam drzwi na klucz i spojrzałam na Hazzę. 
-Jestem głodny- powiedział Harry, patrząc się w jeden punkt. 
-A na co masz ochotę?- zapytałam, uśmiechając się do chłopaka. On chwycił mnie w talii i przytulił do siebie, patrząc mi w oczy i mówiąc:- Na ciebie. 
Pocałował mnie delikatnie, a ja odwzajemniłam jego pocałunek. 
Wziął mnie delikatnie na ręce, sadzając mnie na swoich biodrach. Całując mnie poszedł do mojej sypialni. Położył mnie na łóżku i zaczął mnie namiętnie całować, zdejmując ze mnie warstwy ubrań. Robiłam to samo. 

Obudziły mnie promienie słońca, dostające się do mojej sypialni. Ręka Harrego leżała na moim biodrze, a on sam jeszcze spał. Uśmiechnęłam się sama do siebie, przykrywając się kołdrą po szyję. 
Wspominała wczorajszy noc i wieczór. Było wspaniale. Harry dobrze wie kim ja jestem i czego chce. Dopełniamy się w każdym stopniu. 
Nagle poczułam ciepłe i miękkie usta Harrego na mojej szyi. Odwróciłam się do niego i pocałowałam delikatnie. 
-Musimy wstawać- powiedziałam, uśmiechając się do chłopaka. 
-Ale ja nie chcę!- odpowiedział Harry, robiąc minę zdenerwowanego dziecka. 
-Wiem, że nie chcesz, ale jutro wyjeżdżasz. Musisz się spakować i przygotować do wyjazdu, a ja muszę się przygotować na rozpoczęcie roku- powiedziałam mu, bawiąc się jego lokami. 
Ubrałam się w bieliznę i za dużą bluzkę i zeszłam na dół. Rozległ się dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je. Nagle oślepił mnie blask fleszy i głosy reporterów. 
-Wynoście się wszyscy! Zostawcie mnie w świętym spokoju!- powiedziałam, ale nie dałam rady ich wygonić. 
-Dlaczego samochód Harrego Stylesa stoi przed Twoim domem? Jak długo ze sobą sypiacie? Harry wyjeżdża razem z grupą do Londynu czy zostaje z tobą? Robisz to dla kasy i sławy?- słyszałam pytania dziennikarzy. 
-Proszę stąd wyjść! Macie nie naruszać mojej prywatności! Błagam was!- powiedziałam i zamknęłam drzwi tuz przed ich nosem. Zamknęłam je na klucz, usiadłam, opierając się o nie i spojrzałam na stojącego na schodach Harrego. 
-Nic ci nie jest?- zapytał zmartwiony. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. -Przepraszam cię. Nie chciałem żebyś miała przeze mnie problemy.
-To nie jest przez ciebie, Harry- uśmiechnęłam się, patrząc na niego przez łzy.- Ktoś ich tu nasłał, a ja chyba nawet wiem kto. Sami by nie przyszli.
-Powiedz mi kto to- odezwał się Harry, a ja jedynie pokręciłam głową. Nie chciałam go zamartwiać. On ma swoje problemy, ja nie chcę żeby dźwigał także moje. Poradzę sobie. Muszę. Dla niego. 
-Chodź, pojedziemy do mnie- powiedział i wstał w podłogi. Pomógł mi się podnieść i zrobił śniadanie, a ja się ubrałam. 
Zjedliśmy i pojechaliśmy do niego. Na podwórku nie było już dziennikarzy. A przynajmniej żadnego z nich nie widziałam. 

-Harry, co ty robisz?! Dzwoniłem do ciebie z jakieś 50 razy, a ty nic. Wylatujemy dzisiaj wieczorem- powiedział Louis, gdy tylko weszliśmy z Harrym do ich mieszkania. 
-Co?! Jak to dzisiaj wieczorem?!- krzyknął Harry i wziął swój telefon do ręki. 
-Jutro mamy wywiad. I będzie ustalona trasa koncertowa. Trzeba dokończyć płytę i zająć się jej promocją, zapomniałeś?
Harry nic nie powiedział. Wziął mnie za dłoń i poszliśmy do niego do pokoju. Usiadłam na łóżku, a Harry miał w oczach łzy. Wiedziałam, że chce mu się płakać, że nie chce się ze mną rozstawać. 
Podeszłam do niego i pocałowałam go namiętnie. Jak nigdy. Jakby to miał być nasz ostatni pocałunek. Położyłam dłonie na jego ciepłe policzki i spojrzałam w jego smutne, zielone oczy. 
-Na zawsze razem- szepnęłam, a on powtórzył te słowa jak echo. 
Wyjął walizkę z szafy i zaczął wrzucać swoje ubrania. 
-Harry- powiedziałam, kładąc moją dłoń na jego ramię.- Spokojnie. Przecież nie musi być tak smutno. Zaśpiewaj mi coś. 
-Co?- zapytał Harry podnosząc na mnie wzrok. 
-Em no nie wiem. Może coś z nowej płyty?- uśmiechnęłam się do chłopaka, a on zaśpiewał mi Little Things.
-Jezu, to jest piękne!- powiedziałam. Włączyłam TV, przełączyłam na stacje muzyczną i pomogłam mu się pakować. 

-Lexi, jutro idziemy na zakupy, tak?- zapytała Maddie. 
-Pewnie! Będziesz dzisiaj pożegnać chłopców na lotnisku?
-Chciałabym, ale nie wiem czy się z pracy wyrwę. Postaram się, ale wiesz jak to jest- zaśmiała się Maddie. 
Rozłączyła się. Ostatnio nie mam z nią wspólnych tematów. Z nikim w sumie. Czasami myślę, ze za bardzo skupiłam się na sobie i na chłopcach. Powinnam poprawić relacje z Maddie. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj jest dzień tylko mój i Harrego. 
Spakowałam go i pomogłam przygotować mu się do podróży. 
O godzinie 16 wszyscy chłopcy stali pod miejscem zamieszkania Harrego i Louisa. Zeszliśmy, a ja trzymałam się kurczowo ręki Hazzy. 
-Wsiadajcie i jedziemy- oznajmił krótko Paul. Schowali swoje bagaże do samochodu, wsiedliśmy i pojechaliśmy na lotnisko. 
Po godzinie byliśmy na miejscu. Przez całą jazdę chłopcy opowiadali mi, co robię gdy jadą w trasę. Śpiewali dla mnie i wygłupiali się przez cały czas. 
Wysiedliśmy z samochodu i chłopcy wzięli swoje walizki. Samolot już był gotowy. Zayn czekał na Maddie. 
-Ona zaraz przyjdzie- uśmiechnęłam się, wiedząc, ze Maddie zaraz wpadnie na lotnisko w stroju do tańca i możliwe, że na boso. 
I jak się okazało wpadła jak szalona w dresach, niebieskiej bluzce na ramiączkach i na to luźnej, czarnej bluzce. I jak się spodziewałam- była w samych skarpetach, a buty miała w dłoni. 
-Jezu Zayn, przepraszam cię, ale były straszne korki!- powiedziała, rzucając się chłopakowi na szyję i całując go namiętnie. 
Ja odwróciłam się do Harrego i pocałowałam go tak, jak pierwszy i ostatni raz. Namiętnie, zdecydowanie i czule. Harry odwzajemnił mój pocałunek. I w tym momencie nic innego się nie działo, tylko widziałam błysk fleszy.
Po kilku minutach Paul zgarnął chłopców.
-Kocham Cię!- krzyknęłam do Harrego, a Maddie do Zayna. 
-Ja ciebie też!- usłyszałyśmy głosy chłopców. Czekałyśmy aż zniknął za ścianą i mogłyśmy iść. 
-Jak tu przyjechałaś?- zapytała Mads. 
-Taksówką- odpowiedziała. 
-A jak mu zapłaciłaś?
-Czeka na nas- zaśmiała się przyjaciółka i poszłyśmy obydwie do taksówki.
_____________________________________________________
Wreszcie napisałam porządny rozdział. Napiszę później lub jutro, jak znajdę czas :* 

piątek, 11 stycznia 2013

PRZERASZAM!

Hey wam xx
Przepraszam was, że tak dawno nie dodawałam, ale nie mam internetu to raz, dwa mam strasznie duzo nauki. Głównie dlatego, że jest koniec semestru, a w grudniu miałam nawał sprawdzianów, kartkówek i spraw w samorządzie. Teraz już się trochę uspokoiło, ale przed końcem semestru mam poprawy lub zaliczanie kartkówek czy coś. Także jak znajde czas to na pewno będę kontynuowała opowiadanie xx
JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM <3

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 18.

"Zawsze razem"
-Ty zaczynasz- powiedziałam, gdy staliśmy przygotowani do strzału z ciężkimi pistoletami w dłoniach.
-Razem- odpowiedział Harry patrząc przed siebie i skupiając swój wzrok na celu.
-Ale ja się boję- zaśmiałam się.
Harreh strzelił pierwszy, zaraz potem ja. Później każdy strzelaliśmy razem. Po kilku kolejnych strzałach plansze przysunęły się.
-A widzisz! 3 razy prawie w środek, a raz trafiłam- zaśmiała się, wytykając koniuszek języka w jego stronę.
-Eee, ja też trafiłem!- powiedział po namyśle Loczek.
-Pokaż- podeszłam do chłopaka, a on szybko zerwał przyczepioną tablicę i schował ją za plecy. 
-Nie wierzysz mi?- zapytał, wydymając dolną wargę.
-Wierze ci, ale nie w tym momencie- zaśmiałam się i zabrałam Harremu tablicę. Popatrzyłam się na nią, a potem przeniosłam wzrok na Harrego i powiedziałam:-Nie wolno kłamać, panie Styles.
Harry spuścił głowę i burknął coś pod nosem. Przytuliłam go, a on natychmiast się rozweselił. 
Postrzelaliśmy jeszcze dwie serie, aż Harry trafił w sam środek.
Potem pojechaliśmy na pizzę.
Czekaliśmy z jakieś 20 minut ja jedzenia, ale warto było. Najlepsza pizza, jaką kiedykolwiek jadłam. 

Około godziny 18 wyszliśmy z pizzerii. Wsiadłam do samochodu Loczka i ruszyliśmy. Harry nie oznajmił mi nawet gdzie, a na pewno nie zmierzał do mojego domu. Jechał z kompletnie odwrotnym kierunku. Przez większość czasu zastanawiałam się co on kombinuje, a można było spodziewać się po nim wszystkiego.
Nagle Harry zatrzymał się i wyjął spod siedzenia chustkę, którą chciał mi zawiązać na oczy. 
-Harry, co ty przepraszam masz zamiar zrobić?- zapytałam, a Harry odsłonił moje oczy, położył mi palec na ustach i uśmiechnął się tak słodko, że nie byłam w stanie nic powiedzieć. Korzystajac z okazji, Styles związał moje oczy i nic nie widziałam. 
Rozmawiałam z Harrym, nie widząc jego twarzy i odezwał się spokojnym głosem:- Spokojnie, nie wywożę cię na koniec kraju- zaśmiał się Harry. 
-No nie wiem- odpowiedziałam i zaczęłam śmiać sie razem z nim. 
Po jakimś czasie samochód stanął, słyszałam jak Hazza odpina swoja pasy, a potem moje, wysiadł z auta i trzasnął drzwiami, podszedł do moich drzwi, otworzył je i pomógł mi wysiąść. Szczerze mówiąc czułam się jak ułomna, bo byłam totalnie zdezorientowana. Nie wiedziałam co zrobić. Zamknął drzwi auta i zaczął mnie gdzieś prowadzić.
-Harry, ja sie przewrócę- stwierdziłam, trzymając sie kurczowo jego dłoni i ręki.
-Nie przewrócisz- odpowiedział i wziął mnie na ręce.- Boże kochany, ale ty jesteś lekka!- zaśmiał się, a ja nawet nie miałam jak mu rzucić piorunującego spojrzenia.
Czułam, jak idzie i co chwila są jakieś dołki, jakby się w nich zapadał. 
W końcu ukląkł i posadził mnie na piaszczystym podłożu. Usiadł za mną, zdjął z moich oczu i objął mnie w pasie. 
Widok, który rozprzestrzeniał się przede mną był wspaniały. Rozległy ocean i chowające sie za horyzont słońce, które sprawiało, ze niebo zaczyna nabierać różnych kolorów, zaczynając na pomarańczu a kończąc na czerwieni.
Niebo za nami zachodziło już ciemnymi kolorami, a przed nami rozpościerały się piękne pastele. 
-To jest piękne- stwierdziłam, kładąc głową na jego ramieniu.
-Nigdy tego nie widziałaś, prawda?- uśmiechnął się delikatnie Harry, a ja jedynie pokręciłam głową.Przychodziłam tu bardzo często z rodzicami, głównie w wakacje, bo niedaleko mieszkała ciocia Laura ze swoimi córkami Mayą i Emily. Pamiętam, że zawsze przyjeżdżał do niej Louis, którego już kompletnie nie pamiętam. Ciekawe jak on wygląda...
-Spakowałeś się już?- zapytałam, wyrywając sie z rozmyśleń nad przeszłością. 
-Jeszcze nie- westchnął chłopak.- Jutro to zrobię. 
Kiwnęłam głową, a potem odchyliłam ją delikatnie. Harry nachylił się nade mną i pocałował moje delikatne usta. 
-Nie chcę się z tobą rozstawać, Lex- zaczął Hazz. 
-Ja też nie cgcę, ale tak trzeba- odpowiedziałam ze smutkiem w głosie. W tym momencie byłabym w stanie rzucić szkołę i wyjechać z Harrym, nie zważając na nic. Jednak po dłuższych przemyśleniach ten pomysł nie okazał się zbyt dobry, więc wyrzuciłam go z mojej głowy. 
-Będę przyjeżdżał w każdą wolną chwilę- obiecał. 
-Ja też- odpowiedziałam i zatonęliśmy w fali pocałunków. 

Po pięknym zachodzie słońca zostaliśmy chwilę na plaży, a potem zebraliśmy się i Harry odwiózł mnie do domu. 
Po drodze zadzwoniła Noemi, mówią, że musi pilnie wyjechać do rodziców i że wytłumaczy wszystko jak wróci. Z tego co mówiła, wynikało że moze nie wrócić nawet do rozpoczęcia roku i mam iść z Mads wybrać ciuchy na nowy rok.

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 17.

"Ale ja nie chcę"
Zabawa była przednia. W konkursach tylko Zayn i Harry brali udział bez zastanowienia, bo byli najbardziej wstawieni. A co za tym szło- najbardziej im odwalało. Tańczyli razem na gazetach, zapraszali chłopców do zabawy, bawili się z dziewczynami, robili sobie zdjęcia, potem puszczali muzyke, robili remixy, rapowali. Po prostu świetnie się bawili razem z innymi.

Około 2. w nocy wszyscy się rozeszli do domów. Z Harrym poszłam jeszcze na spacer.
-Będę do ciebie przyjeżdżała- wtrąciłam podczas naszej rozmowy.- W wakacje, ferie, wolne dni. Przecież to tylko rok.
-Ja też będę cię odwiedzał w wolnym czasie- uśmiechnął się i zatrzymał się, trzymając moją dłoń. Odwróciliśmy się do siebie twarzami, a on pocałował mnie w czoło czule.- Wyjeżdżamy 2 września- dokończył i przytulił mnie mocno, a ja odwzajemniłam jego uścisk.
-Ja nie chcę-zaczęłam- nie chcę żebyście wyjeżdżali, żebyś ty wyjeżdżał. Cała wasza piątka jest wspaniała. 
-Ja też nie chcę- powiedział smutno Harreh.- Ale musimy.
Rozmawialiśmy o tym bardzo długo spacerując po parku. Obiecałam Harremu, ze nigdy nikogo nie pokocham bardziej niż jego. Że nigdy się w nikim nie zakocham i on zawsze będzie tym jedynym. Przysiągł mi to samo, ale ja nie chciałam by był nieszczęśliwy. On jednak uważał się za największego szczęściarza na świecie.
Odprowadził mnie do domu, a ja pocałowałam go namiętnie na pożegnanie.
Po ciuchu weszłam do domu, zostawiając torbę na komodzie. Weszłam po schodach na piętro i skierowałam się do łazienki.
Wzięłam prysznic, przebrałam się w wygodną piżamę, umyłam zęby i ruszyłam do swojego pokoju, gdzie od razu położyłam się do łóżka i zasnęłam.

-Lexi! Wstawaj. Idziemy dzisiaj po książki!- budziła mnie Emi o 9:30.
Dziś był 30 sierpnia. Za dwa dni chłopcy wylatują do kraju. A za trzy dni idę już do szkoły. I rozpocznie się jakże długi rok.
-Idę!-krzyknęłam na wpółprzytomna. 
Ubrałam się w kolorową sukienką na trzy czwarty rękaw i do tego baleriny. Włosy spięłam w wysoką kitkę, delikatnie się pomalowałam i zeszłam na dół do siostry.
-Załatwmy to szybko, dobrze?- zapytałam, biorąc jabłko do ręki.
-Jasne- odpowiedziała rozpromieniona Noemi.- Potem mam cię zawieźć prosto do Harrego, tak?- dopytała, a ja skinęłam głową, bo miałam usta pełne kawałka jabłka.
-Niedługo wyjeżdża, więc muszę!- powiedziałam, przełykając kęs owocu. 
Wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do Julliarda po listę podręczników, a potem do najbliższej księgarni, gdzie kupiłyśmy wszystkie książki. Potem ruszyłyśmy po przybory i zeszyty. Po jakiejś godzinie byłam wolna.
Jechałyśmy do Harrego i jedyne co przerywało milczenie była muzyka w radiu. 
Było beznadziejnie. Nie lubię rozstań, wręcz ich nienawidzę, jeśli tyczy się to najbliższych osób, a Harry jak i chłopcy w 100% do nich należeli.
Podjechałyśmy pod dom Loczka, a ja natychmiast pożegnałam się z Noemi i wysiadłam z auta zabierając swoją torbę.
Weszłam do klatki, a potem po schodach trafiłam do wynajętego apartamentu Harrego. Zapukałam i w drzwiach pojawił się Loczek, któremu rzuciłam się na szyję.
-Czekałem- odezwał się jego spokojny głos.
-A ja tęskniłam- wypowiedziałam te słowa w jego koszulkę. Czułam zapach jego cudownych perfum, które rozpoznam wszędzie i zawsze.
-Dzisiaj idziemy szaleć, więc mam nadzieję, że jesteś gotowa na wszystko- zaśmiał się Harry, a ja skinęłam jedynie głową, wpatrując się jak zahipnotyzowana w jego zielone tęczówki.
Chłopak założył buty i wyszliśmy z mieszkania. 
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do kina, gdzie Harry znowu wybrał jakąś dziecinną bajkę, tylko i wyłącznie by mi przeszkadzać.
Udało mu się to, ale nie ma co sie dziwić, bo skakał po całej sali, bawił się siedzeniami, moimi włosami, śpiewał, gadał, rozsypywał popcorn i rozwalał wszystko w pobliżu.

-Teraz idziemy na strzelnicę, potem na pizzę, a dalej się wymyśli- oznajmił po seansie, gdy siedzieliśmy już w jego aucie.
-Na strzelnicę?!- zaśmiałam się.- Przecież my się pozabijamy!- powiedziałam, spoglądając na Harrego.
-Przynajmniej będąc z tobą- odrzekł, uśmiechając sie słodko, a potem pocałował mnie namiętnie.
____________________________________________
Przepraszam, ze nic przez tak długo czas nie pisałam, ale nie miałam czasu :c :*

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 16.

"Najlepszego Liam!"
Stałyśmy jak zamurowane i patrzyłyśmy na piękny widok Diabelskiego Młynu na tle wschodzącego słońca i jasnoróżowego nieba.
Harry chwycił moją dłoń, a Zayn wziął dłoń Maddie.
Weszliśmy na teren Wesołego Miasteczka i poszliśmy na Diabelski Młyn.
-Nie złapią nas?- zapytała z przerażeniem Mad.
-Nie martw się- odpowiedział Zayn i delikatnie pocałował Maddie.
Usiedliśmy na miejscach i nagle Diabelski Młyn ruszył. Odwróciłam się i zobaczyłam Paula. On włączył Młyn.
Stanęliśmy na samej górze i patrzyliśmy na leniwie wschodzące słońce.
Harry objął mnie, a ja oparłam głowę na jego ramieniu.
-Niedługo wyjeżdżamy- zaczął niepewnie Hazza, a oczy zaszły mi łzami.
-Wiedziałam, że kiedyś to nastanie, ale- nie dokończyłam. Głos uwiązł mi w gardle i uroniłam kilka łez.
-Pojadę tam na tydzień i wrócę- obiecał Loczek.
-Nie możesz ot tak wszystko tam zostawić i wrócić- zaczęłam.- Masz koncerty, próby, zdjęcia, wywiady i spotkania z fanami. Nie pozwolę byś ich zawiódł.
-Ale... Ja cię kocham- powiedział załamującym się głosem.- I nie chcę zawieść ciebie.
-Nie zawiedziesz- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta.- Ja ciebie też kocham.

Około 5 rano zeszliśmy z Młynu i chłopcy odwieźli mnie i Maddie do domu.

Wstałyśmy przed 12, ubrałyśmy się i poszłyśmy do hali koncertowej.
Poszłyśmy do garderoby i przebrałyśmy się a chwilę potem przyjechali chłopcy.
Zrobiliśmy próbę generalną, potem Zayn wziął Liama i poszli układać włosy Mulata.
-Tort jest już schowany i nas pomieści- odpowiedział Niall z zadowoloną miną.
-A ciastka?- zapytała Maddie.
-Wziąłem, są już w balonach i zamknięte pod dachem sali- uśmiechnął się Harry.
-Czyli wszystko gotowe, tak?- dopytałam chłopców.
-Oczywiście- odpowiedział Louis.

Już od 15 zaczęły schodzić się fanki, a już godzinę później nic innego nie było słychać jak tylko: "ONE DIRECTION!"
Światła na scenie zgasły, zabrzmiały pierwsze nuty WMYB i na telebimie pojawili się chłopcy, samochód, plaża i krótkie ich przedstawienie.
Fanki wrzeszczały, piszczały i skakały.
Światła na scenie zapaliły się w tym samym czasie, gdy chłopcy i my weszliśmy na scenę. 
Zaczęli śpiewać "Na na na", a my tańczyłyśmy i śpiewałyśmy refren razem z chłopcami. 
Po kilku piosenkach chłopcy nas przedstawili, odpowiedzieliśmy na pare pytań od fanów i znów śpiewaliśmy. 

Gdy wszystkie zaplanowane piosenki były już zaśpiewane chłopcy już zeszli ze sceny, ale ja i Mads zatrzymałyśmy Liamia. Zawiązałyśmy mu oczy, a reszta chłopców wchodziła do wielkiego tortu. Paul przywiózł tort na scenę, rozwiązałyśmy Liamowi oczy, a on stanął jak wryty.Potem zaczęłam z Maddie śpiewać piosenkę napisaną przez Nialla, a na telebimie wyświetlały się wszystkie nagrania z prób, zdjęcia jak był mały, z fankami. Wszystko tam było.
Nagle chłopcy wyskoczyli z tortu, a Liam o mało nie dostał zawału. Potem wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Baloniki z ciastkami zaczęły spadać na fanów. Wszyscy zaśpiewali mu STO LAT. 
-Myślałeś, że zapomnieliśmy- zaśmiałam się do Liasia i uścisnęłam go, złożyliśmy wspólnie życzenia i pożegnaliśmy się z fanami. 

W garderobie wszyscy się przebrali i poszli na imprezę urodzinową Liama. 
Miałam na sobie jasnoróżowe jeansy, białą bokserkę i dżinsową, krótką kurtkę, a do tego czarne szpilki. 
Maddie założyła seledynowe jeansy i czarną bluzkę na krótki rękaw z ćwiekami na barkach, a do tego cieliste szpilki. 
Na imprezie robiłyśmy w charakterze prowadzących i DJek.
Tańczyłyśmy i świetnie się bawiłyśmy.
Zauważyłyśmy z Maddie, że przyjechała na imprezę dziewczyna Li, Danielle. 

-Mówiłam ci, że to dobry pomysł, zeby ją zaprosić!- zaśmiałam się do Maddie. 
-O, Eleanor też przyszła- zauważyła Mada. El gadała i bawiła się razem z Lou. 
-A teraz kawałek dla zakochanych- odezwał się Zayn, który dorwał sie do mikrofonu.
Zaprosił Maddie do tance i po chwili wirowali na parkiecie. 
Stałam przez chwilę osamotniona, ale zaraz Harry porwał mnie i tańczyliśmy. 
-A co z Niallem?- zmartwiłam się, bo jako jedyny nie miał przy sobie swojej drugiej połówki.
-Tańczy z jakąś ładną blondynką- odpowiedział Hazza, a ja dałam mu kuksańca w bok. 
Obejrzałam się i zauważyłam, że Nialler tańczy z Victorią. Wyglądali cudownie. Dałam znak Maddie, która bardzo się ucieszyła, że Niall i Vic razem tańczą. 
Po piosence była kolejna tym razem szybsza, zaczęliśmy tańczyć i świetnie się bawić w kółeczku, wszyscy razem. 
Wróciłam z Mads na scenę i puściłyśmy kolejny kawałek. Potem złożyłyśmy Liamowi życzenia i razem z chłopcami zaśpiewaliśmy drugą napisaną przez nas piosenkę.
____________________________________________
Przepraszam was, że tak dawno nie pisałam. Postaram sie to nadrobić! *.*