piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 19.

"Czas zacząć od początku, pamiętając koniec"

-Chcesz przyjechać do mnie?- zapytałam Harrego, rozłączając się z Noemi. 
-Jeszcze pytasz!- zaśmiał się chłopak. Harry zaparkował samochód przed garażem i wyszedł z niego zadowolony. Otworzył mi drzwi i poszliśmy do mojego domu. 
Zamknęłam drzwi na klucz i spojrzałam na Hazzę. 
-Jestem głodny- powiedział Harry, patrząc się w jeden punkt. 
-A na co masz ochotę?- zapytałam, uśmiechając się do chłopaka. On chwycił mnie w talii i przytulił do siebie, patrząc mi w oczy i mówiąc:- Na ciebie. 
Pocałował mnie delikatnie, a ja odwzajemniłam jego pocałunek. 
Wziął mnie delikatnie na ręce, sadzając mnie na swoich biodrach. Całując mnie poszedł do mojej sypialni. Położył mnie na łóżku i zaczął mnie namiętnie całować, zdejmując ze mnie warstwy ubrań. Robiłam to samo. 

Obudziły mnie promienie słońca, dostające się do mojej sypialni. Ręka Harrego leżała na moim biodrze, a on sam jeszcze spał. Uśmiechnęłam się sama do siebie, przykrywając się kołdrą po szyję. 
Wspominała wczorajszy noc i wieczór. Było wspaniale. Harry dobrze wie kim ja jestem i czego chce. Dopełniamy się w każdym stopniu. 
Nagle poczułam ciepłe i miękkie usta Harrego na mojej szyi. Odwróciłam się do niego i pocałowałam delikatnie. 
-Musimy wstawać- powiedziałam, uśmiechając się do chłopaka. 
-Ale ja nie chcę!- odpowiedział Harry, robiąc minę zdenerwowanego dziecka. 
-Wiem, że nie chcesz, ale jutro wyjeżdżasz. Musisz się spakować i przygotować do wyjazdu, a ja muszę się przygotować na rozpoczęcie roku- powiedziałam mu, bawiąc się jego lokami. 
Ubrałam się w bieliznę i za dużą bluzkę i zeszłam na dół. Rozległ się dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je. Nagle oślepił mnie blask fleszy i głosy reporterów. 
-Wynoście się wszyscy! Zostawcie mnie w świętym spokoju!- powiedziałam, ale nie dałam rady ich wygonić. 
-Dlaczego samochód Harrego Stylesa stoi przed Twoim domem? Jak długo ze sobą sypiacie? Harry wyjeżdża razem z grupą do Londynu czy zostaje z tobą? Robisz to dla kasy i sławy?- słyszałam pytania dziennikarzy. 
-Proszę stąd wyjść! Macie nie naruszać mojej prywatności! Błagam was!- powiedziałam i zamknęłam drzwi tuz przed ich nosem. Zamknęłam je na klucz, usiadłam, opierając się o nie i spojrzałam na stojącego na schodach Harrego. 
-Nic ci nie jest?- zapytał zmartwiony. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. -Przepraszam cię. Nie chciałem żebyś miała przeze mnie problemy.
-To nie jest przez ciebie, Harry- uśmiechnęłam się, patrząc na niego przez łzy.- Ktoś ich tu nasłał, a ja chyba nawet wiem kto. Sami by nie przyszli.
-Powiedz mi kto to- odezwał się Harry, a ja jedynie pokręciłam głową. Nie chciałam go zamartwiać. On ma swoje problemy, ja nie chcę żeby dźwigał także moje. Poradzę sobie. Muszę. Dla niego. 
-Chodź, pojedziemy do mnie- powiedział i wstał w podłogi. Pomógł mi się podnieść i zrobił śniadanie, a ja się ubrałam. 
Zjedliśmy i pojechaliśmy do niego. Na podwórku nie było już dziennikarzy. A przynajmniej żadnego z nich nie widziałam. 

-Harry, co ty robisz?! Dzwoniłem do ciebie z jakieś 50 razy, a ty nic. Wylatujemy dzisiaj wieczorem- powiedział Louis, gdy tylko weszliśmy z Harrym do ich mieszkania. 
-Co?! Jak to dzisiaj wieczorem?!- krzyknął Harry i wziął swój telefon do ręki. 
-Jutro mamy wywiad. I będzie ustalona trasa koncertowa. Trzeba dokończyć płytę i zająć się jej promocją, zapomniałeś?
Harry nic nie powiedział. Wziął mnie za dłoń i poszliśmy do niego do pokoju. Usiadłam na łóżku, a Harry miał w oczach łzy. Wiedziałam, że chce mu się płakać, że nie chce się ze mną rozstawać. 
Podeszłam do niego i pocałowałam go namiętnie. Jak nigdy. Jakby to miał być nasz ostatni pocałunek. Położyłam dłonie na jego ciepłe policzki i spojrzałam w jego smutne, zielone oczy. 
-Na zawsze razem- szepnęłam, a on powtórzył te słowa jak echo. 
Wyjął walizkę z szafy i zaczął wrzucać swoje ubrania. 
-Harry- powiedziałam, kładąc moją dłoń na jego ramię.- Spokojnie. Przecież nie musi być tak smutno. Zaśpiewaj mi coś. 
-Co?- zapytał Harry podnosząc na mnie wzrok. 
-Em no nie wiem. Może coś z nowej płyty?- uśmiechnęłam się do chłopaka, a on zaśpiewał mi Little Things.
-Jezu, to jest piękne!- powiedziałam. Włączyłam TV, przełączyłam na stacje muzyczną i pomogłam mu się pakować. 

-Lexi, jutro idziemy na zakupy, tak?- zapytała Maddie. 
-Pewnie! Będziesz dzisiaj pożegnać chłopców na lotnisku?
-Chciałabym, ale nie wiem czy się z pracy wyrwę. Postaram się, ale wiesz jak to jest- zaśmiała się Maddie. 
Rozłączyła się. Ostatnio nie mam z nią wspólnych tematów. Z nikim w sumie. Czasami myślę, ze za bardzo skupiłam się na sobie i na chłopcach. Powinnam poprawić relacje z Maddie. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj jest dzień tylko mój i Harrego. 
Spakowałam go i pomogłam przygotować mu się do podróży. 
O godzinie 16 wszyscy chłopcy stali pod miejscem zamieszkania Harrego i Louisa. Zeszliśmy, a ja trzymałam się kurczowo ręki Hazzy. 
-Wsiadajcie i jedziemy- oznajmił krótko Paul. Schowali swoje bagaże do samochodu, wsiedliśmy i pojechaliśmy na lotnisko. 
Po godzinie byliśmy na miejscu. Przez całą jazdę chłopcy opowiadali mi, co robię gdy jadą w trasę. Śpiewali dla mnie i wygłupiali się przez cały czas. 
Wysiedliśmy z samochodu i chłopcy wzięli swoje walizki. Samolot już był gotowy. Zayn czekał na Maddie. 
-Ona zaraz przyjdzie- uśmiechnęłam się, wiedząc, ze Maddie zaraz wpadnie na lotnisko w stroju do tańca i możliwe, że na boso. 
I jak się okazało wpadła jak szalona w dresach, niebieskiej bluzce na ramiączkach i na to luźnej, czarnej bluzce. I jak się spodziewałam- była w samych skarpetach, a buty miała w dłoni. 
-Jezu Zayn, przepraszam cię, ale były straszne korki!- powiedziała, rzucając się chłopakowi na szyję i całując go namiętnie. 
Ja odwróciłam się do Harrego i pocałowałam go tak, jak pierwszy i ostatni raz. Namiętnie, zdecydowanie i czule. Harry odwzajemnił mój pocałunek. I w tym momencie nic innego się nie działo, tylko widziałam błysk fleszy.
Po kilku minutach Paul zgarnął chłopców.
-Kocham Cię!- krzyknęłam do Harrego, a Maddie do Zayna. 
-Ja ciebie też!- usłyszałyśmy głosy chłopców. Czekałyśmy aż zniknął za ścianą i mogłyśmy iść. 
-Jak tu przyjechałaś?- zapytała Mads. 
-Taksówką- odpowiedziała. 
-A jak mu zapłaciłaś?
-Czeka na nas- zaśmiała się przyjaciółka i poszłyśmy obydwie do taksówki.
_____________________________________________________
Wreszcie napisałam porządny rozdział. Napiszę później lub jutro, jak znajdę czas :* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz