niedziela, 21 października 2012

Rozdział 10.

"To nic nie znaczy"
Jakąś godzinę później obok mnie leżał Hazza.
Byłam w niego wtulona, a on mnie nie puszczał, tylko mocno obejmował. 
Wciąż powtarzał, ze każdy miewa koszmary.Tylko, że nie każdemu koszmary się spełniają, pomyślałam. 
Kazał mi się nie martwić i nie przejmować, a jeśli to nie pomoże, to będę usypiała u jego boku każdej nocy. Kochane, pomyślałam. 
Ja jednak nadal czułam, że to nie koniec sennych koszmarów. Najbardziej intrygowała mnie ta dziewczyna. Kim ona mogła być? Kogo mogła symbolizować?
-To ten tort nadal aktualny?- zapytałam Loczka.
-Oczywiście!- zaśmiał się.- Mamy zamiar go dać Liamowi w czasie koncertu.
-No tak. Koncert będzie tego samego dnia- zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy bardzo długo. Noemi weszła do pokoju i zauważyłam, że troszkę się zawstydziła i zmieszała.
-Cześć Noemi- powiedzieliśmy wspólnie z Hazzą, nie przejmując się nią. 
-Hej kochani- odpowiedziała z uśmiechem.- Jesteście głodni?
-A co proponujesz na śniadanie?- zapytałam. 
-Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę na omleta- zaśmiała się. Skinęliśmy głowami i Emi poszła robić śniadanie.
Spojrzałam na Harrego. W sumie ma racje. To tylko sen i na pewno nic nie znaczy.
Po jakimś czasie Emi nas zawołała na śniadanie, więc zeszliśmy do kuchni. Zjedliśmy omlety ze smakiem i rozmawialiśmy na temat ślubu Emi. 
Z rozmowy wynikało, że czeka nas bardzo dużo pracy, ale wiedziałam, że damy radę.
Dzisiaj jechała z Szymonem rozwozić zaproszenia, a ja z Maddie miałyśmy bardzo dużo roboty z przygotowaniami do koncertu. 
Zebrałam się i z Harrym pojechaliśmy po Mads, a potem na miejsce koncertu.
Gdy tylko przyjechali chłopcy, zaczęliśmy próbę. 
Z Maddie wszystko nagrywałyśmy, by te wspomnienia zostały z nami na zawsze.
Mimo, że po kilku godzinach byliśmy naprawdę zmęczeni to zaczęliśmy się wygłupiać. 
Louis polewał wodą Zayna, który uciekał, gdzie się dało. Liam z Harrym schowali Niallowi jedzenie i bawili się w "ciepło-zimno". Nie wiadomo skąd na scenie pojawiło się ciasto i uciekający przed Lou Zayn poślizgnął się na cieście i przewrócił. Wszyscy zaczęli się z niego śmiać. 
-Moje ciasto!- krzyknął zrozpaczony Niall.- Zayn, co ty zrobiłeś?! Odkupujesz. 
-O nie, co ja zrobiłem!- powiedział Zayn, patrząc na swoje ubrania i włosy. Wszyscy było brudne. 
Mulat bez namysłu wziął resztki ciasta i rzucił w Lou. Harry w Liama, a Maddie we mnie. Tak właśnie zaczęła się wojna na jedzenie. Po chwili dołączył do nas Niall i wszyscy świetnie się bawili.

Chłopcy ogarnęli się i Lou odwiózł mnie i Mads do studia Noemi, żebyśmy mogły się przebrać i ogarnąć. 
Zajęło nam to jakieś 30 minut, łącznie z rozmową z Em.
Potem z powrotem pojechaliśmy na próby, gdzie Liam z Niallem sprzątali i szukali jedzenia, a Zayn i Harry układali sobie fryzury, by wyglądać "zabójczo".
Pomogłyśmy Li i Niallerowi sprzątać, a potem pojechaliśmy do Harrego. Wszyscy prócz Liama, który musiał iść koniecznie do sklepu po zakupy. 
Poprosiłam Noemi, żeby potem zajęła sie Liamem. Chcieliśmy ustalić co z tym prezentem, bo niewiele czasu nam zostało.
Gdy weszliśmy do domu od razu usiedliśmy w salonie, a Larry podali nam napoje i szklanki oraz jakieś słodycze. 
-Nie wiem jak wy, ale pomysł z tortem to mega pomysł!- powiedział Niall, zajadając się żelkami HARIBO. 
-Mnie też się podoba- odpowiedziała Maddie. 
-Zdajecie sobie sprawę, że dla fanów też coś trzeba, nie? - powiedziałam, spoglądając na chłopców.
-Wiemy odpowiedział Lou.- Tylko nie mamy pojęcia co, bo częstowanie każdego tortem, trochę zajmie. 
Każdy musiał teraz przyznać rację Louisowi. Trzeba wymyślić coś innego. 
-Zaraz- odezwałam się, przerywając ciszę- koncert będzie w hali, więc można by coś zrzucić. 
-Ciastka w balonach!- zaproponował Niall, a jego niebieskie oczy błyszczały z ekscytacji. 
Wszyscy zebrani mu przytaknęli. A więc mamy prezent i dla fanów, pomyślałam. 
-To jak w końcu?- zapytała Hazza, który trzymał w dłoniach zapiekankę z makaronu. No właśnie, nie było go. Nawet tego nie zauważyłam. Nikt tego nie zauważył. Za to wszyscy byli zadowoleni z tego, że Harry jest tak wspaniałomyślny i robi jedzenie dla przyjaciół. 
Pomogłam mu przynieść talerze i sztućce oraz opowiedziałam mu o naszym planie.
Wszyscy usiedliśmy do stołu i jedliśmy zapiekankę a'la Hazza.
Jedząc, dyskutowaliśmy na temat tortu i ciastek w balonach. 
-Tort trzeba będzie już zamówić- stwierdziłam.- Trochę zejdzie, zanim go zrobią, jeszcze pusty w środku.
-I to tak, żebyśmy się zmieścili- zauważył Louis. 
-Na mnie nie liczcie- odezwała się Maddie.- Ja nie wejdę do tortu z dwóch powodów: po pierwsze- nie zmieścimy się, a po drugie- mam klaustrofobie. 
-Ja też uważam, że sami powinniście wyskoczyć z tortu- oznajmiłam chłopcom. 
-W takim razie będziecie odpowiedzialne, by tort i Liam znaleźli się na scenie- odpowiedział Zayn, zalotnie uśmiechając się do Mads. 
Zgodziłyśmy się. Był to naprawdę dobry pomysł. 
-A co do ciastek- zaczął Louis.- To Harry je upiecze! 
-Louis!- krzyknął Hazza.
______________________________
Dziękuję wam za tak liczne wejścia :* 
Wchodzą tu ludzie z całego świata: z Polski, Francji, USA, Rosji, Niemiec i Singapuru! To niezwykłe. Dziękuję <3

1 komentarz: