środa, 13 lutego 2013

Rozdział 21.

"Coś późno ci się o mnie przypomniało"

Z Mads robiłyśmy sobie zdjęcia i niektóre z nich były naprawdę śliczne. Wrzuciłyśmy jedno na facebooka i po chwili posypały się komentarze i lajki.
Jeden chłopak z naszej szkoły, Mike Pierce, napisał mi: "Lexi, ale ty się zmieniłaś! Ślicznie, dziewczyny :D"
A kim był Mike Pierce? Cóż... to mój były. Byłam z nim przez bite 2 lata i zerwał ze mną w marcu tego roku. Poszedł do innej, która go tylko wykorzystała i zostawiła. Mike był tym bogatym dzieciakiem, któremu wolno było wszystko. Ze wszystkich dziewczyn jakie miał tylko ja go kochałam za to, kim jest, ale z czasem stał się... chamem? To chyba najłagodniejsze słowo określające go. Mike ma brązowe włosy i ciemnoniebieskie oczy. Jest dobrze zbudowany, ponieważ uprawia mnóstwo sportów, ale także gra na gitarze i perkusji. Pomimo stereotypów bogatego dzieciaka, Mike jest bardzo mądry. No, a przynajmniej taki był. W sumie od zerwania nie gadałam z nim. 
-Jeśli do mnie zaraz zadzwoni to nie wiem co zrobię- stwierdziłam. Zawsze po jakimś długim czasie milczenia dzwonił do mnie i błagał o drugą szansę. ZAWSZE.


Następnego dnia poszłam z Mads na zakupy. Kupiłam sobie czarną, zwiewną sukienkę z czarnym kołnierzykiem, wysadzanym kamieniami. Była z przodu do połowy ud, a z tyłu do kolan, a Maddie kupiła sobie małą czarną do połowy ud z widocznym suwakiem z tyłu sukienki. Z butami miałyśmy problem. Maddie chciała koniecznie jakieś jasne szpilki, a ja chciałam szpilki koloru beżowego lub tzw. "ciałowego". Po kilku godzinnych poszukiwaniach znalazłyśmy wymarzone buty w butiku na końcu miasta. Wróciłyśmy do mnie i zjadłyśmy obiad. Zaczęłyśmy rozmawiać o Mike'u. Byłyśmy ciekawe co on knuje. Za długo go znałyśmy, żeby nic nie podejrzewać.
-Myślisz, że co by chciał?- zapytała Maddie.
-Sądzę, że wszystkiego. Może nagle zabrakło mi prawdziwej dziewczyny- stwierdziłam. Nagle ktoś zapukał do drzwi. 
-Czekaj otworze- powiedziała Mads i wyszła z kuchni. Po chwili wparowała zdenerwowana do kuchni. 
-Co się stało?- zapytałam zdziwiona. 
-Mike przyszedł i czeka na ciebie w przedpokoju.
Wytrzeszczyłam jedynie oczy ze zdziwienia. Poszłam do przedpokoju, a tam stał Mike z wielkim koszem róż. 
-Lexi, ja...- zaczął.
-Czego chcesz?- przerwałam mu i założyłam ramie na ramię. Nie miałam ochoty z nim dyskutować ani słuchać jego przeprosin.
-Pomyślałem, że może zaczęlibyśmy od... początku?- powiedział niepewnie chłopak. WIEDZIAŁAM, ŻE TAK BĘDZIE.
-Ależ skarbie- zaczęłam miłym tonem.- Nigdy nie wrócimy do siebie. Mam wspaniałego chłopaka, który mnie rozumie jak nikt.
-Kto to jest?!- powiedział zdenerwowany Mike. 
-Po pierwsze nie twoja sprawa, a po drugie nie ujawnię ci go nigdy. No chyba, że czytasz gazety, to powinieneś wiedzieć.
-Harry Styles czy jak mu tam?- zapytał.-Niech go tylko dorwę, to...
-Jak go dorwiesz, to powiedz mu: Hej, jestem byłym chłopakiem Lexi i zerwiesz z nią żeby była ze mną? Sądzę, że się zgodzi- powiedziałam z sarkazmem.- A teraz bądź tak miły i wyjdź z mojego domu. Nie zapomnij kwiatków! 
Wkurzony Mike wziął kwiaty i wyszedł. Wróciłam do Maddie.
-Wow, kochana! Pobiłaś rekord. Wyrzuciłaś go w 3 minuty!- zaśmiała się Maddie.
-Ostatnim razem było 20 minut, nie?- zaśmiałam się razem z przyjaciółką. 
-Jutro szkoła... Powiem ci, ze troszkę się stęskniłam- stwierdziła Mads. 
-Ja też! Ciekawe czy bardzo nam się plan zmieni.
-Sądzę, że tak. Podobno pani Martin jest w ciąży!
-TO ONA UPRAWIA SEKS?!- zapytałam Maddie, a ta wybuchła śmiechem. Pani Martin miała już ponad 30 lat, a tu proszę bardzo. Nie spodziewałam się tego po niej. 
Obejrzałyśmy jakiś film, porozmawiałyśmy z Harrym, Zaynem, Niallem, Louisem i Liamem przez telefon i około 22 Mads wróciła do siebie do domu. Zadzwoniłam do Noemi i pogadałam z nią. Powiedziała mi, że brat Szymona ma jutro być w mojej szkole. Ciekawe jak on wygląda...

czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 20.

"Na nas czeka Nowy Jork, na nich- Londyn"

Po powrocie do domu nie byłam bardzo smutna. Czułam się samotna, czułam się jakby część mnie była za daleko, ale jednocześnie wiedziałam, że to minie. Maddie pojechała na zajęcia a ja weszłam do pustego domu. gdy tylko przeszłam przez próg przypomniało mi się wszystko. Bitwa na jedzenie w kuchni, oglądanie filmów, wspólne spanie na kanapie. Wszytko to wywoływało u mnie dreszcze. Tęskniłam za tymi chwilami, bo wiedziałam, że one nigdy się nie powtórzą, ale będą inne. I kto wie. Może lepsze?
Zdjęłam buty i odstawiłam torbę. Spojrzałam na zegarek. Była już 18 godzina. Mads za 30 minut kończy pracę i przyjdzie do mnie na noc. 
Poszłam do swojego pokoju i włączyłam muzykę. Wyjęłam z szuflady mój pamiętnik, wzięłam długopis i zaczęłam pisać wszystko. Wylałam moje uczucia i słowa na papier. Opisałam wczorajszy dzień i dzisiejszy. Wspomniałam o Maddie i Zaynie oraz o Liamie, Louisie i Niallu. Kochałam tych idiotów ponad wszystko, a teraz zdałam sobie sprawę, że są idealni, kochani i naprawdę za nimi tęsknię. 

-Lex, ja za jakieś 5 minut będę u ciebie, tylko jeszcze wezmę ze sobą rzeczy- powiedziała mi Maddie, gdy rozmawiałyśmy przez telefon. Zbliżała się 20.
Powiem wam, że sama nie wiem już czego chcę. Chcę żeby... no właśnie, co? Od dziecka byłam niezdecydowana. Chciałam wiedzieć wszystko już i teraz, ale nie miałam pojęcia jak mam zdecydować żeby było dobrze. W międzyczasie zadzwoniła do mnie Noemi. Pogadałyśmy trochę i ustaliła, że wróci przed 20 września do NY. Pogadałam trochę z mamą przez telefon. Jeny! Ale się za nią stęskniłam. Bardzo dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy, a jeszcze dłużej sie nie widziałyśmy. Będę musiała ją i tatę kiedyś odwiedzić, ale teraz nie wiem kiedy. Moi rodzice mieszkają w Filadelfii. Tam też się wychowałam, jednak gdy moja siostra skończyła 19 lat zabrała mnie i wyjechałyśmy do NY. I tu zostałyśmy. 
Skończyłam rozmawiać z Emi i chwile później zapukała Mads do drzwi. Poszłam i otworzyłam jej.
-Wreszcie same, huh?- zaczęła przyjaciółka, ściskając mnie przyjaźnie.
-Niestety- stwierdziłam. Weszła do środka i zaniosła torbe z ciuchami do mnie do pokoju.
-Jutro jestem cała twoja i możemy iść na te zakupy- uśmiechnęła się Maddie.
-Mam nadzieję, że chociaż to pomoże i przestane sie smucic- powiedziałam, delikatnie unosząc kąciki ust.
-Wiem, że jest ci ciężko. Mnie równiez- pocieszyła mnie Maddie.- Ale pamiętaj, że siedzimy w tym razem i będziemy silne. Dla chłopców.
Pokiwałam głową i przytuliłam Maddie. Cieszyłam się, że mam kogos takiego przy sobie.
-A więc. Trzeba ułozyć plan działania na jutro oraz sprawdzić kto nowy przychodzi do naszej szkoły i napisac liste przystojniaków!- zaśmiała się Maddie, a ja razem z nią. Zawsze to robiłysmy kilka dni przed rozpoczęciem szkoły, żeby móc zorientować się kto jest kim. Usiadłyśmy na łózku i postawiłyśmy laptop przed nami. Wpisałyśmy nazwę naszej szkoły i weszłyśmy na liste przyjętych na ten rok. No i musze przyznać, że w tej szkole będzie się roiło nie tylko od przystojniaków, ale też będzie mnóstwo plastików. No, zobaczymy co potrafią. 
-O jezu! Patrz na nią. Znam ją skądś- powiedziała Maddie.
-Ona chyba chodziła do tego studia tańca, gdzie pracujesz- stwierdziłam, po przypatrzeniu się dziewczynie.
-Rzeczywiście. Jak na taniec to dziewczyna kompletnie nie ma talentu, więc jestem ciekawa po co ją przyjęli. Tu dostają sie ludzie, którzy potrafią tańczyć, śpiewać i grać, a nie... "dobrze" wyglądać.
-Daj spokój Mads. Najwyżej się zbłaźni i tyle- uspokoiłam przyjaciółkę. Maddie nie lubiła, jak ktoś nie potrafiący czegoś pcha się do tego pierwszy.
Nagle rozległ się dźwięk mojej komórki.
-O MÓJ BOŻE. HARRY DZWONI! AAAAAAAAAAAAAA!- zaczęłam krzyczeć ze szczęścia, a potem opanowałam się i zaczęłam z nim rozmawiać jak gdybym nigdy nie krzyczała z radości.
-Cześć Lexi!- odezwał się słodki głos Harrego.
-Hej Harry. Dlaczego dzwonisz?- zapytałam się zdziwiona, bo z reguły podczas lotu nie można dzwonić.
-Mamy malutkie opóźnienie. Samolot jest uszkodzony w jakiś sposób i musimy czekać na nowy, który zaraz nam podstawią- wytłumaczył Styles.- Tęsknie już za tobą.
-Ja za tobą też- odpowiedziałam.- Ale spotykamy się w najbliższy wolny czas!
-Oczywiście.
Porozmawiałam jeszcze chwilę z Harrym i ja przekazałam telefon Mads, a Harry-Zaynowi. Pogadali ze sobą, a potem razem z Maddie wróciłyśmy do naszego zajęcia.
-Nie dam rady- powiedziała Mads.-Mam już najprzystojniejszego faceta na Ziemi i nie będę się za innymi uganiała.
-W takim razie trzeba zrobic porządek w mojej szafie- zaśmiałam się.
-Sezonowa Wymiana Ciuchów?- uśmiechnęła się Mads, śmiesznie poruszając brwiami.
-A wzięłaś swój zestaw do wymiany?- zapytałam.
-A myślisz, że po jaką cholerę dźwigałam tą wielką torbę?- zaśmiała się. 
Wywaliłyśmy wszystko z szafy i z torby Mads i zaczęłyśmy wymieniać się ciuchami, przymierzać je i zachowywać się... dziwnie.

piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 19.

"Czas zacząć od początku, pamiętając koniec"

-Chcesz przyjechać do mnie?- zapytałam Harrego, rozłączając się z Noemi. 
-Jeszcze pytasz!- zaśmiał się chłopak. Harry zaparkował samochód przed garażem i wyszedł z niego zadowolony. Otworzył mi drzwi i poszliśmy do mojego domu. 
Zamknęłam drzwi na klucz i spojrzałam na Hazzę. 
-Jestem głodny- powiedział Harry, patrząc się w jeden punkt. 
-A na co masz ochotę?- zapytałam, uśmiechając się do chłopaka. On chwycił mnie w talii i przytulił do siebie, patrząc mi w oczy i mówiąc:- Na ciebie. 
Pocałował mnie delikatnie, a ja odwzajemniłam jego pocałunek. 
Wziął mnie delikatnie na ręce, sadzając mnie na swoich biodrach. Całując mnie poszedł do mojej sypialni. Położył mnie na łóżku i zaczął mnie namiętnie całować, zdejmując ze mnie warstwy ubrań. Robiłam to samo. 

Obudziły mnie promienie słońca, dostające się do mojej sypialni. Ręka Harrego leżała na moim biodrze, a on sam jeszcze spał. Uśmiechnęłam się sama do siebie, przykrywając się kołdrą po szyję. 
Wspominała wczorajszy noc i wieczór. Było wspaniale. Harry dobrze wie kim ja jestem i czego chce. Dopełniamy się w każdym stopniu. 
Nagle poczułam ciepłe i miękkie usta Harrego na mojej szyi. Odwróciłam się do niego i pocałowałam delikatnie. 
-Musimy wstawać- powiedziałam, uśmiechając się do chłopaka. 
-Ale ja nie chcę!- odpowiedział Harry, robiąc minę zdenerwowanego dziecka. 
-Wiem, że nie chcesz, ale jutro wyjeżdżasz. Musisz się spakować i przygotować do wyjazdu, a ja muszę się przygotować na rozpoczęcie roku- powiedziałam mu, bawiąc się jego lokami. 
Ubrałam się w bieliznę i za dużą bluzkę i zeszłam na dół. Rozległ się dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je. Nagle oślepił mnie blask fleszy i głosy reporterów. 
-Wynoście się wszyscy! Zostawcie mnie w świętym spokoju!- powiedziałam, ale nie dałam rady ich wygonić. 
-Dlaczego samochód Harrego Stylesa stoi przed Twoim domem? Jak długo ze sobą sypiacie? Harry wyjeżdża razem z grupą do Londynu czy zostaje z tobą? Robisz to dla kasy i sławy?- słyszałam pytania dziennikarzy. 
-Proszę stąd wyjść! Macie nie naruszać mojej prywatności! Błagam was!- powiedziałam i zamknęłam drzwi tuz przed ich nosem. Zamknęłam je na klucz, usiadłam, opierając się o nie i spojrzałam na stojącego na schodach Harrego. 
-Nic ci nie jest?- zapytał zmartwiony. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. -Przepraszam cię. Nie chciałem żebyś miała przeze mnie problemy.
-To nie jest przez ciebie, Harry- uśmiechnęłam się, patrząc na niego przez łzy.- Ktoś ich tu nasłał, a ja chyba nawet wiem kto. Sami by nie przyszli.
-Powiedz mi kto to- odezwał się Harry, a ja jedynie pokręciłam głową. Nie chciałam go zamartwiać. On ma swoje problemy, ja nie chcę żeby dźwigał także moje. Poradzę sobie. Muszę. Dla niego. 
-Chodź, pojedziemy do mnie- powiedział i wstał w podłogi. Pomógł mi się podnieść i zrobił śniadanie, a ja się ubrałam. 
Zjedliśmy i pojechaliśmy do niego. Na podwórku nie było już dziennikarzy. A przynajmniej żadnego z nich nie widziałam. 

-Harry, co ty robisz?! Dzwoniłem do ciebie z jakieś 50 razy, a ty nic. Wylatujemy dzisiaj wieczorem- powiedział Louis, gdy tylko weszliśmy z Harrym do ich mieszkania. 
-Co?! Jak to dzisiaj wieczorem?!- krzyknął Harry i wziął swój telefon do ręki. 
-Jutro mamy wywiad. I będzie ustalona trasa koncertowa. Trzeba dokończyć płytę i zająć się jej promocją, zapomniałeś?
Harry nic nie powiedział. Wziął mnie za dłoń i poszliśmy do niego do pokoju. Usiadłam na łóżku, a Harry miał w oczach łzy. Wiedziałam, że chce mu się płakać, że nie chce się ze mną rozstawać. 
Podeszłam do niego i pocałowałam go namiętnie. Jak nigdy. Jakby to miał być nasz ostatni pocałunek. Położyłam dłonie na jego ciepłe policzki i spojrzałam w jego smutne, zielone oczy. 
-Na zawsze razem- szepnęłam, a on powtórzył te słowa jak echo. 
Wyjął walizkę z szafy i zaczął wrzucać swoje ubrania. 
-Harry- powiedziałam, kładąc moją dłoń na jego ramię.- Spokojnie. Przecież nie musi być tak smutno. Zaśpiewaj mi coś. 
-Co?- zapytał Harry podnosząc na mnie wzrok. 
-Em no nie wiem. Może coś z nowej płyty?- uśmiechnęłam się do chłopaka, a on zaśpiewał mi Little Things.
-Jezu, to jest piękne!- powiedziałam. Włączyłam TV, przełączyłam na stacje muzyczną i pomogłam mu się pakować. 

-Lexi, jutro idziemy na zakupy, tak?- zapytała Maddie. 
-Pewnie! Będziesz dzisiaj pożegnać chłopców na lotnisku?
-Chciałabym, ale nie wiem czy się z pracy wyrwę. Postaram się, ale wiesz jak to jest- zaśmiała się Maddie. 
Rozłączyła się. Ostatnio nie mam z nią wspólnych tematów. Z nikim w sumie. Czasami myślę, ze za bardzo skupiłam się na sobie i na chłopcach. Powinnam poprawić relacje z Maddie. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj jest dzień tylko mój i Harrego. 
Spakowałam go i pomogłam przygotować mu się do podróży. 
O godzinie 16 wszyscy chłopcy stali pod miejscem zamieszkania Harrego i Louisa. Zeszliśmy, a ja trzymałam się kurczowo ręki Hazzy. 
-Wsiadajcie i jedziemy- oznajmił krótko Paul. Schowali swoje bagaże do samochodu, wsiedliśmy i pojechaliśmy na lotnisko. 
Po godzinie byliśmy na miejscu. Przez całą jazdę chłopcy opowiadali mi, co robię gdy jadą w trasę. Śpiewali dla mnie i wygłupiali się przez cały czas. 
Wysiedliśmy z samochodu i chłopcy wzięli swoje walizki. Samolot już był gotowy. Zayn czekał na Maddie. 
-Ona zaraz przyjdzie- uśmiechnęłam się, wiedząc, ze Maddie zaraz wpadnie na lotnisko w stroju do tańca i możliwe, że na boso. 
I jak się okazało wpadła jak szalona w dresach, niebieskiej bluzce na ramiączkach i na to luźnej, czarnej bluzce. I jak się spodziewałam- była w samych skarpetach, a buty miała w dłoni. 
-Jezu Zayn, przepraszam cię, ale były straszne korki!- powiedziała, rzucając się chłopakowi na szyję i całując go namiętnie. 
Ja odwróciłam się do Harrego i pocałowałam go tak, jak pierwszy i ostatni raz. Namiętnie, zdecydowanie i czule. Harry odwzajemnił mój pocałunek. I w tym momencie nic innego się nie działo, tylko widziałam błysk fleszy.
Po kilku minutach Paul zgarnął chłopców.
-Kocham Cię!- krzyknęłam do Harrego, a Maddie do Zayna. 
-Ja ciebie też!- usłyszałyśmy głosy chłopców. Czekałyśmy aż zniknął za ścianą i mogłyśmy iść. 
-Jak tu przyjechałaś?- zapytała Mads. 
-Taksówką- odpowiedziała. 
-A jak mu zapłaciłaś?
-Czeka na nas- zaśmiała się przyjaciółka i poszłyśmy obydwie do taksówki.
_____________________________________________________
Wreszcie napisałam porządny rozdział. Napiszę później lub jutro, jak znajdę czas :* 

piątek, 11 stycznia 2013

PRZERASZAM!

Hey wam xx
Przepraszam was, że tak dawno nie dodawałam, ale nie mam internetu to raz, dwa mam strasznie duzo nauki. Głównie dlatego, że jest koniec semestru, a w grudniu miałam nawał sprawdzianów, kartkówek i spraw w samorządzie. Teraz już się trochę uspokoiło, ale przed końcem semestru mam poprawy lub zaliczanie kartkówek czy coś. Także jak znajde czas to na pewno będę kontynuowała opowiadanie xx
JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM <3